Reakcja? „Kompletne bzdury (…). Proszę inne media, by nie powielały tych głupot” (to Patryk Jaki). „Kompromitacja” (to prof. Kamil Zaradkiewicz, kolega prof. Boska z Katedry Prawa Cywilnego na WPiA UW). Ministerstwo Sprawiedliwości zarzuciło nam pisanie nieprawdy. I twierdzi, że „nie toczą się żadne prace legislacyjne w tym przedmiocie” – choć projekt można znaleźć na stronie sejmowej (druk nr 2132). To może jeszcze krótki cytat z oświadczenia MS: „Nie jest prawdą, że Komisja dokonuje lub będzie dokonywać wywłaszczenia nieruchomości. Komisja w swoich rozstrzygnięciach zmierza do odwrócenia negatywnych skutków, jakie powstały w wyniku wydania decyzji reprywatyzacyjnych z naruszeniem prawa”.
Uporządkujmy: w sferze deklaracji działalność komisji weryfikacyjnej jest szczytna i godna podziwu. Nieraz poświęcaliśmy nasze łamy na opisywanie nieprawidłowości, z którymi ciało to walczy. I tej walce kibicujemy. Jednak jako medium, które w swojej nazwie ma „prawo”, odróżniamy sferę emocji i dobrych chęci od litery prawa. Jako misję traktujemy podnoszenie alarmu, gdy szykowane przepisy ocierają się o absurd. I nie ufamy tu własnym ocenom – zawsze opieramy się na opiniach ekspertów. Nieraz po naszych tekstach projekty poprawiano.
Nieprawnicy, jak Patryk Jaki, mogą żyć w przekonaniu, że wystarczy słowo „stań się”, by stało się dobro. Nam przyświeca pozytywizm prawniczy: może i ludzie (w tym politycy) są z natury dobrzy, ale lepiej, by pilnowały tego przepisy prawa pisanego. A gdy powstają przepisy głupie, będziemy o nich pisać czołówki. Tak rozumiemy rolę dziennikarzy i takie dziennikarstwo chcemy uprawiać. Mimo wrzasku.