Krajowa Rada Sądownictwa, Sąd Najwyższy, Trybunał Konstytucyjny – w tych instytucjach już niedługo zasiądą osoby związane z ekipą rządzącą. Wszystkie wybory, choć z różnych powodów, budzą wątpliwości.
Choć wielu prawników twierdzi, że Krajowa Rada Sądownictwa po ostatnim wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej powinna wstrzymać się z pracami, ta na ostatnim, zakończonym w piątek posiedzeniu zajęła się zamrożonymi do tej pory konkursami do Sądu Najwyższego. I wybrała osoby kojarzone z ekipą „dobrej zmiany”. W zeszły piątek zakończyło się także posiedzenie Sejmu, podczas którego uzupełniono skład Trybunału Konstytucyjnego o dwie budzące skrajne emocje postaci: Krystynę Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza. Bez kontrowersji nie obyło się również przy głosowaniu nad kandydaturami posłów do KRS. Marszałek Sejmu przerwała głosowanie i je powtórzyła po tym, jak z sali obrad padły słowa: „Pani marszałek, trzeba anulować, bo my przegramy”. Zdaniem prawników marszałek Sejmu nie mogła tego zrobić, a status czterech członków KRS wybranych w taki sposób budzi wątpliwości.

Przerwane głosowanie

W kontrowersyjnej procedurze wybrani zostali Marek Ast, Bartosz Kownacki, Arkadiusz Mularczyk oraz Kazimierz Smoliński. Wszyscy są posłami PiS. Ich udział w posiedzeniach KRS może nieść opłakane skutki.
– Jeżeli głosowanie zostało rozpoczęte, powinno było zostać dokończone. Marszałek Sejmu powinna była podać jego wynik, nawet jeżeli byłby absurdalny – mówi dr hab. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Przypomnijmy: marszałek Witek uzasadniała decyzję tym, że nie wszyscy posłowie wiedzieli, jak korzysta się z urządzeń do głosowania.
– Marszałek Sejmu nie ma uprawnień, które pozwalałyby przerywać będące w toku głosowania. Do reasumpcji może dojść, ale dopiero po zakończeniu głosowania i w trybie, o jakim mowa w regulaminie Sejmu – tłumaczy Piotrowski.
Ten natomiast stanowi, że powtórzyć głosowanie można na pisemny wniosek 30 posłów, jeśli pojawiły się uzasadnione wątpliwości co do jego wyniku. Gdyby tak się stało, wybór posłów do KRS nie mógłby być podważany. Na skutek decyzji marszałek Sejmu sytuacja jednak jest inna.
– Może to prowadzić do naruszenia praw obywateli – wskazuje prof. Piotrowski.
KRS bowiem wybiera kandydatów na sędziów. I udział w tej procedurze osób, których status jest wątpliwy, może prowadzić w przyszłości do podważania prawidłowości powołań sędziowskich, a tym samym do kwestionowania orzeczeń wydawanych przez powołanych w takiej procedurze sędziów.
Posłowie Lewicy zapowiedzieli w piątek, że złożą zawiadomienie do prokuratury. Będą chcieli, żeby śledczy sprawdzili, czy marszałek nie przekroczyła uprawnień. Posłowie Koalicji Obywatelskiej natomiast chcą złożyć wniosek o odwołanie Witek z pełnionej funkcji.

Wątpliwa KRS

Na ostatnim posiedzeniu KRS zajmowała się konkursami do trzech izb Sądu Najwyższego: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Najwięcej osób zgłosiło się do IC. Wśród nich był Waldemar Żurek, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie, członek poprzedniej KRS i jej rzecznik. Deklarował, że start w konkursie wykorzysta do konfrontacji z członkami obecnej KRS i przedstawienia im swoich poglądów na temat legalności rady. Jak zapowiedział, tak zrobił, co potwierdził Leszek Mazur, przewodniczący rady.
– Podczas posiedzenia zespołu pan sędzia mówił, że kontynuowanie tego konkursu jest obarczone wadami prawnymi – mówił Mazur.
Chodzi m.in. o wątpliwości co do sposobu, w jaki została wyłoniona sędziowska część rady. Część prawników uważa go za sprzeczny z konstytucją.
W zeszły wtorek o KRS wypowiedział się też TSUE. I choć nie stwierdził wprost niezgodności obecnej KRS ze standardami unijnymi, zdaniem niektórych ekspertów potwierdził wątpliwości co do tego organu. Dlatego ich zdaniem KRS powinna wstrzymać się z działalnością do czasu ich ostatecznego wyjaśnienia. Sama zainteresowana ma inne zdanie, czemu dała wyraz w podjętym stanowisku, że „rada jest organem w pełni niezależnym”.
Nad ustawami, które miałyby realizować wytyczne zawarte w wyroku TSUE, chce pracować Senat. Zapowiedział to na piątkowej konferencji marszałek Tomasz Grodzki. Wzięli w niej udział również m.in. I prezes Sądu Najwyższego, wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka oraz wiceprzewodnicząca komisji sprawiedliwości i praw człowieka Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO). Według niej ustawa miałaby realizować cztery cele. Pierwszy to wskazanie nowego sposobu wyboru członków KRS przez sędziów, kolejny to uregulowanie statusu sędziów, których wskazała nowa KRS.
– Wszyscy sędziowie wskazani przez nową KRS powinni powstrzymać się od orzekania – podkreślała posłanka.
Kolejny cel to zapewnienie obywatelom prawa do ponownego rozpatrzenia spraw, w których rozstrzygali sędziowie wskazani przez nową KRS. Ostatni obszar to zmiany modelu sądownictwa dyscyplinarnego sędziów.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji, prace nad projektem będą biegły szybko. Opozycja może skorzystać z pomysłów, jakie szykowała Koalicja Obywatelska przed wyborami. Projekt powinniśmy poznać przed świętami. wtedy też, jak zapowiadała w piątek prof. Małgorzata Gersdorf, zapaść mogą rozstrzygnięcia w sprawach, których dotyczyły skargi prejudycjalne do TSUE.

