851 mln zł strat, ponad 18 tys. poszkodowanych, 9 tys. stron aktu oskarżenia, 59 tomów akt sprawy karnej. A teraz kara 15 lat pozbawienia wolności dla Marcina P., twórcy najbardziej znanej piramidy finansowej w Polsce – Amber Gold, oraz 12,5 roku pozbawienia wolności dla jego żony Katarzyny P., która pomagała prowadzić oszukańczy biznes.
Ogłaszanie wyroku przez Sąd Okręgowy w Gdańsku trwało pięć miesięcy. A to dlatego, że sędzia Lidia Jedynak musiała odczytać nazwiska wszystkich pokrzywdzonych przez Amber Gold. Właśnie skończyła. Na końcu wskazała, na ile lat za kratki trafi małżeństwo P. To kary łączne, gdyż oskarżonym prokuratura postawiła wiele zarzutów. Ten podstawowy i zdaniem sądu wykazany to oszustwo. Do tego m.in. prowadzenie działalności parabankowej bez zezwolenia i pranie pieniędzy. Oskarżeni w formie wynagrodzeń za zarządzanie „biznesem” przelali sobie blisko 19 mln zł. Finansowali też linię lotniczą OLT Express, która w ich założeniu miała konkurować z państwowym LOT-em.
Śledczy wnosili o 25 lat pozbawienia wolności dla oskarżonych. Obrońcy oczekiwali uniewinnienia swych klientów.
Wyrok jest nieprawomocny. W zasadzie pewne jest, że zostaną od niego złożone co najmniej dwie apelacje. Na prawomocne rozstrzygnięcie przyjdzie zatem zaczekać jeszcze kilka lat. Marcin i Katarzyna P. są tymczasowo aresztowani już od siedmiu lat.
Niedawno prace zakończyła sejmowa komisja śledcza, która miała wyjaśnić przyczyny bierności organów państwa wobec Amber Gold. Parlamentarzystom udało się pokazać, jak nieudolne były instytucje i urzędy, które ze sobą nie współpracowały, a wiele z nich liczyło, że inny organ będzie wykonywał za nie obowiązki. Celem sejmowych śledczych było ustalenie, kto stał za Amber Gold, bo ich zdaniem Marcin P. był jedynie „słupem”. Z tego zadania komisja się nie wywiązała. Poszczególni posłowie mają swoje typy, lecz raport komisji nie zawiera jednoznacznego wskazania, kto odpowiada za jedno z największych oszustw finansowych III RP.