Wody Polskie mogą je naliczyć tylko za tę deszczówkę, która jest odprowadzana do wód – tak wynika z wyroku WSA w Olsztynie. To kolejny przypadek, kiedy Temida, interpretując przepisy nowego prawa wodnego, staje po stronie przedsiębiorców.
Wody Polskie mają kolejny powód do zmartwienia. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie po myśli przedsiębiorców rozstrzygnął spór w sprawie naliczania opłat za wody opadowe i roztopowe. Otóż zdaniem sądu nie ma podstaw naliczać opłaty z tytułu korzystania z usług wodnych, jeżeli wody te będą odprowadzane do ziemi. Tym samym sąd stwierdził, że nie do przyjęcia jest pogląd Wód Polskich, że bez względu na to, gdzie są odprowadzane wody opadowe i roztopowe – do wód, czy do ziemi – każdorazowo powstaje obowiązek uiszczenia opłaty stałej. Przy czym Wody Polskie argumentują swoje stanowisko tym, że wody opadowe i roztopowe i tak ostatecznie trafiają do wód. Jest to kolejny przykład, kiedy istotne wątpliwości interpretacyjne przepisów ustawy z 20 lipca 2017 r. – Prawo wodne (Dz.U. poz. 1566; dalej: p.w.), sądy rozstrzygają na korzyść podmiotów korzystających z usług wodnych.

Opłata za deszczówkę

A co mówią przepisy? Rozróżniają dwa rodzaje usług związanych z deszczówką. Zgodnie z art. 268 ust. 1 pkt 3 p.w. opłaty za usługi wodne uiszcza się za odprowadzanie do wód:
a) wód opadowych lub roztopowych ujętych w otwarte lub zamknięte systemy kanalizacji deszczowej służące do odprowadzania opadów atmosferycznych albo systemy kanalizacji zbiorczej w granicach administracyjnych miast;
b) wód pochodzących z odwodnienia gruntów w granicach administracyjnych miast.
Stosownie do art. 270 ust. 11 p.w. opłata za ten pierwszy rodzaj usługi, a więc za odprowadzanie do wód wód opadowych lub roztopowych, ujętych w otwarte lub zamknięte systemy kanalizacji deszczowej służące do odprowadzania opadów atmosferycznych albo systemy kanalizacji zbiorczej w granicach administracyjnych miast, składa się z opłaty stałej oraz opłaty zmiennej, zależnej od istnienia urządzeń do retencjonowania wody z terenów uszczelnionych.
Wysokość opłaty stałej w tym przypadku ustala się jako iloczyn jednostkowej stawki opłaty, czasu wyrażonego w dniach i określonej w pozwoleniu wodnoprawnym albo w pozwoleniu zintegrowanym maksymalnej ilości wód, która jest wyrażona w m sześc./s, odprowadzanych do wód (art. 271 ust. 4 pkt 1 p.w.). Wysokość opłaty zmiennej zaś ustala się jako iloczyn jednostkowej stawki opłaty, ilości odprowadzonych wód (wyrażonej w m sześc.) i czasu wyrażonego w latach, z uwzględnieniem istnienia urządzeń do retencjonowania wody z terenów uszczelnionych oraz ich pojemności (art. 272 ust. 5 p.w.).
W sprawie rozpatrywanej przez olsztyński sąd Wody Polskie naliczyły podmiotowi korzystającemu z usług wodnych opłatę stałą. Była to opłata za odprowadzanie do wód wód opadowych lub roztopowych. Jej wysokość za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 2018 r. wyniosła 2920 zł. W informacji podano, że związana jest ona z wydanym w 2012 r. pozwoleniem wodnoprawnym i obliczona została zgodnie z art. 271 ust. 4 p.w. i par. 6 rozporządzenia Rady Ministrów z 22 grudnia 2017 r. w sprawie jednostkowych stawek opłat za usługi wodne (Dz.U. poz. 2502).
Przedsiębiorca zaprotestował. W złożonej reklamacji przypomniał, że kwestionowana opłata roczna została naliczona na podstawie pozwolenia z 18 grudnia 2012 r., w którym napisano, że wylotami W1 i W2 wody opadowe i roztopowe są odprowadzane do ziemi. W związku z tym należna opłata powinna zostać naliczona z pominięciem maksymalnej ilości wód pochodzących z tych właśnie wylotów.
Wody Polskie jednak nie uwzględniły reklamacji i decyzją z 4 kwietnia 2018 r. określiły ponownie opłatę stałą za odprowadzanie do wód wód opadowych lub roztopowych za okres 1 stycznia 2018 r. – 31 grudnia 2018 r. w dokładnie tej samej wysokości jak poprzednio.
Przedsiębiorca nie zgodził się z ponowną decyzją. Ostatecznie zaskarżył sprawę do WSA. Podkreślił, że wody opadowe i roztopowe z wylotów W1 oraz W2 są odprowadzane do ziemi (rowu melioracyjnego), a dopiero z innych wylotów do wód. Wskazał ponadto, że również w pozwoleniu wodnoprawnym wyraźne rozgraniczono urządzenia służące odprowadzaniu wód do ziemi i do wód, a ponadto maksymalna ilość wód opadowych wykazana w pozwoleniu została opisana odrębnie dla każdego z tych sposobów wprowadzania, czego organ, wymierzając opłatę stałą, nie wziął pod uwagę.
Z taką interpretacją nie zgodziły się Wody Polskie. Stwierdziły one, że odprowadzenie wód opadowych i roztopowych zgodnie z pozwoleniem wodnoprawnym odbywa się do rowu melioracyjnego położonego na polderze. Tymczasem zgodnie z art. 16 pkt 41 p.w. pol der przeciwpowodziowy jest urządzeniem wodnym. Tym samym – ich zdaniem – zrzut wody opadowej i roztopowej przez wskazane wyżej wyloty odbywa się w ramach zorganizowanego systemu odwadniania i trafia ostatecznie do wody, a nie do ziemi, jak twierdzi podmiot korzystający ze środowiska. Zatem w ocenie Wód Polskich istnieje podstawa faktyczna i prawna, aby określić opłatą stałą z uwagi na gotowość środowiska do przyjęcia wód opadowych.

