Bona Lex
Złote paragrafy
Nagroda specjalna
Laureaci mówią
Wojciech Hermeliński, sędzia TK w stanie spoczynku
„Sędzia” to określenie, którym chciałbym, żeby się do mnie zwracano, chociaż nie orzekałem ani w sądzie rejonowym, ani w okręgowym. Gdy byłem adwokatem, myślałem, że jest to zawód, który będę wykonywał do końca życia.
To praca sędziego Trybunału Konstytucyjnego okazała się jednak dla mnie najbardziej fascynująca. I chociaż mówiono o nas, że jesteśmy sędziami politycznymi, bo wybierają nas politycy, to ja nigdy się tak nie czułem. Zawsze orzekałem w zgodzie ze swoim sumieniem i w oparciu o posiadaną wiedzę. Przyznaję, że obecnie mamy trudne czasy dla prawników, w tym sędziów, którzy często poddawani są opresjom. Ciężko jest mi też patrzeć, jak zaprzepaszczany jest dorobek TK.
Rafał Cebula, sędzia
Nasze ustawy są często odzwierciedleniem ustawodawstwa europejskiego, stąd wielu sędziów czuje się zwolnionych z głębszej analizy, czy przepisy te są zgodne z prawem unijnym, czy też nie. Wcale nie jest też łatwo zadać pytanie prejudycjalne. Wymaga to bowiem ogromnie dużo pracy. Należy przeanalizować, czy trybunał już na to pytanie nie odpowiedział i czy ono rzeczywiście ma sens. Jest też czysto ludzka obawa, czy będzie ono trafione. Jednak najważniejszą przyczyną jest brak czasu spowodowany natłokiem obowiązków. Mamy ogromne referaty, które nie sprzyjają naszej aktywności w tym obszarze. Z drugiej strony chęć zmiany jakieś praktyki, z którą się nie zgadzamy, decyduje o tym, że są sędziowie, którzy podejmują ten dodatkowy wysiłek.
W listopadzie zadałem TSUE kolejne pytanie, tym razem dotyczące art. 36 a ustawy o kredycie konsumenckim (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 993), w podobnym terminie dwa inne polskie sądy skierowały bliźniacze zapytanie. To znaczy, że są sędziowie, którzy mają tę potrzebę i wrażliwość.
Ponadto czuję się sędzią europejskim. I to jest kawałek tożsamości, której nikt mi nikt nie odbierze. Świadomość, że sędzia w Berlinie czy Paryżu myśli podobnie, jest dla mnie ważna. W ten sposób czuję się częścią Europy i prawa europejskiego.
Monika Gładoch, radca prawny
Nigdy nie byłam zwolenniczką wchodzenia przez prawników w rolę mediatora, gdyż oni nie są bezstronni. Ja przez wiele lat byłam związana z organizacją pracodawców, a w sporze, do jakiego doszło u naszego narodowego przewoźnika (LOT), stanęłam po stronie pracowników i związków zawodowych. To dało mi legitymację do działania.
Dla mnie dialog jest największą wartością w życiu społecznym. Gdy ludzie nie rozmawiają ze sobą, konflikt narasta. Dlatego w życiu staram się nie tworzyć konfliktów, tylko je rozwiązywać. I za swój sukces uważam właśnie to, że strony sporu w ogóle zaczęły ze sobą rozmawiać. Bo kiedy zaczynałam mediować, biegałam między pokojem prezesa a salą konferencyjną, gdyż ani jedni, ani drudzy nie chcieli usiąść wspólnie przy jednym stole. Dla mnie największy sukces jest wtedy, kiedy prawo nabiera ludzkiego wymiaru.
Sylwia Gregorczyk-Abram, adwokat
Jestem daleka od kreowania się na kobietę idealną pod każdym względem, która na gruncie prywatnym i zawodowym odnosi tylko sukcesy. Jak wiele moich koleżanek po fachu zmagam się wyzwaniami życia codziennego – wychowaniem dzieci czy nadgodzinami w pracy. Nie chcę, aby młode adwokatki myślały, że to jest wszystko takie proste. Jak to się teraz mówi – instagramowe. Pasuje mi określenie „społeczniczka”, ale najbardziej lubię: obrończyni praw człowieka.
Sprawy, w które się angażuję, są różnorodne. Często one same do mnie przychodzą. Cieszę się, że mogę być osobą od trudnych przypadków. Czasami wręcz beznadziejnych. Wielokrotnie biorę sprawy z dziedzin, którymi nigdy wcześniej się nie zajmowałam. Gdy zaczynałam się angażować w pomoc osobom, które szukają ochrony międzynarodowej, byłam jak biała kartka... Jednak odważyłam się na ten ruch. Chcę w ten sposób pokazać, że często wystarczy odrobina determinacji. Każdy prawnik, czy to z dużej międzynarodowej korporacji, czy z małej kancelarii, może odważyć się robić rzeczy, którymi nigdy wcześniej się nie zajmował.
Obecnie priorytetem jest dla mnie kwestia niezawisłości sędziów i niezależności sądów. Praworządność jest bowiem filarem wszystkiego, co nas otacza. Bez niej nie możemy w ogóle mówić o ochronie praw człowieka na żadnym szczeblu.
Barbara Bandyga, prokurator
Sprawa, za którą zostałam nagrodzona, była trudna. Ja oczywiście doceniam pracę funkcjonariuszy i wiem, że jest ona bardzo wymagająca. Dlatego tak ważne jest wyeliminowanie z tej formacji osób, przez które policja jest źle postrzegana. Ta sprawa pokazuje jednocześnie, że w zawodzie prokuratora kluczowy jest charakter, a nie płeć. Nie mogę sobie pozwolić na to, żeby ktoś traktował mnie inaczej dlatego, że jestem kobietą.
Czasy dla prokuratury są ciężkie ze względu na wciąż zmieniające się przepisy. Ciągle musimy dostosowywać się do nowej rzeczywistości. Nie możemy korzystać z pewnych szablonów. Jeżeli mamy wytyczne sprzed paru lat, one są już nieaktualne. Zmienia się też rodzaj popełnianych przestępstw. Gdy zaczynałam karierę, było więcej spraw kryminalnych, obecnie przeważają gospodarcze.
Mariusz Haładyj, obecnie prezes Prokuratorii Generalnej
Jestem zadowolony z ustawy o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizycznej. Powodem satysfakcji jest to, że powstała ona w skutek sygnałów przedsiębiorców. Wspólnie z nimi pracowaliśmy też nad tymi regulacjami. Postulaty środowiska dotyczące wprowadzenia tego typu rozwiązań zgłaszane były od lat.
Nieprzypadkowo jednak kwestia ta nie została wcześniej załatwiona. Przygotowanie przepisów było niezwykle skomplikowane. Od strony prawnej wymagało skoordynowania wielu różnych elementów, w tym połączenia prawa prywatnego z prawem publicznym. Zajęło nam to blisko trzy lata, co też pokazuje, jak duże to było wyzwanie.
Po pół roku funkcjonowania nowych przepisów mieliśmy w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej już około 7 tys. zarządców sukcesyjnych.
Nie chciałbym przypisywać sobie wszystkich zasług, nad tym aktem pracowało bowiem dużo innych osób.