Tym razem wątpliwości pojawiły się w sprawie rozpatrywanej przez Sąd Apelacyjny w Katowicach. Wczoraj odbyła się w nim rozprawa, która szybko została przerwana. Skład orzekający postanowił skierować ją na posiedzenie niejawne.
Powodem tej decyzji była wątpliwość skarżącego, który poinformował, że nie jest przekonany, czy w obecnym stanie prawnym zasiadająca w składzie Lucyna Morys-Magiera jest pełnoprawnym sędzią. Ta bowiem została wskazana prezydentowi do awansu przez obecną, podważaną m.in. na skutek zeszłotygodniowego wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Krajową Radę Sądownictwa.
Postępowanie, w którym złożono wniosek o wyłączenie sędzi, dotyczyło zapłaty dwóch tysięcy złotych wraz z odsetkami za bezpodstawne i niezgodne z prawem działanie organów sądowych. Pozwanym jest Sąd Apelacyjny we Wrocławiu.
Lucyna Świderska-Pilis, przewodnicząca składu orzekającego, nie uargumentowała swojej decyzji o skierowaniu sprawy na posiedzenie niejawne, w trakcie którego rozstrzygana będzie kwestia wykluczenia ze składu orzekającego sędzi Lucyny Morys-Magiery.
To nie pierwszy tego typu przypadek. Podobny miał miejsce w Sądzie Okręgowym w Krakowie. Różnica polegała jednak na tym, że sędziowie orzekający w tej sprawie postanowienie o odroczeniu rozprawy wydali z urzędu, a ich wątpliwości dotyczyły nie statusu sędziego, a asesora. Chcieli poczekać na rozstrzygnięcie kwestii prawidłowości powołania obecnej KRS przez TSUE. W międzyczasie jednak okazało się, że asesora wskazała poprzednia rada, więc postępowanie zostało podjęte na nowo. To ich jednak nie uchroniło przed zarzutami ze strony Piotra Schaba, rzecznika dyscyplinarnego. Jak pisaliśmy wczoraj w DGP, uważa on, że krakowscy sędziowie – jako funkcjonariusze publiczni – przekroczyli swoje uprawnienia. Przekroczenie ma polegać na przyznaniu sobie kompetencji „do oceny prawidłowości działania organów konstytucyjnych w zakresie powołania w I instancji asesora sądowego w Sądzie Rejonowym w Chrzanowie”. Zdaniem Schaba działanie sędziów „stanowiło działanie na szkodę interesu publicznego wyrażającego się w prawidłowym funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości (…)”.
Kolejną konsekwencją wyroku TSUE jest wczorajsze oświadczenie Dariusza Zawistowskiego, prezesa Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Podjął on decyzję, że w jego izbie póki co nie będą wyznaczane składy z osobami, których rekomendowała prezydentowi na stanowiska sędziowskie obecna KRS. Stan ten będzie trwał do momentu rozstrzygnięcia przez SN spraw, na kanwie których zadano TSUE pytania prejudycjalne. Jak tłumaczy prezes Zawistowski treść wyroku unijnego trybunału „wskazuje między innymi na prawdopodobieństwo, że Krajowa Rada Sądownictwa nie jest organem obecnie niezależnym, nie może zatem wykonywać powierzonego jej w Konstytucji zadania stania na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów”. Prezes IC SN zaapelował do takich osób, aby podejmowały one czynności w przydzielonych im sprawach „w sposób w pełni odpowiedzialny, ze szczególnym uwzględnieniem interesu stron oraz groźby pogłębienia chaosu prawnego”.