Jeśli pełnomocnik powoda bez usprawiedliwienia nie stawi się na posiedzenie, to sąd umorzy sprawę i obciąży kosztami jego klienta.
Jeśli pełnomocnik powoda bez usprawiedliwienia nie stawi się na posiedzenie, to sąd umorzy sprawę i obciąży kosztami jego klienta.
To tylko jeden z przykładów rozwiązań zaproponowanych w projekcie reformy procedury cywilnej, który wzbudza sprzeciw prawników. Choć całe środowisko nie ma wątpliwości, że gruntowne zmiany są potrzebne, to jednocześnie podkreśla, że niektóre pomysły Ministerstwa Sprawiedliwości są chybione.
Przepis zakładający umorzenie postępowania przez sąd w przypadku nieobecności powoda na posiedzeniu przygotowawczym oraz rozstrzygnięcie o kosztach jak przy cofnięciu pozwu (projektowany art. 2055 par. 4) eksperci określają jako zupełnie nieprzystający do praktyki. – To kuriozalne rozwiązanie. Przecież każdemu czasem zdarzają się problemy z dojazdem czy nieprzewidziane sytuacje życiowe, które uniemożliwiają udział w posiedzeniu. Nie bez przyczyny dziś można zażądać, aby sprawa toczyła się pod nieobecność powoda. Umorzenie sprawy i obciążenie kosztami za niestawienie się na posiedzeniu to zbyt daleko idąca konsekwencja – uważa Anna Kseń, adwokat ze Szczecina.
/>
Resort tłumaczy, że chce, aby więcej spraw rozstrzygano w sposób konsensualny albo planowano rozwiązywanie sporów przed sądem. A tego nie da się osiągnąć bez uczestnictwa stron w posiedzeniu przygotowawczym. Tyle że zdaniem pełnomocników obsługujących duże przedsiębiorstwa założenie to nie przystaje do realiów szeroko pojętych spraw windykacyjnych. A tych w sądach jest najwięcej. – Zasadniczo są one rozstrzygane na podstawie dokumentów. W tego rodzaju postępowaniach nie ma za bardzo pola do negocjacji czy ustalania planu procesowego. Nie jestem za tym, żeby przymuszać stroną powodową, wierzyciela, do ponoszenia dodatkowych kosztów związanych z angażowaniem pełnomocników czy wysyłania pracowników. Może to też spowodować wydłużenie postępowania – twierdzi adwokat Tomasz Waszczyński.
Problematyczne opłaty
Poważne zastrzeżenia profesjonalnych prawników wywołuje też zmiana dotycząca skutków wniesienia nienależycie opłaconego środka zaskarżenia. Jak proponuje resort, w takiej sytuacji apelacja będzie po prostu odrzucana przez sąd bez wezwania do uiszczenia opłaty (podobne rozwiązanie obowiązywało już w przeszłości, lecz zostało usunięte). – Istnieje duże ryzyko, że niewielkie błędy matematyczne, np. pomyłka o złotówkę przy zaokrągleniu kwoty, staną się podstawą do odrzucenia środka zaskarżenia – zauważa adwokat Dariusz Goliński. Prawnicy zwracają uwagę, że zmiana ta będzie nastręczała najwięcej problemów w postępowaniach, w których wysokość opłaty nie jest jednoznaczna. – W wielu sprawach jej ustalenie wymaga sięgnięcia do orzecznictwa, w którym mogą być rozbieżności. Jeśli sąd przyjmie inną wykładnię niż pełnomocnik, środek zaskarżenia zostanie odrzucony. Moim zdaniem taka sankcja nie jest uzasadniona – podkreśla mec. Waszczyński.
Główny autor projektu nowelizacji k.p.c. wiceminister Łukasz Piebiak przekonuje w rozmowie z DGP, że nie ma powodu, by stronę, która ustanowiła zawodowego pełnomocnika, wzywać do wykonania podstawowych czynności. – Nieopłacenie pism można tolerować, gdy strona samodzielnie występuje przed sądem. Ktoś, kto nie jest fachowcem, nie zawsze musi się orientować w sposobach wyliczania kosztów. Adwokat czy radca prawny powinien takie rzeczy wiedzieć – podkreśla wiceminister. Według zamysłu MS przepis ten ma też wyeliminować sytuacje, gdy pełnomocnicy, chcąc przedłużać postępowanie, celowo składają nieopłacone pisma.
Świadkowie na wagę złotych
Wiele głosów krytycznych ze strony praktyków odnosi się do znacznej podwyżki opłat sądowych oraz wprowadzenia nowych danin. – Największym skandalem jest żądanie 100 zł za dostarczenie wyroku wraz z uzasadnieniem. Przecież opłata sądowa obejmuje koszty całego postępowania w danej instancji – mówi mec. Monika Strus-Wołos. Praktycy krytykują też nowe przepisy ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych, zgodnie z którymi opłata od wniosku o wezwanie na rozprawę świadka, biegłego lub strony wynosi 100 zł od osoby, a za przymusowe doprowadzenie świadka strona będzie musiała zapłacić 200 zł. Jak tłumaczy minister Piebiak, w sprawach gospodarczych co do zasady wzywanie świadków nie jest konieczne. – Oczywiście są sytuacje, w których jest to niezbędne, bo np. zaginęły dokumenty lub nie wszystko zostało utrwalone – mówi wiceminister Piebiak. Podkreśla jednak, że dla sądu wzywanie świadków oznacza dodatkowe koszty i wydłużenie postępowania. – Nowa opłata ma też być bodźcem do tego, by prowadząc działalność gospodarczą, sporządzać porządne dokumenty, a nie działać na podstawie ustnych ustaleń. Chodzi też o to, by rozważnie wskazywać świadków i wzywać tych, którzy rzeczywiście mają coś do powiedzenia na temat okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia. Dziś zdarza się, że strony wręcz licytują się na liczbę świadków, z których zeznań nic nie wynika. Poza tym wprowadzamy przecież możliwość złożenia zeznań świadka na piśmie – dodaje wiceminister.
Pełnomocnicy zgodnie chwalą natomiast pomysł, aby sąd udzielał stronom wskazówek co do prawdopodobnego wyniku sprawy w świetle przedstawionych materiałów. – Możliwość porozmawiania z sędzią o tym, jak ocenia interpretację przepisów czy zgłoszone dowody, będzie bardzo cenna i ma szansę przyczynić się do skrócenia postępowania – zaznacza mec. Waszczyński. – Takie rozwiązanie pozwoli pełnomocnikowi na ewentualne korygowanie swojej strategii procesowej albo nakłanianie strony reprezentowanej do zawarcia ugody – dodaje radca prawny dr Robert Frey.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama