Dwa tygodnie na przedstawienie opinii do 150 stron nowelizacji PIT i CIT, która zapowiada podatkowe trzęsienie ziemi? Pestka. Jak z tej perspektywy wyglądają narzekania, że sześć dni na przeanalizowanie 67 stron w tzw. pakiecie odpadowym to za mało? Jak fanaberie. Co w takim razie powiedzieć o 40-stronicowym rozporządzeniu w sprawie norm jakości węgla, na które przewidziano dziewięć dni?
Dwa tygodnie na przedstawienie opinii do 150 stron nowelizacji PIT i CIT, która zapowiada podatkowe trzęsienie ziemi? Pestka. Jak z tej perspektywy wyglądają narzekania, że sześć dni na przeanalizowanie 67 stron w tzw. pakiecie odpadowym to za mało? Jak fanaberie. Co w takim razie powiedzieć o 40-stronicowym rozporządzeniu w sprawie norm jakości węgla, na które przewidziano dziewięć dni?
Trzeba przyznać, że to całkiem hojnie. Zwłaszcza że na początku miało być tylko siedem, z czego dwa przypadały na weekend, a jeden na święto. Skąd więc te lamenty aktywistów i samorządów, że za krótko? Śpieszę z wyjaśnieniem: w głowach się im poprzewracało. Rozpieściło ich niesłabnące zainteresowanie rządu, który wypowiada wojnę smogowi dwa razy do roku.
Mógłbym tak dalej ironizować, gdybym na własne oczy nie widział pism, które z powodu pilnego procedowania trafiały do skrzynek zainteresowanych już po zakończeniu konsultacji. I gdybym nie opisywał później wynikających z tego problemów.
Oczywiście rozumiem, że czasu jest zawsze mało. Ale jego brak to tylko jedna strona problemu. Bo zdarza się też, że konsultacje trwają miesiącami – więc czasu na wysłuchanie zainteresowanych jest dużo – ale nikt nie nadstawia ucha. Przekonali się o tym ostatnio samorządowcy z gmin, na których wybudowano farmy wiatrowe. Bo co z tego, że prace nad ustawą o odnawialnych źródłach energii trwały od czerwca 2017 r., skoro spośród 29 zapytanych o zdanie nie było nawet jednej gminy? A kiedy te zgłosiły swoje uwagi, na nic się to zdało.
W końcu, jak przekonywało Ministerstwo Energii, samorządy nie miały się czego obawiać: podatkowa rewolucja miała się odbyć bez kosztów. Chyba zatem z nudów podjęli się oni ostatnio walki o rekompensaty ok. 450 mln zł, które, jak oszacowali, stracą na zmianach. Jednak na ich apele nie odpowiedział na razie nikt, choć trafiły one nawet na biurko premiera. A obiecywane im spotkanie z wiceministrem finansów anulowano dzień przed wyznaczoną datą. Czy podobny los czeka teraz gminy zainteresowane walką ze smogiem? Piłka jest po stronie rządu.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama