Nagana dla pełnomocnika za nieoddanie klientom dokumentów po rozwiązaniu umowy nie jest zbyt surową karą – uznała Izba Dyscyplinarna SN.

Radca prawny, po otrzymaniu wezwania od byłych już klientów, by zwrócić im przekazane w sprawie dokumenty, zwlekał z tym trzy miesiące, aż do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego. Podejmował co prawda próby kontaktu, a nawet składał propozycje zwrotu dokumentacji, ale było to obliczone raczej na przeciągnięcie tego procesu. Zaoferował nawet wysłanie dokumentów pocztą za pobraniem, a kwota do zapłaty wynosiła tyle, ile radca życzył sobie z tytułu wykonanych już w sprawie czynności.
W postępowaniu dyscyplinarnym bronił się, twierdząc, że przecież dokumenty zwrócił i nigdy nie miał zamiaru ich zatrzymać. Podnosił, że od klientów uzyskał jedynie ksero kopie, a nie oryginały, a te w jego przekonaniu nie podlegają zwrotowi. Argumentował, że nie popełnił w związku z tym wykroczenia dyscyplinarnego, a sąd powinien umorzyć postępowanie.
Sąd Najwyższy uznał jednak – przychylając się do zdania rzecznika dyscyplinarnego – że radca prawny naruszył art. 46 kodeksu etyki radcy prawnego nakazujący zwrot dokumentów klientowi po zakończeniu reprezentowania go. Oddalił zatem kasację, wskazując, że była ona sporządzona niedbale. Zarzuty, choć formalnie dotyczyły naruszenia prawa materialnego i procesowego, w rzeczywistości sprowadzały się do kwestionowania ustaleń faktycznych – co jest niedopuszczalne na etapie postępowania kasacyjnego. Bezpodstawny był też zarzut niewspółmiernie wysokiej kary, gdyż sądy dyscyplinarne wymierzyły karę najniższą z możliwych.

orzecznictwo

Postanowienie Sądu Najwyższego z 12 grudnia 2019 r. sygn. akt II DSI 57/18.www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia