Prawo zakazuje udostępniania władzom kraju pochodzenia informacji, czy ich obywatel wystąpił o status uchodźcy – wskazuje rzecznik praw obywatelskich.
To reakcja Adama Bodnara na wizytę szefa kazachskiego resortu spraw wewnętrznych w ośrodku dla uchodźców w Dębaku pod Warszawą. O wizycie rzecznik dowiedział się ze skargi obywateli Kazachstanu poszukujących w Polsce takiej ochrony. Z pisma nie wynikało, czy w tym czasie jej autorzy przebywali w ośrodku.
Rzecznik zwrócił się w tej sprawie do szefa Urzędu ds. Cudzoziemców Rafała Rogali. W piśmie wskazał, że z niepokojem przyjął informację o wizycie szefa kazachskiego resortu spraw wewnętrznych w takim miejscu. RPO przypomniał, że dane cudzoziemców, na podstawie których możliwe jest ustalenie, że wobec nich toczy się (lub toczyło) postępowanie o nadanie statusu uchodźcy, nie mogą być udostępniane władzom kraju pochodzenia – jako domniemanym sprawcom prześladowań. Gwarantuje to ustawa o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium RP (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1109).
Akt ten posługuje się szerokim pojęciem danych cudzoziemca, do których zalicza też wygląd czy wizerunek twarzy. – Każde, nawet przypadkowe ujawnienie przed władzami kraju pochodzenia obecności cudzoziemca w ośrodku dla osób ubiegających się o ochronę międzynarodową jest równoznaczne z ujawnieniem jego danych – wskazał Adam Bodnar.
Dlatego Adam Bodnar zwrócił się do szefa UdsC o udzielenie informacji, czy w dniu wizyty kazachskiego ministra w ośrodku w Dębaku przebywali cudzoziemcy z tego kraju ubiegający się o ochronę międzynarodową. I czy w razie podobnych wydarzeń gwarancja wynikająca z ustawy jest skuteczna i dane cudzoziemców, wskazujące na ubieganie się o ochronę międzynarodową, są chronione przed ujawnieniem władzom kraju pochodzenia.
W stanowisku przesłanym DGP, rzecznik Urzędu ds. Cudzoziemców zapewnił, że podczas wizyty w ośrodku nie mieszkali i nie przebywali obywatele Kazachstanu ubiegający się o ochronę międzynarodową.