Sprawa dotyczyła kolizji, do której doszło na jednym z parkingów. Właściciel zaparkowanego samochodu, zauważył przez sklepową witrynę, że usiłująca zająć miejsce parkingowe kobieta wjechała w należący do niego pojazd. Mężczyzna od razu przyszedł na miejsce zdarzenia, by zweryfikować straty. Zauważył zarysowania na zderzaku. Zaproponował polubowne załatwienie sprawy. Jego zdaniem 500 zł było adekwatne do zniszczeń. Kobieta nie wypierał się sprawstwa, jednak siedzący razem z nią w samochodzie mąż stwierdził, że zarysowania są stare. I odpowiedział, że najlepsza rekompensatą będzie 100 zł. Wtedy na miejsce wezwano funkcjonariuszy policji.
Podczas oględzin ujawniono na samochodach: zarysowanie tylnego zderzaka z lewej strony na wysokości 40-60cm, od podłoża oraz zarysowanie przedniego zderzaka z lewej strony na wysokości 58/62cm od podłoża. Policjanci zaproponowali obwinionej mandat karny za popełnienie wykroczenia z art. 98kw.
Kobieta nie przyznała się do popełnienia wykroczenia i odmówiła przyjęcia mandatu. Zeznając przed sądem wyjaśniła, że jedynie próbowała zaparkować samochód, a po parokrotnym wykonaniu tego samego manewru usłyszała stukanie w dach i pretensje właściciela pojazdu stojącego obok. Przyznała, że nie rozumie dlaczego zarzuca jej się najechanie na inny samochód. Jej zdaniem jedynie „otarła go delikatnie rogami”. Było to tak delikatne, że „nawet jej mąż tego nie poczuł”.
Sąd analizując sprawę wziął pod uwagę zebrany materiał dowodowy, w tym protokół sporządzony przez policjantów. Stwierdził, że „uszkodzenia w obydwu pojazdach w pełni korespondują ze sobą .Uszkodzenia te są typowe dla pojazdów , z których jeden jest unieruchomiony a drugi przemieszcza się pod pewnym kątem , tak jak podczas manewru cofania, wykonywanego kilkukrotnie , wyjazdu tyłem w ograniczoną przestrzeń , podjazdu do przodu przez pojazd obwinionej , przy tak niewielkiej odległości bocznej między pojazdami , gdzie obwiniona zaparkowała”. Zdaniem sądu obwiniona nie zachowała szczególnej ostrożności , niewłaściwie oceniając odległość swojego pojazdu od pojazdu pokrzywdzonego, który stał na miejscu parkingowym” czym wyczerpała znamiona czynu z artykułu 98 Kodeksu wykroczeń. Zeznania męża kobiety uznane zostały za „niewnoszące nic nowego do sprawy”, ich zadaniem było jedynie zdjęcie z kobiety odpowiedzialności z powstałe szkody.
Do zastosowania tego przepisu nie miał znaczenia status parkingu. Jak wyjaśnił sąd w analizowanym artykule „ustawodawca dostrzegł , że poza drogą publiczną , strefą zamieszkania oraz strefą ruchu , bezpieczeństwo osób także może być zagrożone”.
Bez znaczenia był również fakt, że w chwili zdarzenia nikogo nie było w pojeździe oskarżonego, gdyż zgodnie z artykułem 23 ustawy prawo o ruchu drogowym „wykonując manewr cofania, kierująca pojazdem jest obowiązana ustąpić pierwszeństwa innemu pojazdowi lub uczestnikowi ruchu i zachować szczególną ostrożność, a zwłaszcza sprawdzić, czy wykonywany manewr nie spowoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia, upewnić się, czy za pojazdem nie znajduje się przeszkoda, a w razie trudności w osobistym upewnieniu się - zapewnić sobie pomoc innej osoby”. Obwiniona tego nie zrobiła, o doprowadziło do zdarzenia. Istotnym okazało się, że nie zadbał należycie o bezpieczeństwo pasażera jadącego razem z nią.
Sąd podczas wymierzania kary wziął pod uwagę zachowanie kobiety na miejscu zdarzenia, kiedy to zbagatelizowała pretensje pokrzywdzonego oraz sam fakt, że wyrządził mu szkodą.
Biorąc powyższe pod uwagę sąd orzekł względem kobiety karę nagany.
Wyrok Sądu Rejonowego w Olsztynie, sygn. akt IXW 1925/17