Ujawnienie tożsamości osób piszących pod pseudonimem w internecie stanowi naruszenie ich dóbr osobistych. Czasem takie działanie może być jednak usprawiedliwione.
Dwa dni temu Twitter rozgrzała informacja o ujawnieniu tożsamości osoby prowadzącej pod pseudonimem popularne konto (ponad 20 tys. użytkowników śledzi ten profil). Przez wielu określana jest ona jako troll, gdyż słynie z niewybrednych komentarzy. „Niech mi ktoś powie, że tej k... nie należy golić na łyso” – to o Agnieszce Holland. „Ten ch... knuł z Putinem, aby nie dopuścić PLK do Katynia” – to o Donaldzie Tusku. Mirosław Szczerba, prowadzący na Twitterze konto byłego prezydenta Lecha Wałęsy, opublikował zdjęcie radnego z południa Polski, sugerując, że to właśnie on jest tym anonimowym trollem. Jak się później okazało, nie miał racji i wskazał bogu ducha winną osobę (za co później próbował przepraszać). Zdarzenie to wywołało falę komentarzy na temat tego, czy można w ogóle mówić o prawie do anonimowości, czy ma ono granice i wreszcie co grozi za ujawnienie tożsamości osoby, która sobie tego nie życzy.

Dobra osobiste