W ocenie prof. Piotra Kruszyńskiego z Uniwersytetu Warszawskiego wtorkowa decyzja Sądu Najwyższego - według której brytyjski wyrok dożywocia dla Jakuba Tomczaka nie podlega dostosowaniu do polskich przepisów - jest nietrafna.

Kruszyński dodał, że decyzja SN ma oparcie w przepisach, ale - jak zaznaczył - przepisy te można rozumieć w odmienny sposób. Jego zdaniem "sąd związany jest wymiarem orzeczonej kary, ale bez naruszania przepisów i zasad polskiego prawa karnego".

Dlatego w opinii profesora w sprawie powinien być zachowany prymat polskiego prawa. "Nie ma kary bez ustawy, a Tomczakowi de facto wymierzono karę nie przewidzianą w polskich przepisach" - powiedział PAP Kruszyński.

Zgodnie z brytyjskim prawem, skazany na dożywocie za gwałt i rozbój Tomczak będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie już po dziewięciu latach. W Polsce skazani na dożywocie mogą starać się o takie zwolnienie dopiero po 25 latach, a za gwałt przewiduje się karę do 12 lat więzienia.

We wtorek trzech sędziów SN orzekło, że wyroki zagranicznych sądów wobec polskich obywateli - przekazanych tym państwom na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA), a potem wydanych Polsce do odbycia kary - nie podlegają dostosowywaniu do polskiego prawa. SN uznał "w gruncie rzeczy za jasny" przepis polskiego prawa, wiążący w takim przypadku polski sąd wyrokiem sądu kraju UE.

Zarazem SN podkreślił, że decyzja ramowa Rady UE z 2002 r. co do ENA nie nakazywała państwom członkowskim wprowadzenia takiego zapisu do prawa krajowego, lecz tylko dawała taką możliwość. "Nasz ustawodawca trochę się pośpieszył" - mówił w uzasadnieniu sędzia SN Piotr Hofmański. Przyznawał, że nie jest to "rozwiązanie najlepsze z możliwych, ale SN nie może redefiniować woli ustawodawcy".