We wtorek w Warszawie komisarz Viera Jourova spotyka się m.in. z marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim, wiceszefem MSZ Pawłem Jabłońskim oraz I prezes SN Małgorzatą Gersdorf oraz rzecznikiem praw obywatelskich Adamem Bodnarem, a także z ministrem sprawiedliwości prokuratorem generalnym.
"My jesteśmy otwarci na dialog, byliśmy, jesteśmy i będziemy otwarci. Chcemy przedstawiać nasze racje. Pierwsza, podstawowa jest taka, że organizacja wymiaru sprawiedliwości, organizacja zasad jego funkcjonowania to jest wyłączna właściwość państwa członkowskiego UE. To jest punkt wyjścia" – oświadczył wiceminister sprawiedliwości i wiceprezes Solidarnej Polski Michał Wójcik podczas konferencji prasowej przed gmachem Sądu Okręgowego w Katowicach.
"Jeżeli dyskutujemy na temat poszczególnych systemów, to pamiętajmy – nam się zarzuca, że Krajowa Rada Sądownictwa została powołana niezgodnie z duchem praworządności, z prawem wspólnotowym. A co z krajami, gdzie nie ma rad sądownictwa? Czterech rad sądownictwa nie ma. Nam się mówi o tym, że to politycy decydują, kto zostanie sędzią - to nieprawda. W Polsce sędziowie decydują o tym, kto zostaje sędzią. Np. w Niemczech decydują politycy, w Czechach – prezydent, ale musi być kontrasygnata polityków, rządu, więc tutaj absolutnie te zarzuty są nietrafione, ale chcemy przedstawić nasze racje. Być może zabrakło jakiejś komunikacji, chcemy przedstawić racje i przekonać do naszych argumentów. Jesteśmy pewni tych swoich racji" – dodał.
Jego zdaniem obecnie w przestrzeni publicznej funkcjonuje "wiele manipulacji, przekłamań i niezrozumienia w kwestiach dotyczących wymiaru sprawiedliwości". "Jest manipulacją ze strony opozycji to, że w ciągu ostatnich czterech lat wyłącznie chodzi o zmiany instytucjonalne w wymiarze sprawiedliwości. Przypomnę, że my przygotowaliśmy jako Zjednoczona Prawica ustawę dotyczącą zakazu odbierania dzieci wyłącznie z powodu biedy. Przypomnę, że to my przygotowaliśmy całe zmiany dotyczące procedury cywilnej, całe zmiany dotyczące procedury karnej. To my tak naprawdę rozpoczęliśmy walkę z mafiami vatowskimi" - wymieniał.
Polemizował też z ubiegłotygodniową uchwałą trzech izb Sądu Najwyższego. Podjęły one uchwałę dotyczącą udziału w składach orzeczniczych sędziów nominowanych przez obecną Krajową Radę Sądownictwa. Z dokonanej przez SN wykładni prawa wynika, że nienależyty jest skład Sądu Najwyższego, jeśli bierze w nim udział sędzia wyłoniony przez Krajową Radę Sądownictwa ukształtowaną w trybie zapisanym obecnie w ustawie o KRS. W sądzie powszechnym nienależyta obsada sądu ma miejsce, gdy w składzie sędziowskim uczestniczy sędzia wyłoniony przez obecną KRS, jeżeli wadliwość procesu powoływania go prowadzi w konkretnych okolicznościach do naruszenia standardu niezawisłości i bezstronności. Uchwała nie ma zastosowania do orzeczeń wydanych przez sądy przed dniem jej podjęcia oraz do orzeczeń, które zostaną wydane w już toczących się w tym dniu postępowaniach na podstawie Kodeksu postępowania karnego przed danym składem sądu. Wyjątkiem są orzeczenia Izby Dyscyplinarnej SN - uchwała ma zastosowanie do jej orzeczeń bez względu na datę ich wydania. Ministerstwo Sprawiedliwości oświadczyło, że uchwała SN nie wywołuje skutków prawnych i została wydana z rażącym naruszeniem prawa.
"To, co zrobił kilka dni temu Sąd Najwyższy, jest rzeczą niepojętą. Ta uchwała jest w naszym przekonaniu bezskuteczną, uchwałą, którą może bardzo dziwić, bo np. przyjęto status sędziego, który nie orzeka – będą sędziowie, którzy są sędziami, przychodzą do sądów, biorą pieniądze, ale nie orzekają. To każdy z nas chciałby taką robotę. Żeby do emerytury brać pieniądze za nic, a to przecież wynika z tej uchwały" – wskazywał Michał Wójcik.