Interpretacja sądu

WSA w Olsztynie w wyroku z 2 października 2018 r. (sygn. akt II SA/Ol 400/18) przyznał rację podmiotowi korzystającemu z usług wodnych. Zdaniem sądu z treści art. 268 ust. 1 pkt 3 nowego prawa wodnego wynika, że obowiązek ponoszenia opłaty za odprowadzanie wód opadowych lub roztopowych nie powstanie w przypadku odprowadzania ich do ziemi. Ponadto dla możliwości ustalenia opłaty z tego tytułu niezbędne jest istnienie – jak to określa ustawa – urządzeń wodnych składających się na otwarte lub zamknięte systemy kanalizacji deszczowej służących do odprowadzania opadów atmosferycznych. A to zdaniem WSA oznacza, że odprowadzanie deszczówki do wód musi się zatem odbywać nie powierzchniowo, ale przy pomocy urządzeń kanalizacyjnych.
W kontrolowanej sprawie warunkiem ustalenia przedsiębiorcy opłaty stałej omawiane usługi było zatem bezsporne wykazanie, że wody te odprowadzane są do wód, a nie do ziemi. A tego zdaniem składu orzekającego Wody Polskie nie uczyniły. Sąd stwierdził, że nie można zaakceptować prezentowanego przez organ stanowiska sprowadzającego się do przyjęcia, że bez względu na to, czy wody opadowe i roztopowe odprowadzane byłyby do wód, czy do ziemi, każdorazowo powstałby obowiązek uiszczenia opłaty stałej, gdyż wody opadowe i roztopowe na dalszym etapie i tak byłyby wprowadzane do wód. W orzeczeniu podkreślił też, że ustawodawca świadomie rozróżnił skutki odprowadzania ich do wody oraz odprowadzania do ziemi, gdyż opłatą za usługi wodne objął wyłącznie odprowadzanie do wód opadowych lub roztopowych ujętych w otwarte lub zamknięte systemy kanalizacji deszczowej (art. 268 ust. 1 pkt 3 p.w.). Zdaniem sądu w tej konkretnej sprawie Wody Polskie nie wskazały żadnej faktycznej okoliczności uzasadniającej określenie opłaty. W szczególności nie zostało wyjaśnione, z jakim kolejnym obiektem łączą się rowy melioracyjne, do których skarżąca wskazanymi wylotami wprowadzała wody opadowe i roztopowe. Sąd zaznaczył, że w treści pozwolenia wodnoprawnego, do którego odwołuje się organ, nie wskazano na powiązania tych urządzeń z jakimkolwiek zbiornikiem lub ciekiem wodnym. Podkreślił również, że w tej decyzji wskazano jedynie, że spływ wód opadowych i roztopowych odbywa się istniejącym systemem kanalizacji deszczowej, a odbiornikiem ścieków deszczowych jest rów melioracyjny.

