W czwartek przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński poinformował, że PKW dokonała analizy propozycji posłów PiS zmian w Kodeksie wyborczym. Ocenił, że zmiany mogą spowodować zaburzenia, czy nawet destabilizację procesu wyborczego. Wskazywał na niebezpieczeństwa dot. m.in. wywierania politycznego wpływu na komisarzy wyborczych, nieprzygotowania systemu informatycznego, podwojenia wydatków na przygotowanie wyborów, wprowadzenia chaosu i niejasności dot. głosów nieważnych oraz opóźnień w ogłoszeniu wyników wyborów. Według niego projektu nie przygotowano profesjonalnie, tylko "układał je mały Kazio".
Projekt PiS zakłada m.in. wprowadzenie dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do rad gmin, zmniejszenie liczebności mandatów w okręgach wyborczych do rad powiatów i sejmików województw. Przewiduje ponadto reformę Państwowej Komisji Wyborczej - PiS chce, by 7 na 9 jej członków wybierał Sejm (obecnie 9-osobowy skład tworzy po 3 sędziów delegowanych tam przez TK, Sąd Najwyższy i Naczelny Sąd Administracyjny.
Łukasz Schreiber odnosząc się do uwag PKW podkreślił, że Komisja mówiła o możliwej destabilizacji systemu wyborczego, "tymczasem mamy wrażenie, że zapomniała i nie wzięła pod uwagę tego, że w roku 2014 podważono zaufanie Polaków do procesu wyborczego". "Te zmiany mają tak naprawdę to uregulować" - podkreślił poseł na konferencji prasowej w Sejmie. Jak ocenił, trzeba tego dokonać przed najbliższymi wyborami.
Poseł PiS wyraził też niezadowolenie ze sposobu, w jaki PKW mówi o autorach projektu; zapewniał, że pracowali nad nim eksperci.
Na uwagę, że zdaniem PKW projekt wprowadza wielu "nowych, niedoświadczonych komisarzy wyborczych" i że PiS tego wcześniej nie zapowiadał, Schreiber powiedział: "Mówiliśmy o tym, że chcemy zmienić sytuację obecną, gdy to gmina przygotowuje wybory i w przypadku wyborów samorządowych - naszym zdaniem - jest to rzecz niedopuszczalna, aby wójt, który najczęściej sam kandyduje, sam czuwał nad prawidłowością procesu wyborczego. Stąd mówimy, że to PKW ma przejąć te zadania, do tego potrzebni są komisarze".
Pytany o sprawę zmiany granic obwodów wyborczych w wyborach samorządowych, poseł PiS powiedział, że będą one opiniowane i będzie można się od nich odwołać do PKW. Na uwagę, że PKW wskazuje, że dwukrotnie zwiększą się koszty wyborów i że przeprowadzenie zmienionego procesu wyborczego, z odwołaniami w tak krótkim czasie nie jest możliwe podkreślił: "Naszym zdaniem to jest możliwe". Pytał, na podstawie jakich analiz PKW doszło do takich wniosków.
Na uwagę, że PKW mówi to na podstawie doświadczenia, bo do tej pory odpowiadała za przeprowadzenie wyborów, Schreiber odpowiedział: "Doświadczenie PKW, przypomnę, skutkowało największą kompromitacją tej instytucji. I naprawdę, jeśli mielibyśmy doprowadzić do sytuacji, że tak jak w roku 2014 doszłoby do takiego skandalu jak tamto opóźnienie, to nie możemy się na to zgodzić".
Schreiberowi dziennikarze przypomnieli, że od tego czasu zmienił się i skład PKW i jej przewodniczący. "Ale strukturalnie PKW, nawet jeśli osoby się zmieniły, pozostała w tym samym układzie" - odpowiedział poseł PiS. Pytany co to za układ, polityk PiS powiedział, że "to są sędziowie, którzy w 2014 r. nie dali gwarancji rzetelności przeprowadzenia wyborów". "Mieliśmy wówczas do czynienia z ogromną kompromitacją na skalę europejską, gdy duży kraj europejski najpierw przez prawie tydzień nie potrafił podać wyników wyborów, to okazało się, że te wyniki odbiegają od tego na co wskazywały exit polle" - powiedział Schreiber.
Podkreślił też, że projekt będzie z pewnością ulegał modyfikacjom w czasie prac w Sejmie i nie będą one przebiegać w "nadzwyczajnym" trybie. Pytany, czy dopuszcza możliwość, że komisarzami wyborczymi byliby działacze PiS. "Sądzę, że to jest rzecz do przedyskutowania, czy nie zawrzeć (w ustawie) jakiegoś zakazu co do członków partii politycznych" - powiedział Schreiber. (PAP)
autor: Wiktoria Nicałek
wni/ par/