Prawnicy, którzy zasiadają w korporacyjnych organach, alarmują, że jeśli będą musieli ujawnić szefowi CBA swój dobytek i źródła dochodów, to w jego ręce trafią poufne informacje o ich klientach.
Kogo sądy uważają za osobę pełniącą funkcję publiczną / Dziennik Gazeta Prawna
141 – tyle pozycji liczy katalog funkcji publicznych, których wykonywanie pociągnie za sobą konieczność poddania się lustracji finansowej. Znalazła się ona w projekcie ustawy o jawności życia publicznego, która kompleksowo reguluje zasady składania i publikacji oświadczeń majątkowych przez funkcjonariuszy publicznych oraz pracowników administracji centralnej i samorządowej. Lista ta nie jest jednak zamknięta, gdyż zgodnie z art. 53 szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego będzie mógł w każdym momencie wezwać do ujawnienia swojego majątku również inne osoby pełniące funkcje publiczne.
– Takie żądanie nie jest ograniczone żadnymi przesłankami, co wiąże się z nieproporcjonalną ingerencją w prywatność. Co więcej, decyzje szefa CBA o tym, kogo wezwać do złożenia oświadczenia majątkowego, będą zupełnie arbitralne – podkreśla mec. Małgorzata Mączka-Pacholak, która przygotowała opinię do projektu z ramienia Naczelnej Rady Adwokackiej.
Innymi słowy wezwanie do złożenia oświadczenia majątkowego nie musi być związane z żadnym toczącym się postępowaniem. Jak czytamy w uzasadnieniu projektu, rozwiązanie to ma znaleźć zastosowanie w szczególnych sytuacjach, np. gdy na skutek informacji medialnych pojawi się „konieczność pilnego zweryfikowania stanu majątkowego określonej osoby”.
Tą „określoną osobą” w praktyce mogą być np. adwokaci i pozostali przedstawiciele zawodów zaufania publicznego, którzy zasiadają w organach samorządowych (dziekani, członkowie rad czy sędziowie sądów dyscyplinarnych), a także nauczyciele ze szkół publicznych, wykładowcy akademiccy na państwowych uczelniach, biegli sądowi, inspektorzy nadzoru inwestorskiego, rzeczoznawcy i konsultanci przetargowi, a nawet menedżerowie zatrudnieni w bankach z udziałem państwowego kapitału. Stanisław Żaryn, rzecznik Mariusza Kamińskiego, ministra koordynatora służb specjalnych, który firmuje projekt, dodaje do tej listy członków korpusu służby cywilnej zajmujących niższe stanowiska, pracowników ZUS, PFRON oraz Lasów Państwowych. Wykaz ten jest niewyczerpujący, gdyż definicja „osoby pełniącej funkcję publiczną” figurująca w kodeksie karnym jest bardzo nieprecyzyjna. W ostatnich latach Sąd Najwyższy, a w ślad za nim niższe instancje, w swoim orzecznictwie wykazywał tendencję do coraz szerszego rozumienia tej definicji.
Lista klientów
Członek rady adwokackiej, który zostałby wezwany do złożenia deklaracji majątkowej, musiałby w niej zawrzeć m.in. listę i źródła dochodów. – W oświadczeniu należy podać m.in. strony umów ze wskazaniem przedmiotu umowy, a to są dane, które pozostają objęte tajemnicą adwokacką, a nawet obrończą – zastrzega mec. Mączka-Pacholak. – Informacje o tym, z czyich usług korzysta dana osoba i w jakiej sprawie zwraca się o pomoc prawną, są chronione przez tajemnicę zawodową – dodaje.
Obawy te nie są na wyrost. W praktyce adwokatów zdarza się, że po ekspertyzę przychodzą do nich klienci, którzy chcą się dowiedzieć, czy w swojej działalności gospodarczej zrobili coś, co może ich narazić na odpowiedzialność karną w niedalekiej przyszłości. W oświadczeniu majątkowym musiałaby się znaleźć informacja, czego konkretnie dotyczyła opinia prawna będąca przedmiotem umowy. Tym sposobem szef CBA uzyskałby cenną wskazówkę, kim warto byłoby się zainteresować.
Pole do represji
Kontrowersyjne uprawnienie szefa biura ma w założeniu pomóc walczyć z łapówkarstwem. Eksperci są jednak sceptyczn, czy wybrano do tego właściwy środek. – „Klasyczne” oświadczenia majątkowe pełnią rolę prewencyjną, mają zniechęcać do korupcji. Oświadczenia składane ad hoc na wezwanie szefa CBA nie mają z tym nic wspólnego. Nowe uprawnienie przypomina raczej zmuszanie konkretnej osoby do udowadniania swojej niewinności, i to w sytuacji, w której nie postawiono jej żadnych zarzutów – przekonuje Wojciech Klicki, prawnik z Fundacji Panoptykon. Jego zdaniem przepis dający szefowi biura tak daleko idącą kompetencję powinien w ogóle zniknąć z projektu lub przynajmniej zostać zawężony do wyjątkowych sytuacji, nad którymi kontrolę sprawowałby niezależny organ.
– Stwarza bowiem pole do represyjnego traktowania osób pełniących funkcje publiczne, które szef CBA uznaje za niewygodne czy podejrzane, a przeciwko którym nie ma mocnych dowodów – dodaje Klicki.
Co więcej, o ile funkcjonariusze i pracownicy wymienieni w ustawowym katalogu mają świadomość, że w określonym momencie muszą przedstawić deklarację majątkową i mogą się do tego przygotować, o tyle osoby, które zostaną wezwane do tego w specjalnym trybie, będą miały tylko 14 dni. – To bardzo mało czasu, żeby zebrać konieczne informacje. A to z kolei wiąże się z ryzykiem popełnienia błędu czy braku możliwości zgromadzenia pełnych danych, zwłaszcza że wymagane są również o informacje o majątku objętym wspólnotą małżeńską. Naraża ich to na odpowiedzialność karną za złożenie fałszywych zeznań – zaznacza mec. Mączka-Pacholak. Co ważne, osoby składające deklaracje majątkowe na specjalne żądanie muszą sporządzić wykaz swojego dobytku i źródeł dochodów według stanu na dzień wskazany przez szefa biura. – Oznacza to, że zgodnie z najgorszym scenariuszem można by wezwać do złożenia oświadczenia nawet według stanu sprzed kilku lat – zauważa adwokat.