Wykładania korzystna dla firm

Z tą wykładnią WSA należy się zgodzić, jeżeli dodatkowo uwzględnić zasadę przyjaznej interpretacji przepisów (in dubio pro libertate) zawartą w art. 7a par. 1 kodeksu postępowania administracyjnego. Została ona wprowadzona do polskiego systemu prawa nowelą k.p.a. z 7 kwietnia 2017 r. (Dz.U. z 2017 r. poz. 935), a obowiązuje od 1 czerwca 2017 r. W myśl tej zasady, jeżeli przedmiotem postępowania administracyjnego jest nałożenie na stronę obowiązku bądź ograniczenie lub odebranie stronie uprawnienia, a w sprawie pozostają wątpliwości co do treści normy prawnej, to powinny być rozstrzygane na korzyść strony (chyba że sprzeciwiają się temu sporne interesy stron albo interesy osób trzecich, na które wynik postępowania ma bezpośredni wpływ). Zasada ta ma na celu urzeczywistnienie tych samych wartości co zasada konstytucyjna poprawnej legislacji. Chociaż prawo powinno być sformułowane w taki sposób, aby ustalenie znaczenia przepisów nie nastręczało trudności, to art. 268 ust. 1 pkt 3 prawa wodnego potwierdza, że takie trudności mogą mieć miejsce. Wyrazem tych wątpliwości jest rozbieżna interpretacja dokonana przez Wody Polskie i podmioty korzystające ze środowiska. Wprowadzona w art. 7a k.p.a. zasada przyjaznej interpretacji prawa ma więc na celu ograniczenie ryzyka obciążenia strony skutkami niejasności przepisów. ©℗
Sądy idą na rękę przedsiębiorcom
Obowiązujące od stycznia 2018 r. nowe prawo wodne budzi w praktyce liczne wątpliwości. Skomplikowany system opłat za usługi wodne, jaki stworzono, a także niejasne i niejednoznaczne, a często wykluczające się przepisy spowodowały liczne spory pomiędzy Wodami Polskimi a przedsiębiorcami. Obecnie w bazie jest już ponad 150 orzeczeń, które rozstrzygają powstające w praktyce wątpliwości. Jak już niejednokrotnie pisaliśmy, sądy często stają w nich po stronie korzystających z wód, w tym przedsiębiorców.
• Jedna ze spornych kwestii, którą sądy rozstrzygały na korzyść przedsiębiorców, dotyczyła daty, od jakiej należy naliczać opłatę stałą za usługi wodne. Wątpliwość taka powstaje w sytuacji, kiedy pozwolenie wodne zostało wydane, a obiekt czy inwestycja (np. droga, parking) jeszcze nie powstał. Sądy wielokrotnie stawały po stronie przedsiębiorców kwestionujących naliczanie jej od daty uprawomocnienia się decyzji, uznając, że przepisy nie wskazują tego jednoznacznie (m.in. WSA w Olsztynie w wyroku z 28 września 2018 r., sygn. akt II SA/Ol 461/18; WSA w Białymstoku w wyroku z 13 września 2018 r., sygn. akt II SA/Bk 331/18). W najnowszej nowelizacji prawa wodnego proponuje się uściślić przepisy tak, aby wątpliwości nie było. Niestety, na niekorzyść przedsiębiorców.
• Na korzyść przedsiębiorców sądy rozpatrywały również inną budzącą spory kwestię, a dotyczącą tego, jak obliczać opłatę stałą dla wydanych pod rządami starego prawa wodnego pozwoleń wodnoprawych, w których wskazanych jest kilka wskaźników maksymalnego poboru wody (lub oprowadzenia ścieków)? Rzecz w tym, że nie wiadomo, który wskaźnik zastosować, przeliczając na wskaźnik zawarty w nowym wzorze. Zdaniem WSA w Poznaniu z 29 sierpnia 2018 r. (sygn. akt IV SA/Po 559/18) należy brać pod uwagę maksymalny roczny poziom. Podobnie stanowisko przedsiębiorców uznał WSA w Gdańsku w wyroku z 1 sierpnia 2018 r. (sygn. akt II SA/Gd 297/18).
W projekcie noweli prawa wodnego, który czeka na akceptację rządu, pojawiły się propozycje doprecyzowania przepisów. Niestety, efektem legislacyjnej korekty mogą być opłaty nawet kilkakrotnie wyższe niż przy przyjęciu wskaźników, które wskazują sądy. ©℗