Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 25 listopada 2025 r. C-713/23 podsycił trwającą już od lat dyskusję. Zakłada on obowiązek transkrypcji, czyli przepisania do polskich akt stanu cywilnego małżeństwa dwóch mężczyzn, obywateli polskich, którzy zawarli małżeństwo zgodnie z prawem jednego z 16 krajów Unii Europejskiej, gdzie jest to przewidziane. Strony dyskusji można podzielić na zwolenników „równości małżeńskiej” dla związków osób jednej płci i ich oponentów sprzeciwiających się nie tylko małżeństwom, lecz także innej postaci uznania przez prawo związków partnerskich. Zarazem projekt ustawy o tych ostatnich mozolnie pokonuje niezliczone konsultacje, bariery i targi. Wyrok TSUE był spodziewany i przewidywalny (po sprawie rumuńskiej Coman C-673/16). Podkreślmy, że nie zobowiązuje Polski do umożliwienia zawierania spornych małżeństw. Transkrypcja to działania na dokumentach poświadczających istnienie małżeństwa – zawartego gdzie indziej. Jej skutkiem jest uczynienie „widocznymi” dla polskich władz takich małżeństw, tak w płaszczyźnie osobistej, jak majątkowej.

Co mówi Konstytucja RP o małżeństwie?

Od lat powraca teza, jakoby konstytucja stała na przeszkodzie zawarcia czy choćby tylko honorowania związku osób jednej płci, mających stanowić niedozwoloną konkurencję dla małżeństwa heteroseksualnego. Mam osobisty luksus: nie połykając własnego języka, mogę się powołać na poglądy głoszone publicznie od wielu lat, że z art. 18 konstytucji („Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”) nie wynika, iż związki o innej podmiotowej strukturze są niedozwolone czy wręcz zakazane, a prawu nie wolno przyznawać im jakiejkolwiek ochrony. Otóż „małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny” cieszy się w ustawodawstwie statusem swoistym, ale to nie implikuje zakazu wprowadzenia (uznania) innego typu związków hetero- czy homoseksualnych i obdarzenia ich ustawowo ukształtowaną, własną ochroną i opieką.

To prawda, że w czasie prac nad konstytucją poszukiwano formuły zapewniającej małżeństwu heteroseksualnemu prawną ekskluzywność. Zaś z art. 18 mówiącym o heteroseksualnym charakterze małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny część uczestników dyskusji konstytucyjnej wiązała przekonanie, że przepis takiej właśnie treści jak art. 18 – to gwarantuje. Tyle że nawet jeżeli część biorących udział w debacie tego chciała, to tegoż udatnie nie wyartykułowała. Zamierzonego zakazu nie osiągnięto, a to na skutek użycia niewłaściwego instrumentu. Konsekwencji tego „legislacyjnego usiłowania nieudolnego” co do zastosowanego środka nie da się naprawić przez odwołanie się do rzekomej wykładni historycznej nadającej rozważanemu przepisowi sens przeciwny jego wysłowieniu i rezultatowi interpretacji systemowej.

Nie trzeba ustawy o związkach partnerskich. Wystarczy zmienić wzory formularzy

Transkrypcja aktu małżeństwa, do której zobowiązuje wyrok TSUE C-713/23, nie wymaga ani zmiany konstytucji, ani nawet zmiany ustawowej. Wymaga rezygnacji z tezy kształtującej praktykę administracyjną i sądową, że na tle art. 107 pkt 3 ustawy o aktach stanu cywilnego taka transkrypcja „byłaby sprzeczna z podstawowymi zasadami porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej”. Trzeba byłoby tylko zmienić wzory formularzy oraz program komputerowy do ich elektronicznego przetwarzania. Prozaiczne, lecz skuteczne. A ustawa o związkach partnerskich – to inna sprawa, bez związku z kwestią transkrypcji.