Hipotetyczne określanie kosztów przywrócenia uszkodzonego auta do stanu poprzedniego jest w przytłaczającej większości przypadków uzasadnione. Bo choć chodzi o uśrednienie świadczeń, na którym jedni mogą nieznacznie zyskać, a inni stracić, to potrzebne jest przyjmowanie pewnych fikcji, by się nie zakopać w kazuistycznych rozważaniach. Tak można podsumować wczorajsze postanowienie Sądu Najwyższego. Sędziowie odmówili podjęcia uchwały z przyczyn formalnych (błędy sądów powszechnych w toku postępowania oraz nieprecyzyjne sformułowanie pytania prawnego), ale dali wskazówki, jak postępować przy likwidacji szkód.
Sprawa, która zawisła na wokandzie SN, zaczęła się od wypadku komunikacyjnego z 2014 r. Właściciel pojazdu zgłosił szkodę ubezpieczycielowi, który przeprowadził postępowanie likwidacyjne. Wypłacono 5885,30 zł odszkodowania. Mężczyzna pojazd naprawił, a następnie sprzedał. Nie pamięta, ile zapłacił za naprawę, nie ma też żadnych dokumentów poświadczających jej koszt. Zarazem zgłosił się do rzeczoznawczy samochodowego. Ten ocenił, że koszt naprawy pojazdu powinien wynieść ponad 11 tys. zł. Wierzytelność została zbyta. Jej nabywca zaś pozwał ubezpieczyciela na kwotę 1500 zł. Sąd rejonowy powództwo oddalił. Podkreślił w swym orzeczeniu, że sposób miarkowania odszkodowania jest uzasadniony, jeśli samochód pozostaje w stanie uszkodzonym oraz w posiadaniu poszkodowanego. Wówczas koszt naprawy wyraża się w potencjalnej kwocie odpowiadającej spodziewanym kosztom jego naprawy. Według sądu rejonowego co do zasady nie jest w ogóle istotne, czy właściciel pojazdu rzeczywiście planuje naprawić auto.
W toku rozpoznawania sprawy Sąd Okręgowy w Szczecinie uznał, że w sprawie występuje zagadnienie prawne budzące poważne wątpliwości. Sprowadza się ono do tego, czy w przypadku wyrządzenia szkody w pojeździe mechanicznym, stanowiącej szkodę częściową, jeśli przed ustaleniem wysokości odszkodowania dojdzie do naprawy – odszkodowanie ograniczone jest do równowartości rzeczywiście poniesionych kosztów czy też powinno być ustalone jako równowartość hipotetycznie określonych kosztów przywrócenia pojazdu do stanu poprzedniego?
Sąd Najwyższy – jakkolwiek nie przesądzając tej konkretnej sprawy – zaznaczył, że mówienie o „hipotetycznych” kosztach stanowi rzecz jasna pewną formę ujednolicenia, uśrednienia wypłat. Stanowi to pewną fikcję, ale w prawie przecież fikcje występują. Ważna zaś jest przewidywalność wypłat, co służy także właściwemu obliczaniu składek ubezpieczeniowych. Większość zakładów ubezpieczeń podkreśla bowiem, że mniej istotne nawet jest to, ile trzeba zapłacić poszkodowanym. Znacznie istotniejsze – by mniej więcej wiedzieć, ile będzie trzeba wypłacić. Szacunki uśrednione w tym zaś pomagają. Sąd zaznaczył również, że bynajmniej w orzecznictwie sprawa nie jest tak kontrowersyjna, jak to się wydawało sądowi pytającemu. W odniesieniu do przedmiotowej sprawy zaś sąd powszechny powinien zwrócić uwagę na to, że powód nie ma żadnych dokumentów potwierdzających koszt przeprowadzonej naprawy. Trudno mu zatem polemizować ze stanowiskiem zakładu ubezpieczeń.

orzecznictwo

Postanowienie Sądu Najwyższego z 20 lutego 2019 r., sygn. akt III CZP 91/18. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia