Prowadzę firmę usługową. Stawiałem nasze służbowe auta na zaniedbanym terenie, który był przygotowywany wcześniej pod inwestycję, ale do budowy nie doszło. Niedawno otrzymałem wyrok nakazowy za niszczenie zieleni miejskiej, a konkretnie trawnika. Sprawę w sądzie przeciwko mnie zainicjowano po interwencjach straży miejskiej. Według mnie – niesłusznie, bo na spornym terenie miejskiej zieleni nie ma. Obecnie czekam na rozprawę. Jak mogę się wybronić?
Szanse na uniknięcie kary są. Wydaje się, że przedsiębiorca powinien przede wszystkim w ramach swojej obrony próbować dowieść, że nie może być mowy o niszczeniu zieleni miejskiej, skoro opisywanego miejsca stawiania aut nie sposób uznać za teren zieleni.
Z opisu wynika, że czytelnikowi postawiono zarzut naruszenia terenu zielonego (zieleni miejskiej), o którym mowa w art. 144 par. 1 kodeksu wykroczeń. Ustawodawca postanowił w nim, że kto na terenach przeznaczonych do użytku publicznego niszczy lub uszkadza roślinność lub też dopuszcza do niszczenia roślinności przez zwierzęta znajdujące się pod jego nadzorem albo na terenach przeznaczonych do użytku publicznego depcze trawnik lub zieleniec w miejscach innych niż wyznaczone dla celów rekreacji przez właściwego zarządcę terenu, podlega karze grzywny do 1000 zł albo karze nagany.
Tereny zieleni zostały zdefiniowane w art. 5 pkt 21 ustawy o ochronie przyrody. Są to „tereny urządzone wraz z infrastrukturą techniczną i budynkami funkcjonalnie z nimi związanymi, pokryte roślinnością, pełniące funkcje publiczne, a w szczególności parki, zieleńce, promenady, bulwary, ogrody botaniczne, zoologiczne, jordanowskie i zabytkowe, cmentarze, zieleń towarzysząca drogom na terenie zabudowy, placom, zabytkowym fortyfikacjom, budynkom, składowiskom, lotniskom, dworcom kolejowym oraz obiektom przemysłowym”. W orzecznictwie sądowym podkreśla się również, że pojęcie roślinności jako takiej nie jest zdefiniowane w żadnym akcie prawnym, zatem należy przyjąć, że chodzi o ogół zbiorowisk roślinnych na określonym obszarze, stanowiącym teren przeznaczony do użytku publicznego. Natomiast trawnik, o którym mowa w ww. przepisie, to zespół powiązanych ze sobą systemem korzennym traw pospolitych, wykorzystywany głównie w celach ozdobnych i estetycznych w parkach, ogrodach, na skwerach, boiskach i stadionach. Taka koncepcja wynika m.in. z wyroków Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy w Warszawie z 26 lipca 2017 r. (sygn. akt V W 5664/16) oraz z 17 lipca 2018 r. (sygn. akt V W 3358/17).
Zasadniczo niszczenie terenu zielonego wiąże się z ryzykiem orzeczenia grzywny, np. 200 zł, co miało miejsce w wymienionym wyroku z 26 lipca 2017 r. Jednak opisany przez czytelnika stan faktyczny należy ocenić inaczej. Jak bowiem z niego wynika, według przedsiębiorcy nie był to teren porośnięty roślinnością, lecz zaniedbany, przeznaczony pod inwestycję budowlaną obszar. W podobnym stanie faktycznym orzekał zaś Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy we wspomnianym wyroku z 17 lipca 2018 r., uniewinniając ostatecznie obwinioną od zarzucanego jej czynu. Biegły wykazał bowiem m.in., że teren, gdzie zaparkowano pojazd, nie był regularnym trawnikiem, ale stanowił nieużywany teren prywatny, bez statusu terenu publicznego.
Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że w omawianej sprawie trudno będzie znaleźć przesłanki do ukarania przedsiębiorcy na podstawie art. 144 kodeksu wykroczeń.
Podstawa prawna
Art. 144 par. 1 ustawy z 20 maja 1971 r. ‒ Kodeks wykroczeń (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 618 ze zm.).
Art. 5 pkt 21 ustawy z 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1614).