W demokratycznym społeczeństwie osoby korzystające z wolności religii nie mogą rozsądnie żywić przekonania, że nie zetkną się z sądami zaprzeczającymi ich wierzeniom, ale także opinie muszą mieć oparcie w faktach.
Europejski Trybunał Praw Człowieka wielokrotnie miał okazję wypowiadać się o tym, jak pogodzić narażenie uczuć religijnych na znieważenie z ochroną swobody wypowiedzi. Przyczynkiem do wyroku z 25 października 2018 r. była sprawa E.S., wykładowczyni, która podczas jednego z seminariów poświęconych podstawowym informacjom o islamie omawiała małżeństwo pomiędzy prorokiem Mahometem a Aiszą, sześcioletnim dzieckiem. Małżeństwo miało zostać skonsumowane, gdy dziewczynka miała dziewięć lat. Komentując podawane przez siebie informacje, E.S. stwierdzała wprost, że Mohamet „lubił to robić z dziećmi”, i dodała: „56-latek z sześcioletnią dziewczynką… Jak inaczej to nazwać, jeśli nie pedofilią?”.
15 lutego 2011 r. Sąd Rejonowy w Wiedniu uznał, że E.S. przypisywała prorokowi Mohametowi zachowania pedofilskie i skazał ją za obrażanie doktryn religijnych. Wykładowczyni została ukarana grzywną w wysokości 480 euro. Wiedeński Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok w mocy, potwierdzając ustalenia sądów niższych instancji. E.S. złożyła wniosek o wznowienie postępowania. Bez powodzenia.
W skardze nr 38450/12 do ETPC E.S. wskazała, że sądy krajowe nie wzięły pod uwagę, iż wypowiedziane słowa były opiniami wypowiedzianymi w ramach ożywionej debaty, co zasługiwało na ochronę na gruncie art. 10 konwencji, czyli zasad swobody wypowiedzi.
Oceniając sprawę, strasburscy sędziowie wskazali na wstępie, iż art. 9 konwencji, chroniący swobodę wyznania, nie może być odczytywany jako zakazujący wszelkiego rodzaju krytyki wobec wiary i przekonań. Tylko jeżeli wypowiedzi przekraczają to, co nazywa się uzasadnioną krytyką, oraz jeżeli wywołują nietolerancję religijną, państwo może podjąć środki mające na celu ochronę uczuć religijnych, jednocześnie ograniczając swobodę wypowiedzi. Trybunał wskazuje przy tym, że przy ocenie, czy do tego doszło, ważny jest kontekst i miejsce, w którym skarżone słowa zostały wypowiedziane, a co za tym idzie, sądy krajowe mają szeroki margines uznania w tego typu sprawach, ponieważ są bliżej odbiorcy i mogą lepiej ocenić wypowiedzi, które mogą wpływać na wolność wyznania w ich państwach.
W swoim orzecznictwie ETPC konsekwentnie odróżnia stwierdzenia o faktach od opinii. Opinie nie podlegają bowiem dowodzeniu, muszą jednak również mieć podstawy w faktach. Odnosząc się do analizowanej sprawy, trybunał wskazał, że sądy krajowe dokładnie wytłumaczyły, dlaczego wypowiedzi E.S. zasługiwały na prawną ingerencję. Nie padły bowiem w ramach debaty o publicznym znaczeniu (np. o małżeństwie z dziećmi). Ich wydźwięk był taki, że Mohamet nie powinien być czczony.
Jednocześnie sądy krajowe ustaliły, że skarżąca była świadoma, iż podawane przez nią fakty nie były do końca prawdziwe: z jej wypowiedzi można było wywnioskować nieprawdziwe informacje na temat preferencji seksualnych proroka, ponieważ nie poinformowała ona publiczności o historycznym kontekście, co uniemożliwiło poważną debatę. Wiedziała też, że jej słowa mogły wywołać kontrowersje. Tym samym ETPC uznał za zasadne zakwalifikowanie wypowiedzi E.S. jako opinii, której jednak brakowało podstaw faktycznych. Trybunał wskazał, że sądy krajowe wystarczająco uzasadniły prymat wolności religijnej nad swobodą wypowiedzi w tym przypadku.
