Instytucja ubezwłasnowolnienia powinna zostać zniesiona i zastąpiona systemem wspieranego podejmowania decyzji.
Twierdzi tak rzecznik praw obywatelskich. I to po raz kolejny. Tym razem swe stanowisko przekazał senackiej komisji praw człowieka, praworządności i petycji, która pracuje nad petycją zmierzającą do zlikwidowania w polskim porządku prawnym kontrowersyjnej instytucji.
O problemie mówi się od dawna. Minister sprawiedliwości przyznaje, że nie neguje potrzeby podjęcia prac legislacyjnych. Ale zarazem podkreśla, że nie ma obecnie na to czasu. Sąd Najwyższy w uzasadnieniu uchwały z 21 grudnia 2017 r. (sygn. akt III CZP 66/17) z kolei stwierdził, że trafne jest stanowisko, że „w związku z zaniechaniem prac legislacyjnych nad eliminacją instytucji ubezwłasnowolnienia i zmianą modelu opieki nad osobami z niepełnosprawnością intelektualną, ciężar adaptacji polskiego porządku prawnego do standardów konwencyjnych spoczął na sądach”.
Polska ratyfikowała konwencję o prawach osób z niepełnosprawnoścą. Sęk w tym, że ramy prawne stosowanego w Polsce ubezwłasnowolnienia prowadzą do tego, że standardów nie spełniamy. Dlaczego?
„Dana osoba traci bowiem zdolność do czynności prawnych lub jest ta zdolność dla niej ograniczona – ubezwłasnowolnienie jest stosowane często przez całe życie; nie jest poddawane okresowej kontroli przez niezawisły organ; nie uwzględnia jej potrzeb i interesów; skutkuje wykluczeniem społecznym i prawnym osób z niepełnosprawnością – w szczególności z niepełnosprawnością intelektualną i psychiczną” – wskazuje dr Adam Bodnar. I zaznacza, że w związku z tym ubezwłasnowolnienie nie może być traktowane jako opisany w art. 12 ust. 3 konwencji środek respektujący „prawa, wolę i preferencje osoby, wolny od konfliktu interesów i bezprawnych nacisków, proporcjonalny i dostosowany do sytuacji danej osoby, stosowany przez możliwie najkrótszy czas i podlegający regularnemu przeglądowi przez właściwe niezależne i bezstronne władze lub organ sądowy”. W Polsce przecież nie ma nawet kontroli okresowej, czy np. ubezwłasnowolniona przed kilkoma laty osoba nie zaczęła panować nad własnym życiem. Istnieje też spore ryzyko ubezwłasnowolnienia osoby, której prawa wcale nie powinny być ograniczone. A to choćby przez to, że sąd nie musi wysłuchać osoby, której dotyczy decyzja, przed wydaniem orzeczenia.
Oczywiście wraz z likwidacją instytucji ubezwłasnowolnienia powinna zostać stworzona nowa konstrukcja prawna – z jednej strony gwarantująca prawa osobom niepełnosprawnym, a z drugiej pozwalająca na pomoc tym osobom w funkcjonowaniu w społeczeństwie. Rzecznik Bodnar podkreśla jednak, że wypracowanie szczegółów jest zadaniem ustawodawcy, a nie ombudsmana.
Obecnie w Polsce ubezwłasnowolnionych jest 90 tys. osób.