Trwający dekadę spór o to, czy producenci towarów luksusowych mają prawo zakazywać swoim autoryzowanym dystrybutorom sprzedaży na Amazonie i w innych internetowych „hipermarketach”, zbliża się ku końcowi. Rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE wydał właśnie opinię korzystną dla właścicieli ekskluzywnych marek.
Sprawa dotyczy Coty, globalnego potentata kosmetycznego, do którego należą linie perfum takich jak Calvin Klein, Chloe i Marc Jacobs. Swoje produkty z górnej półki firma sprzedaje głównie w systemie dystrybucji selektywnej, czyli jako dostawca ustala wymogi, jakie muszą wypełnić sklepy, które chcą mieć jego produkty w swojej ofercie.
Zgodnie z umową przedstawiciele Coty muszą zaakceptować każdy punkt handlowy dystrybutora, w tym starannie sprawdzić, czy spełnia on kryteria dotyczące wystroju wnętrza, otoczenia, prezentacji towarów, a nawet oświetlenia.
Kilka lat temu gigant kosmetyczny zakazał też autoryzowanym drogeriom sprzedaży jego produktów na stronach internetowych innych niż ich własne. Wszystko to miało zagwarantować zachowanie luksusowego wizerunku marek Coty.
Jedna z autoryzowanych perfumerii, która oferowała kosmetyki zarówno w swoim sklepie internetowym, jak i na platformie Amazon, nie zaakceptowała zmian w umowie. W odpowiedzi Coty wniosła pozew, w którym domagała się potwierdzenia zakazu dystrybucji swoich marek na portalach sprzedażowych.
Sąd I instancji oddalił powództwo, twierdząc, że taka restrykcja jest sprzeczna z art. 101 ust. 1 traktatu o funkcjonowaniu UE. Zabrania on przedsiębiorstwom zawierania porozumień, które przyczyniają się do ograniczenia lub zakłócenia swobody konkurencji na rynku wewnętrznym.
Ponadto, zdaniem sądu, Coty nie może w tym przypadku powołać się na wyłączenie grupowe spod zakazu porozumień ograniczających konkurencję na podstawie rozporządzenia w sprawie stosowania art. 101 ust. 3 (330/2010) ani także na wyłączenie indywidualne.
Jak wynikało z wyroku, ogólny zakaz sprzedaży na portalach sprzedażowych nie jest konieczny, gdyż producent ma możliwość skorzystania ze środków równie odpowiednich, a w mniejszym stopniu ograniczających konkurencję, takich jak np. nałożenie na platformy internetowe określonych wymogów jakościowych.
Sąd odwoławczy miał jednak wątpliwości, czy interpretacja unijnych reguł konkurencji dokonana w pierwszej instancji jest właściwa, i zwrócił się o ich rozstrzygnięcie do TSUE. Rzecznik generalny Nils Wahl przypomniał w pierwszej kolejności, że w swoich orzeczeniach trybunał konsekwentnie (choć ostrożnie) akceptował systemy dystrybucji selektywnej, o ile selekcja podmiotów, które zajmują się dalszą sprzedażą, opierała się na obiektywnych, jednolitych kryteriach jakościowych, stosowanych w sposób niedyskryminujący. TSUE kilkakrotnie też już stwierdzał, że ochrona luksusowego charakteru oferowanych dóbr może wymagać wprowadzenia właśnie takiego rodzaju dystrybucji.
Jak podkreślił rzecznik generalny, gdyby dopuszczono ich sprzedaż masową, straciłyby one na atrakcyjności w oczach konsumentów. Innymi słowy, odebranie towarom z najwyższej półki aury elitarności i luksusu w pewnym sensie wpłynęłoby także na ich jakość.

OPINIA

Nie wszystkie systemy będą zgodne z prawem konkurencji
Marcin Kolasiński radca prawny, wspólnik w kancelarii KRK Kieszkowska Rutkowska Kolasiński, ekspert w sprawach związanych m.in. ze zwalczaniem nieuczciwej konkurencji
Rzecznik generalny uznał, że co do zasady systemy dystrybucji selektywnej artykułów luksusowych wywołują neutralne, a czasem nawet korzystne skutki dla konkurencji, w związku z czym nie można ich automatycznie uznać za niezgodne z art. 101 ust. 1 TFUE.
Akceptacja systemów selektywnej dystrybucji nie jest jednak bezwarunkowa. Nie można więc na podstawie opinii rzecznika generalnego uogólniać, że każdy z nich jest zawsze zgodny z prawem konkurencji. Autor opinii podkreślił, że legalność tych rozwiązań uzależniona jest od tego, czy charakter danego artykułu, w tym jego luksusowy wizerunek, wymaga zastosowania selektywnej dystrybucji. Weryfikacji powinno podlegać także to, czy dystrybutorzy do tego systemu wybierani są w oparciu o obiektywne kryteria o charakterze jakościowym, określane w sposób jednolity i niedyskryminujący. Kryteria te nie mogą też wykraczać poza to, co jest konieczne dla wprowadzenia tego rozwiązania.
Autor opinii odwołuje się do wyników badania sektorowego Komisji Europejskiej, w świetle których na obecnym etapie rozwoju handlu elektronicznego własne sklepy online dystrybutorów stanowią preferowany kanał dystrybucji przez internet. Mimo więc rosnącego znaczenia platform sprzedażowych zakaz sprzedaży za ich pośrednictwem nie może obecnie zostać zrównany z całkowitym zakazem lub znaczącym ograniczeniem sprzedaży przez internet. Z tego rzecznik generalny wywodzi, że zakaz sprzedaży przez platformy sprzedażowe w ramach selektywnej dystrybucji, jeżeli spełnia wymienione wyżej kryteria, obecnie nie ogranicza w nadmierny sposób konkurencji. Płyną z tego dwie ważne informacje. Po pierwsze, nie jest wykluczone, iż wyrażona w opinii ocena stanie się nieaktualna za jakiś czas, kiedy znaczenie tego typu platform w handlu online będzie rosło. Wtedy można się spodziewać bardziej restrykcyjnego podejścia do rozwiązań zakazujących sprzedaży za ich pośrednictwem. Po drugie, stanowiska rzecznika generalnego oraz Komisji Europejskiej stawiają pod znakiem zapytania aktualne twierdzenia niektórych organów antymonopolowych o dominującej pozycji platform sprzedażowych w relacji do własnych sklepów internetowych dystrybutorów.
W opinii rzecznika generalnego brakuje wskazówek, na które czekała branża. Przykładowo uznał on, iż zakaz korzystania z platform sprzedażowych nie stanowi ograniczenia pasywnej sprzedaży, czyli jednego z najcięższych naruszeń prawa konkurencji. Nie przedstawił jednak rozbudowanej argumentacji uzasadniającej to stanowisko.
Opinia rzecznika generalnego TSUE z 26 lipca 2017 r. w sprawie Coty Germany przeciwko Parfümerie Akzente