We wtorek I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf wezwała sędziów Izby Dyscyplinarnej SN do powstrzymania się od wszelkich czynności orzeczniczych w prowadzonych sprawach. "W związku z wyrokiem SN z 5 grudnia br., w którym stwierdzono, że Krajowa Rada Sądownictwa w obecnym składzie nie jest organem bezstronnym i niezawisłym od władzy ustawodawczej i wykonawczej oraz uznano, że Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem w rozumieniu prawa Unii Europejskiej, a przez to nie jest sądem w rozumieniu prawa krajowego, należy jednoznacznie stwierdzić, że kontynuowanie działalności przez Izbę Dyscyplinarną stanowi poważne zagrożenie dla stabilności porządku prawnego w Polsce" - podkreśliła Gersdorf.
"To jest kuriozalne wezwanie" - ocenił w środę w Polsat News wiceszef MS Michał Wójcik. Dodał, że nie było podstawy do tego, żeby tego rodzaju orzeczenie wydał Sąd Najwyższy w oparciu o wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE. Według niego nie ma tam do tego podstawy. "Izba Dyscyplinarna będzie z całą pewnością działała" - zapewnił.
"Tak naprawdę Trybunał (Sprawiedliwości UE - PAP) odnosił się do kilku pytań prejudycjalnych" - zaznaczył wiceminister resortu sprawiedliwości.
"Wzywanie przez panią prof. Gersdorf odczytuję, jako próbę zdyskredytowania Izby Dyscyplinarnej. Dlaczego powstała Izba Dyscyplinarna? Bo ludzie mieli dosyć tego, że jest jakaś grupa społeczna, która zupełnie inaczej, na innych zasadach odpowiada niż całe społeczeństwo. A wszyscy są równi" - podkreślił.
Pytany, czy brakuje mu w tej sprawie głosu prezydenta stwierdził, że Andrzej Duda nieraz wypowiadał się na tematy sądownictwa. "Pan prezydent wielokrotne (...) zwracał uwagę na sprawę dotyczącą odpowiedzialności sędziów" - dodał.