Obiecywany zastrzyk funduszy i kluczowe usprawnienia w gospodarce komunalnej to ubieranie w nowe szaty tych samych rozwiązań, nad którymi rząd pracuje od dawna. I to na razie z mizernym skutkiem
Obiecywany zastrzyk funduszy i kluczowe usprawnienia w gospodarce komunalnej to ubieranie w nowe szaty tych samych rozwiązań, nad którymi rząd pracuje od dawna. I to na razie z mizernym skutkiem
/>
„Nowa piątka Morawieckiego” ma być receptą na to, by w ciągu kilkunastu lat obraz Polski lokalnej przestał odstawać od tego, co widzimy za naszą zachodnią granicą – zapowiadał premier na niedzielnej konwencji PiS. I zapewnił, że pieniędzy na uzdrowienie samorządów nie zabraknie.
Jak wygląda plan leczenia? W skrócie: powietrze ma być czystsze, a rachunki za energię niższe. Mniej ma też kosztować odbiór odpadów, które częściej niż obecnie będą segregowane i odpowiednio przetwarzane, co uwolni nas od plagi dzikich wysypisk w lasach. Do tego lepiej ma wyglądać infrastruktura: zarówno ta najbliższa mieszkańcom (place zabaw, ośrodki sportowe) i nieco dalsza (dworce, drogi). Wygodniej ma się też żyć starszym – to dla nich przewidziano podwojenie nakładów na domy seniora. Skorzystać mieliby też najmłodsi, którzy mogliby liczyć na szybszy internet w szkołach.
Nie są to jednak nowe propozycje. To jedynie skonkretyzowanie planów, które rządzący próbują z różnym powodzeniem wdrażać w ostatnich miesiącach, pracując nad kilkoma ustawami.
Szkopuł w tym, że wiele z nich – jak np. ustawa porządkująca rynek odpadowy – jest w legislacyjnych powijakach. A przy tym już teraz wzbudza tyle kontrowersji, że prace nad nią mogą się przeciągnąć, co tylko odwlecze realizacje obietnic premiera.
Co gorsza, niektóre z nich stoją niejako w sprzeczności z konkretnymi zapisami przedstawionymi w najnowszym projekcie nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1454.). Zgodnie z nim segregujący odpady mieszkańcy wcale nie płaciliby mniej niż obecnie. Ich opłaty pozostałyby bowiem te same. Zmianie uległyby tylko stawki, które płacą ci, którzy nie fatygują się, by rozdzielać śmieci do kilku różnych pojemników. To oni musieliby płacić czterokrotnie więcej niż obecnie.
Niestety, to niejedyny taki przypadek, gdy kluczowe dla samorządów ustawy, bez których o realizacji pomysłów PiS nie może być mowy, stoją pod znakiem zapytania lub są ze sobą sprzeczne.
Wielką niewiadomą jest chociażby los długo wyczekiwanej nowelizacji ustawy o publicznym transporcie zbiorowym (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 2136) która miała być panaceum na wygasające połączenia między miastami i komunikacyjne wykluczenie mieszkańców mniejszych gmin.
Z deklaracji premiera wynika, że rząd zdaje sobie sprawę z wagi problemu. Morawiecki przekonywał, że to właśnie zamykanie lokalnych dworców PKS i obcinanie linii autobusowych jest „niechlubnym symbolem zwijania się Polski”. Zapowiedział też, że gminy, które będą chciały odbudowywać połączenia autobusowe, będą mogły liczyć na dodatkowe fundusze na ten cel.
Tyle że – jak już ustalił DGP – prace nad regulacjami, które miały uzdrowić kulejący finansowo i organizacyjnie rynek przewozów zostały wstrzymane bez podania konkretnych terminów. Założeniem reformy było natomiast nie tyle doraźne wsparcie samorządów i przewoźników dopłatami, ile utworzenie długofalowych mechanizmów, które pozwoliłyby zrównoważyć biznesowy potencjał linii dochodowych i tych o mniejszych natężeniu ruchu.
Premier złożył też obietnice walki z zanieczyszczeniami powietrza i wsparcia dla gmin, które podejmą się antysmogowej batalii. Wyjaśnił, że we wrześniu ma ruszyć „największy program termomodernizacyjny”. Chociaż na konwencie PiS został on przechrzczony na program „Ciepły dom”, to w praktyce jest to ten sam program, który przygotował resort środowiska, czyli „Czyste Powietrze”. Przewidziane w nim 103 mld zł ma zostać wydane w ciągu 10 lat na termomodernizację budynków i wymianę w nich źródeł ciepła na bardziej ekologiczne.
Rzecz w tym, że na ten moment o programie wciąż wiadomo niewiele, a główną wiadomością, która przebija się z komunikatów NFOŚiGW (koordynatora tego programu), jest zapowiedź szkoleń zaplanowanych we wszystkich gminach. Pierwsze spotkania informacyjne dla mieszkańców zainteresowanych nowym rządowym programem odbywają się już dzisiaj.
Huczne zapowiedzi o ostatecznym rozprawieniu się ze smogiem to jedno. Bo chociaż aktywiści z Polskiego Alarmu Smogowego chwalą rząd za opracowanie kompleksowego programu o niespotykanej dotąd skali, to boją się, że program jest zwyczajnie źle przygotowany i okaże się niewypałem.
Zwłaszcza, że jak podkreślają, dotychczasowe zmagania rządu ze smogiem pozostawiają wiele do życzenia. I przypominają inne puste obietnice, tak jak np. wprowadzenie restrykcyjnych norm jakości węgla, które miały obowiązywać już w zeszłym sezonie grzewczym. Szkopuł w tym, że ani nie jest blisko do ich wejścia w życie (burzliwe konsultacje skończyły się w zeszłym tygodniu), ani nie są też specjalnie restrykcyjne.
Kolejnym z elementów programu samorządowego PiS jest też punkt określony jako „Dobra okolica”. W jego ramach rząd zapowiada powstanie nowych domów seniora i dwukrotne zwiększenie środków na ten cel. Przy czym i to nie jest zupełnie nowa inicjatywa, bo od 2015 r. realizowany jest program „Senior+”. Jego zasady przewidują, że w ogłaszanych co roku konkursach samorządy mogą starać się o dotację z budżetu państwa na utworzenie Dziennego Domu lub Klubu „Senior+”, a także na dofinansowanie bieżących kosztów ich funkcjonowania (również tych powstałych w poprzednich latach).
Od uruchomienia programu powstały do tej pory 224 placówki, kolejne 214 dołączy do nich w tym roku. Co istotne w projekcie ustawy budżetowej na 2019 r., na realizację „Senior+” zostało zaplanowanych 80 mln zł (tyle samo jest w br.). Zapowiedź podwojenia wydatków oznacza więc, że w następnym roku ta kwota może wzrosnąć do 160 mln zł.
Premier Morawiecki mówił również o wprowadzeniu asystenta społecznego dla osoby niepełnosprawnej.
– Byłoby to realizacją jednego z postulatów, które od lat są zgłaszane przez środowiska osób niepełnosprawnych i ich opiekunów – mówi dr Agnieszka Dudzińska, z Instytutu Nauk Politycznych PAN, ekspert Centrum Badań nad Niepełnosprawnością. Jednocześnie zwraca uwagę, że nie są znane żadne szczegółowe informacje dotyczącego tego, jaką pomoc będzie oferował asystent, czy będzie przysługiwał każdej osobie niepełnosprawnej, czy jedynie z określoną dysfunkcją zdrowotną. Nie wiadomo też, czy przy jego przyznawaniu będzie obowiązywać kryterium dochodowe.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama