Polacy na emigracji, jeśli mają nadal konto w polskim banku, mogą odkryć blokadę komorniczą, nawet gdy nic nie wiedzą o roszczeniach.

Problemem jest samo uzyskanie informacji, ponieważ brak procedur pozwalających wyjaśniać sprawy przez telefon. Jak mówili PAP i urzędnicy, i eksperci rynku finansowego, w lepszej sytuacji są dłużnicy, którzy mając problemy zamykają konto i wyjeżdżają z Polski, a komornik nie mogąc ich znaleźć, zamyka sprawę.

Fundacja Pomocy Zadłużonym Eurolege poinformowała PAP, że na podstawie obserwacji kierowanych do fundacji spraw notuje „średnio miesięcznie kilkadziesiąt przypadków, gdzie egzekucja komornicza prowadzona jest na podstawie dokumentów sądowych niedoręczonych na właściwy adres zamieszkania osoby pozwanej”. Eurolege wskazuje, że czasem rodzina lub pełnomocnik nie informują o korespondencji. Fundacja szacuje na podstawie doświadczeń, że „niewielki odsetek (ok. 2 proc.) stanowią osoby dotknięte skutkami doręczenia korespondencji sądowej/urzędowej na nieaktualny adres”. To problemy Polaków zarówno w Polsce jak i na emigracji.

Polaków na emigracji było na koniec 2017 r. ponad 2,5 mln – takie szacunki GUS przedstawił w listopadzie ub.r., a ponad 80 proc. mieszka poza Polską przynajmniej rok.

PAP w ostatnich miesiącach spotkała się z sygnałami od Polonii w Kanadzie o blokadach komorniczych na koncie, spowodowanych wysyłaniem przez polskich urzędników korespondencji na nieaktualne adresy, choć urzędnicy ci mieli do dyspozycji właściwe dokumenty. Urzędnicy kierowali sprawy do sądu, który orzekał o egzekucji komorniczej. Część takich spraw jest przez Polonusów zawiniona, ale w części winni są nierzetelni urzędnicy.

Proszący o anonimowość rozmówca PAP zorientował się podczas pobytu w Polsce, że komornik zajął konto w ING Banku Śląskim. Domyślił się, że sprawa może dotyczyć dawno sprzedanej nieruchomości. „Wystarczyła stanowcza rozmowa, w tym o aktualnym adresie, i urząd gminy wycofał roszczenie jako niezasadne. Rzecz była względnie prosta, ponieważ byłem w Polsce” - dodał.

Z kolei rozmówczyni, również zastrzegająca anonimowość, ponieważ sprawa trwa, dowiedziała się o blokadzie po zalogowaniu się na konto w Alior Banku. „Komornik poprosił o osobiste stawiennictwo, a kiedy poinformowałam, że mieszkam w Toronto, nie znalazł rozwiązania” - podsumowała. Pani po samodzielnym dochodzeniu ustaliła, że jedna z warszawskich dzielnic domagała się zaległej opłaty, ale choć urzędnicy dysponowali adresem w Kanadzie oraz adresem polskiego pełnomocnika, wysyłali latami korespondencję pod nieaktualny polski adres, a następnie ten adres przekazali sądowi i komornikowi.

Biuro prasowe Alior Banku zapytane przez PAP o zasady przyjmowania blokad i weryfikacji danych odpowiedziało, że „zajęcie rachunku bankowego klienta następuje w formie elektronicznego zawiadomienia opatrzonego kwalifikowanym podpisem elektronicznym, wysłanego przez organ egzekucyjny za pośrednictwem systemu teleinformatycznego Ognivo (system prowadzony przez Krajową Izbę Rozliczeniową - PAP). Zajęcie zostaje automatycznie założone na podstawie wskazanych na zawiadomieniu danych numerycznych, tj. NIP, REGON lub PESEL”. Bank podkreślił, że w przypadku omyłek to „organ egzekucyjny ma obowiązek poinformowania banku o zaistniałej sytuacji i anulowania zajęcia”, zaś „bank ma możliwość identyfikacji ewentualnych niezgodności dopiero po wpływie zajęcia, wtedy też, w zależności od wyniku weryfikacji może poinformować o tym fakcie organ egzekucyjny”.

Jednak w żadnym z opisanych przypadków bank nie zauważył, że adres klienta w bazie danych nie zgadzał się z adresem, którym posługiwał się komornik.

Rzecznik prasowy Izby Komorniczej w Warszawie Krzysztof Pietrzyk przekazał PAP, że komornik przesyła informację na adres podany przez wierzyciela sądowi, „a kiedy już wierzyciel udaje się do komornika, posługuje się tymi samymi danymi, których użył w sądzie”. Nie odpowiedział jednak na pytanie, czy sytuacje, jak opisane nie powinny być przyczynkiem do zmian w prawie.

Jak przekazał PAP Przemysław Barbrich, dyrektor Zespołu PR Związku Banków Polskich, stanowisko Zespołu Prawno-Legislacyjnego ZBP jest takie, że „banki posiadają odpowiednie procedury w zakresie egzekucji z rachunków bankowych, które zasadniczo uniemożliwiają popełnienie błędów w zakresie obowiązków ciążących na banku”. Jeśli natomiast chodzi o błędny adres, „w orzecznictwie przyjmuje się, że do skutecznego zajęcia rachunku bankowego dłużnika wystarczające jest podanie jego imienia i nazwiska, natomiast adres dłużnika, nawet błędny, nie ma znaczenia” - takie jest stanowisko Zespołu Prawno-Legislacyjnego ZBP.