W poniedziałek Zgromadzenie Przedstawicieli Sędziów Okręgu SO w Krakowie poparło apele wzywające Komisję Europejską do skierowania ustawy o Sądzie Najwyższym do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej "wraz z wnioskiem o zastosowanie środka tymczasowego wstrzymującego jej wykonywanie, zanim po 3 lipca dojdzie do zmian składu Sądu Najwyższego, które podporządkują go czynnikowi politycznemu, podobnie jak uprzednio stało się z Trybunałem Konstytucyjnym i Krajową Radą Sądownictwa".
Zgromadzenie poparło także m.in. wotum nieufności wobec Prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Dagmary Pawełczyk-Woickiej, wyrażone przez Zebranie Sędziów Sądu Okręgowego w Krakowie 24 maja, wraz z wezwaniem jej do natychmiastowego ustąpienia ze sprawowanej funkcji.
"Mnie nauczono, że pewnych rzeczy raczej nie wynoszę z domu; mówiąc krótko, nie szkaluję swego kraju. Jedynym organem, który jest władny stwierdzić, czy coś jest konstytucyjne, czy nie w naszym kraju, jest Trybunał Konstytucyjny" - powiedział we wtorek sędzia Mitera, pytany o te uchwały krakowskiego zgromadzenia.
Zaznaczył, że jeśli chodzi np. o skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, to "każdy z nas ma prawo złożyć skargę, jeśli coś nie działa w instytucjach w naszym kraju, i tutaj nie ma żadnych problemów". Jak jednak dodał, Polska ma swoje organy, które "są władne oceniać" konstytucyjność i Trybunał UE nie musi oceniać naszych rozwiązań.
"Sędziowie są wyspecjalizowanymi, bardzo dobrymi prawnikami i powinni wiedzieć jako legaliści, że jedynym organem stwierdzającym konstytucyjność jest TK, świadczy o tym bogate i utrwalone orzecznictwo" - podkreślił.
Jak poinformował sędzia Mitera, jeszcze w tym tygodniu - zapewne w środę - zbierze się zespół KRS, który "ma przyjrzeć się sytuacji na terenie sądu krakowskiego w kontekście tego, bądź co bądź, jakiegoś konfliktu, bo tutaj dwie strony zgłaszają całkiem sprzeczne informacje". "Temu ma służyć powołanie zespołu, który chyba powinien zająć się wyjaśnieniem tej sytuacji, aby ta sytuacja wróciła do normy dla dobra obywateli" - zaznaczył rzecznik KRS.
Jednocześnie sędzia Mitera nawiązał do zaplanowanego na 21 czerwca spotkania KRS z przedstawicielami zarządu Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa (ENCJ). "Przyjeżdżają trzy osoby z tzw. zarządu wykonawczego plus jedna z pań z biura ENCJ, planujemy pokazać nasze rozwiązania ustawowe i zapewnić, że to wszystko jest całkowicie zgodne ze statutem organizacji, do której należymy" - poinformował. Dodał, że ewentualne wykluczenie KRS z organizacji, to "zdarzenie przyszłe i niepewne", a droga do tego jest "bardzo daleka".
W deklaracji z Lizbony 1 czerwca br. ENCJ oświadczyła, że "z rosnącym zaniepokojeniem śledzi reformę KRS". Podkreślała, że warunkiem członkostwa w ENCJ jest niezależność organizacji krajowej od władzy wykonawczej i ustawodawczej; organizacja członkowska musi też gwarantować wsparcie dla niezależności sądownictwa. Zaznaczała także, że obecność przedstawicieli KRS podczas zgromadzenia nie oznacza, że status KRS w stowarzyszeniu zostanie utrzymany.
Niedawno media informowały również, że w zeszłym tygodniu KRS umorzyła postępowania nominacyjne wobec 21 kandydatów ubiegających się o sędziowski awans lub nominację na urząd sędziego z powodu rezygnacji kandydatów. Jak mówiła o tych rezygnacjach cytowana przez "Rzeczpospolitą" prezes Stowarzyszenia Sędziów "Themis" sędzia Beata Morawiec kandydaci "zorientowali się, w czym biorą udział i woleli zrezygnować".
"Należy zdementować informacje, jakoby osoby te kwestionowały wybór KRS, nie uznawały tej Rady i jak stwierdzają to niektórzy prominentni członkowie pewnych stowarzyszeń sędziowskich, nie chcą brać udziału w tej procedurze" - oświadczył rzecznik KRS. Powiedział, że cofnięcie oświadczenia przez danego kandydata "nie jest niczym nadzwyczajnym i nie budziło żadnych emocji". Jak poinformował na przykład w 2014 r. takich cofnięć było 791, w 2015 r. - 743, 2016 r. - 234, 2017 r. - 33, zaś w tym roku do marca trzy, zaś od kwietnia 41.
Mitera dodał, że kwestia motywacji i pobudek, to pytanie do tych osób, które wycofały kandydatury. "Przypuszczam, że chodzi tu o zwykły pragmatyzm, zresztą na pewno te osoby, jako mocne kandydatury, zgłoszą się na najbliższe konkursy" - ocenił. Jak wyjaśniał wcześniej kandydaci często rezygnowali z udziału w procedurze nominacyjnej na dane stanowisko na rzecz udziału w innych konkursach.