Osobiście uważam, że listy poparcia do KRS dalej nie powinny być opublikowane - powiedział sędzia KRS Jarosław Dudzicz. Jak dodał, listy poparcia przeszły weryfikację w resorcie sprawiedliwości, gdzie sprawdzono, czy podpisy należały do czynnych sędziów.

W sprawie jawności list poparcia KRS w czerwcu ub.r. wyrok wydał Naczelny Sąd Administracyjny. NSA orzekł wtedy, że Kancelaria Sejmu powinna udostępnić wykazy nazwisk osób popierających kandydatów do KRS.

Listy te nie zostały jednak ujawnione wskutek postanowienia prezesa UODO z 30 lipca ub.r., który zobowiązał Kancelarię Sejmu do powstrzymania się od upublicznienia tych wykazów. W postanowieniu tym wskazano, że ma ono charakter tymczasowy i zakazuje udostępniania danych do czasu wydania przez prezesa UODO decyzji kończącej postępowanie w sprawie.

O ujawnienie list poparcia do KRS pytany był w piątek sędzia KRS Jarosław Dudzicz. "Osobiście uważam, że listy dalej nie powinny być opublikowane" - ocenił Dudzicz, dodając jednak, że "do niczego nie namawia". Podkreślił przy tym, że adresatem wyroku, zgodnie z którym listy powinny być upublicznione, jest Kancelaria Sejmu.

"Proszę zwrócić uwagę na jedno: w przestrzeni publicznej pojawiają się naprawdę fantastyczne teorie, że tych list nie ma, że członkowie nie mają wymaganej liczby podpisów, że podpisali się na przykład nie sędziowie - to wszystko nie jest prawda. Listy były weryfikowane" - powiedział Dudzicz. Jak dodał, marszałek Sejmu przesłał listy poparcia do ministra sprawiedliwości po to, by resort je zweryfikował. Chodziło m.in. o sprawdzenie, czy są to "autentyczne podpisy czynnych w służbie sędziów".

We wtorek Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie udostępnił treść trzech poniedziałkowych postanowień w sprawach ze skarg na postanowienie prezesa UODO, w których sąd odmówił wstrzymania wykonania zaskarżonego postanowienia. Napisano w nich m.in., że wbrew stanowisku Kancelarii Sejmu postanowienie zabezpieczające wydane przez prezesa UODO nie może stanowić podstawy do odmowy udostępnienia sądowi list poparcia do KRS.

Ujawnienia list poparcia kandydatów do KRS domaga się też m.in. olsztyński sędzia Paweł Juszczyszyn. W piątek sędzia rozpoznawał sprawę, w której uznał za konieczne rozstrzygnięcie, czy sędzia nominowany przez nową KRS był uprawniony do orzekania w pierwszej instancji. Do sądu wezwana była szefowa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska. Ani ona, ani jej pełnomocnik nie pojawili się w sądzie.

Kaczmarska, odmawiając przesłania list poparcia do KRS podpisanych przez sędziów, powołała się na decyzję UODO. Sąd, nakładając za to 3 tys. zł grzywny, poinformował, że decyzja UODO o zachowaniu w tajemnicy personaliów sędziów podpisanych na listach do KRS nie ma zastosowania ws. postępowań sądowych. Kolejną grzywnę w wysokości 3 tys. zł Juszczyszyn nałożył na Kaczmarską za to, że we wtorek w Kancelarii Sejmu odmówiła mu wydania list poparcia do KRS podpisanych przez obywateli. Podał, że Kaczmarska powołała się na cofnięcie delegacji sędziemu, "co było czysto administracyjną kwestią".

Szefowa Kancelarii Sejmu poinformowała zaś, że zwróciła się do Sądu Okręgowego w Olsztynie z prośbą o ponowne rozważenie oględzin list poparcia obywateli do KRS w Kancelarii Sejmu, a także wyraziła gotowość, że jeżeli będą ku temu przeszkody, może dostarczyć listy do Olsztyna. Dyrektor CIS Andrzej Grzegrzółka zaznaczył natomiast, że nieobecność Kaczmarskiej w sądzie została usprawiedliwiona i wynikała z odbywającego się tego samego dnia posiedzenia Komisji Regulaminowej.