Wiceminister poinformował, że tylko w 2019 r. Izba Dyscyplinarna SN przeprowadziła 260 postępowań dyscyplinarnych, z czego 90 dotyczyło sędziów, a ok. 100 – prokuratorów. "Chodzi o Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. To, co najbardziej boli tych, którzy dziś mówią o ustawie kagańcowej - oni nie chcą tej izby, nie chcą tego sądu. To nie jest sąd dla państwa, to sąd dla sędziów, takich postępowań z udziałem sędziów było 90, przez uchwałę Sądu Najwyższego, która zapadła kilka dni temu do zawodu będzie mogła wrócić np. pani sędzia, która została złapana, jak miała 2 promile alkoholu we krwi i dzisiaj może wracać do zawodu zgodnie z tą uchwałą. Do zawodu prawdopodobnie będzie mógł wrócić pan sędzia, który ukrywał się za granicą – 200 tys. łapówki wziął i 4 samochody. Ukrywał się przed polskim wymiarem sprawiedliwości, ale Sąd Najwyższy przyjął uchwałę, która powoduje, że w istocie rzeczy wszystkie orzeczenia Izby Dyscyplinarnej, a więc także i to, uznaje się za niebyłe, że są nieważne. To boli bardzo społeczeństwo" – ubolewał Michał Wójcik, argumentując, że Izba Dyscyplinarna została stworzona po to, żeby było poczucie sprawiedliwości w społeczeństwie.
Zaapelował też, aby postawić dzisiaj pytanie tym zgromadzeniom sędziowskim sądów apelacyjnych i sądów okręgowych, które "przyblokowały" ponad 770 osób. "Młodych ludzi, którzy powinni trafić do wymiaru sprawiedliwości. Po prostu zdecydowali, że nie będą opiniowali tych kandydatur. W sytuacji, kiedy jest 15 proc. więcej spraw rok do roku, ok. 16 mln spraw jest, ci ludzie powinni dzisiaj orzekać, a oni zostali przyblokowani. Proszę zapytać środowiska sędziowskiego, dlaczego to zrobili" - powiedział.
Wiceminister Wójcik zdecydowanie sprzeciwia się nazywaniu nowelizacji Prawa o ustroju sądów powszechnych oraz ustawy o Sądzie Najwyższym tzw. ustawą kagańcową. "To jest próba manipulowania" - ocenił, przypominając, że rozwiązania te przeszły cały proces legislacyjny. "To jest zdjęcie kagańca ze społeczeństwa, po raz pierwszy od 30 lat udaje się rzeczywiście przeprowadzać gruntowne reformy wymiaru sprawiedliwości" – ocenił.
Jego zdaniem właśnie efektem manipulacji jest wynik weekendowego sondażu United Survey dla Dziennika Gazety Prawnej i RMF pokazujący, że strona rządowa przegrywa spór z Sądem Najwyższym. 51,3 proc. badanych wskazało, że rację w tym sporze ma Sąd Najwyższy, 22 proc. uznało, że racja jest po stronie prezydenta i rządu, 3 proc. respondentów uznało, że żadna ze stron nie ma racji, a 24 proc. nie miała zdania na ten temat. "Narzucenie retoryki: ustawa kagańcowa, neo-KRS czy sędziowie-dublerzy jest podcinaniem gałęzi, na której wszyscy siedzimy" - przestrzegł wiceminister.
Dziennikarze pytali też Michała Wójcika, czy dojdzie do odtajnienia materiałów, o które zwrócił się minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Chodzi o śledztwo ws. "willi Kwaśniewskich". "To jest decyzja prokuratora generalnego. Ja chcę tylko przypomnieć, że jeżeli postępowanie jest na etapie postępowania przygotowawczego, jeżeli przemawia za tym interes społeczny i nie ma obawy, jakiegoś niebezpieczeństwa dla prowadzenia dalszego postępowania przygotowawczego, to prokurator zawsze zgodnie z polskimi przepisami ma prawo ujawnić taki materiał. Ale to jest decyzja prokuratora generalnego, ja nie mam w tym zakresie żadnej wiedzy" - powiedział.
Nie zgodził się też z wersją zdarzeń przedstawioną w tej sprawie przez byłego agenta CBA Tomasza Kaczmarka w programie Superwizjer w TVN24. Kaczmarek w reportażu oskarżył szefa MSWiA, ministra koordynatora służb specjalnych, byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, a także byłego wiceszefa Biura Macieja Wąsika o wywieranie na niego nacisków podczas operacji dotyczącej rzekomej willi Kwaśniewskich.
"Chcę powiedzieć bardzo wyraźnie, że taka jest linia obrony pana Tomasza Kaczmarka. Proszę pamiętać, że miał postawione zarzuty, chodzi o popełnienie bardzo poważnych przestępstw, w tle pozostają miliony. Jest to bardzo czeste, że osoby, które są podejrzewane o popełnienie przestępstw, stosują tego rodzaju linie obrony. Proszę pamiętać, że on przez wiele lat mówił zupełnie co innego – potwierdzał, że tak właśnie było, a tutaj nagle zmienił swoje stanowisko. Chcę powiedzieć bardzo wyraźnie, że coś nie gra w tym wszystkim" - ocenił Michał Wójcik.