ETPC wskazał ponadto, że nawet w ożywionej dyskusji nie będzie podlegało ochronie na gruncie art. 10 konwencji wygłaszanie znieważających treści pośród wypowiedzi akceptowalnych, neutralnych i rzeczowych. Dodatkowo strasburscy sędziowie wskazali na niski wymiar zasądzonej wobec skarżącej grzywny, której nie można uznać za nieproporcjonalną. Konkludując, uznali, że sądy austriackie nie przekroczyły danego im marginesu uznania, a w sprawie nie doszło do naruszenia art. 10 konwencji.
Na kanwie tej sprawy warto odnieść się do art. 196 polskiego kodeksu karnego, który umożliwia karanie za znieważenie uczuć religijnych. Trybunał Konstytucyjny w 2015 r. uznał ten przepis za zgodny z konstytucyjnymi gwarancjami wolności słowa (sygn. akt SK 54/13). Tym samym przepis obowiązuje i jest podstawą do oskarżania, o czym przekonał się niedawno redaktor Jerzy Urban. Na początku października został on nieprawomocnie skazany za obrazę uczuć religijnych w związku z umieszczeniem sześć lat temu karykatury Jezusa na okładce tygodnika „Nie”. Zamieszczony przez redakcję wizerunek ilustrował artykuł „Bóg umiera ze starości” – o wynikach badań religijności na świecie, w tym o zmniejszaniu się liczby wierzących; Jezus z ilustracji ubrany jest w tunikę z symbolem Serca Jezusowego (obiektu kultu religijnego). Całość została przekreślona i wystylizowana na znak drogowy zakazu postoju. Naczelny „Nie” ma zapłacić 120 tys. zł grzywny i pokryć 28 tys. zł kosztów sądowych.
Oceniając sprawę Urbana w kontekście sprawy E.S. i innych sporów, które trafiły do Strasburga, można zauważyć, że ETPC zwraca uwagę na potrzebę unikania określeń czy zwrotów bezinteresownie obraźliwych lub bluźnierczych, dotykających przekonań o charakterze religijnym. Przypomina jednak także, że wolność wypowiedzi rozciąga się na idee, które „obrażają, szokują lub bulwersują”. W demokratycznym społeczeństwie osoby korzystające z wolności religii nie mogą rozsądnie żywić przekonania, że nie zetkną się z sądami zaprzeczającymi ich wierzeniom lub z propagowaniem idei wprost niechętnych ich religii. ETPC powtarza także, że sam fakt, iż jakieś idee o charakterze religijnym są żywione przez większość w danym społeczeństwie, nie może stanowić wystarczającego uzasadnienia dla ograniczania praw mniejszości. Takie podejście czyniłoby prawa mniejszości iluzorycznymi.
Jednocześnie warto zauważyć satyryczny charakter tygodnika „Nie” oraz fakt, że okładka nie miała być (tylko) agresywna czy wyszydzająca uczucia religijne, lecz miała na celu zilustrowanie artykułu dotyczącego kwestii społecznie ważnej, jaką jest spadek liczby wiernych w Kościele katolickim. Tu warto przypomnieć sprawę Skub i Dubowska p. Polsce (skarga nr 33490/96), w której skarżący twierdzili, że Matka Boska na okładce „Wprost” miała znieważać ich uczucia religijne. Trybunał zauważył jednak, że była ona ilustracją do artykułu o ważnych kwestiach społecznych, a za taką trzeba uznać poziom zanieczyszczenia powietrza na Śląsku. Okładka zaś ma za zadanie przykuwanie uwagi opinii publicznej i z natury rzeczy może być kontrowersyjna czy nawet szokująca.
Jednocześnie ważna jest wysokość orzeczonej w sprawie Jerzego Urbana kary. Do tej pory ETPC nie wypowiadał się na temat żadnej sprawy karnej o znieważenie uczuć religijnych, w której polski sąd orzekłby tak wysoką grzywnę. Istnieje duże prawdo podobieństwo, że tak wysoka sankcja byłaby dla ETPC argumentem do stwierdzenia naruszenia art. 10 konwencji.
Wyrok w sprawie okładki „Nie” nie jest prawomocny, niemniej porównując go z argumentacją użytą przez ETPC w sprawie E.S., można dojść do wniosku, że rodzi on wątpliwości w kontekście art. 10 konwencji.
Tylko jeżeli wypowiedzi przekraczają granice uzasadnionej krytyki lub wywołują nietolerancję religijną, państwo może podjąć środki mające na celu ochronę uczuć religijnych