W poniedziałek, 23 lipca, sędzia Małgorzata Gersdorf powinna być w pracy - poinformował PAP rzecznik SN Michał Laskowski. Jak wyjaśnił, do czwartku włącznie prof. Gersdorf korzysta z urlopu, natomiast w piątek wygłosi referat na temat rządów prawa w Karlsruhe.
"Zobaczymy, jaka będzie w tej kwestii decyzja prezydenta i co zrobi. W naszej ocenie pani Gersdorf jest w stanie spoczynku" - powiedziała rzeczniczka PiS, odnosząc się do tych informacji.
Mazurek była dopytywana, w jakim celu PiS złożyło projekt nowelizacji ustaw dotyczący m.in. wyboru I prezesa SN. "Po to, żeby wszystko usprawnić, żeby wszystko zaczęło działać tak, jak trzeba".
Wniesiony w ubiegłym tygodniu przez PiS projekt dotyczy m.in. zmian w Prawie o prokuraturze i w ustawie o Sądzie Najwyższym. Propozycje dotyczą m.in. procedury obsadzania stanowisk sędziowskich w SN i procedury wyboru I Prezesa tego sądu. Projekt zakłada, że Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego wybiera i przedstawia prezydentowi kandydatów na I Prezesa niezwłocznie po obsadzeniu 2/3 liczby stanowisk sędziów SN. Obecnie Zgromadzenie może tego dokonać dopiero, gdy obsadzone są niemal wszystkie stanowiska.
Mazurek odniosła się również do kwestii sędziego Józefa Iwulskiego, który - jak podały media - orzekał w kilku procesach politycznych za czasów PRL. "Sędzia (Józef Iwulski), który został wskazany na zastępcę, w cudzysłowie oczywiście, czy na miejsce pani Gersdorf, mija się z prawdą. Już nawet opozycja oczekuje od niego, że powinien zająć stanowisko w kwestii wyroków, które podejmował wobec opozycjonistów. Do tej pory pan sędzia milczy. Pytam dlaczego, pytam też dlaczego opozycja milczy i nie krzyczy, dlaczego ludzie, którzy protestowali na ulicach przeciwko reformie sądownictwa, milczą" - mówiła Mazurek.
Jak podkreśliła, PiS przeprowadziło tę reformę "nie dla siebie, nie dla PiS tylko dla Polaków, którzy po to, idą do sądów, by uzyskać sprawiedliwość". "Wymiar sprawiedliwości nie był reformowany od 1989 r., sędziowie na telefon byli za czasów PO i PSL. Chcemy z tym skończyć. Polacy oczekiwali tej reformy, było dla niej poparcie i my ja przeprowadzimy" - podkreśliła.
Portal Onet podał w niedzielę, że kierujący Sądem Najwyższym sędzia Józef Iwulski orzekał nie w jednym, jak sam twierdzi, lecz w kilku procesach politycznych za czasów PRL; skazywani w nich byli opozycjoniści. Poniedziałkowa "Gazeta Polska Codziennie" napisała, że dotarła do akt IPN, z których wynika, że sędzia Iwulski w 1976 r. został skierowany do ośrodka szkolenia WSW, gdzie po uzyskaniu "szlifów kontrwywiadu wojskowego PRL" odbył półroczne praktyki. Miało to miejsce w Oddziale WSW Kraków.
Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, w trzy miesiące od tego terminu, czyli 3 lipca, w stan spoczynku przeszli z mocy prawa sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. Mogą oni jednak dalej pełnić funkcję, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy, czyli do 2 maja, złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent RP wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego SN.
Po spotkaniu prezydenta Andrzeja Dudy z Gersdorf, prezesem Józefem Iwulskim kierującym Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN i prezesem Naczelnego Sądu Administracyjnego Markiem Zirk-Sadowskim, wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha informował, że wolą prezydenta było, by najstarszy stażem sędzia Iwulski od 4 lipca wykonywał funkcje związane z wykonywaniem obowiązków I prezesa SN.
Jeszcze przed spotkaniem z prezydentem Dudą, Gersdorf wydała zarządzenie o wyznaczeniu jako kierującego pracą SN prezesa Iwulskiego "do zastępowania I prezes SN na czas swojej nieobecności".
Sędzia Iwulski oświadczył, że nie jest "zastępcą, a tym bardziej następcą I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf", a jedynie zastępuje ją "w razie, gdy będzie nieobecna". Zapewnił jednocześnie, że prezydent nie wyznaczył go ani nie powierzył obowiązków I prezesa, a jedynie zaaprobował jego wybór przez prezes Gersdorf.
Z kolei według komunikatu Kancelarii Prezydenta, sędzia Iwulski od 4 lipca - z mocy ustawy, a nie decyzji I prezesa SN - kieruje pracami Sądu Najwyższego.