Kontrowersyjne wybory

Ostatecznie KRS nie zdecydowała się na wskazanie sędziego Żurka jako kandydata na sędziego SN. Co ciekawe w pierwszym głosowaniu otrzymał jeden głos „za”, a w kolejnym już dwa.
KRS miała do obsadzenia cztery stanowiska w IC SN, ale postanowiła przedstawić prezydentowi jednego kandydata. Wybrańcem został Dariusz Pawłyszcze, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie, od prawie czterech lat przebywający na delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości. Zresztą to właśnie szef tego resortu Zbigniew Ziobro wystawił Pawłyszcze niezwykle pochlebną opinię. Jak wskazywał referujący tę kandydaturę Jędrzej Kondek, członek KRS, krakowski sędzia jest autorem dziesięciu publikacji naukowych i współtwórcą systemu losowego przydziału spraw w sądach powszechnych. Systemu, który sprawia coraz więcej kłopotów. Członkom rady najwyraźniej jednak to nie przeszkadza, gdyż sędzia Pawłyszcze w głosowaniu otrzymał aż 12 głosów „za”. Pokonał m.in. dr hab. Krzysztofa Wesołowskiego z Uniwersytetu Szczecińskiego, autora 90 publikacji naukowych. Rada wybrała Pawłyszcze, choć – jak przyznał Kondek – w 2016 r. Sąd Apelacyjny w Krakowie wytknął mu uchybienie dotyczące naruszenia prawa procesowego. Wybór rady zdaje się kontrowersyjny także z powodów towarzyskich. Sędzia Pawłyszcze jest bowiem partnerem życiowym jednej z członkiń KRS Dagmary Pawełczyk-Woickiej, której udzielił zresztą – jak donosiły media – poparcia w wyborach do rady.
Jeżeli zaś chodzi o IK SN to rada wskazała dwóch kandydatów, mimo że do obsadzenia były trzy stanowiska. Wybrała dr. hab. Igora Zgolińskiego i Marka Motuka, sędziego Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Obaj dali się poznać jako zwolennicy przeprowadzanych przez PiS zmian w sądownictwie.
KRS nie zajęła się w ogóle konkursem do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych.

TK obsadzony

Jeszcze większe kontrowersje wywołuje wybór nowych sędziów TK. Sejm zdecydował, że w sądzie konstytucyjnym zasiądą Krystyna Pawłowicz, Jakub Stelina i Stanisław Piotrowicz.
Pomijając kwestie charakterologiczne, wątpliwości budzi wiek dwójki z nich. Ustawa o statusie sędziów TK (Dz.U. z 2018 r. poz. 1422) stanowi, że w trybunale może znaleźć się osoba, która „wyróżnia się wiedzą prawniczą oraz spełnia wymagania niezbędne do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego lub sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego”. A sędziowie SN i NSA zgodnie z przepisami przechodzą w stan spoczynku po ukończeniu 65. roku życia. Tymczasem Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz ten wiek już osiągnęli. Są jednak prawnicy, którzy twierdzą, że przytoczone przepisy wcale nie wykluczają zasiadania w TK po ukończeniu 65. roku życia. Czym innym bowiem są wymogi, jakie należy spełnić, aby być sędzią TK, a czym innym zasady przechodzenia w stan spoczynku. Jeżeli chodzi o te pierwsze, próżno szukać w ustawie o SN (t.j. Dz.U. 2019 poz. 825) górnej granicy wieku, po osiągnięciu której nie można kandydować do SN czy NSA, a tym samym do trybunału.
Wybory kolejnego sędziego TK odbędą się na początku przyszłego roku. Jak wynika z informacji DGP kandydata ma wskazać Porozumienie Jarosława Gowina. Ma to być efekt ustaleń, jakie PiS zawarło z koalicjantami. Wcześniej PiS wycofało już kandydaturę Elżbiety Chojny-Duch i wstawiło na jej miejsce, na wniosek Solidarnej Polski prof. Jakuba Stelinę. ©℗