Pytanie, jak połączyć nadzór nad sądami z ich niezależnością, jest jednym z kluczowych problemów debaty na temat sądownictwa na świecie.
Przyjęta w nocy z piątku na sobotę przez Senat ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa przewiduje skrócenie kadencji obecnych członków oraz zmianę procedury wyboru 25-osobowej rady. Chociaż jej skład pozostaje ten sam (definiuje go art. 187 konstytucji, który ustala też czas trwania kadencji na cztery lata), to dzieli ona organ na dwa zgromadzenia. W skład drugiego wejdzie 15 członków, których dotychczas wybierali spośród siebie sędziowie, a teraz będzie to robił Sejm. Posłowie będą jednak musieli wybierać spośród kandydatów zapsav_speclinkarearekomendowanych przez środowiska prawnicze, przy czym taka rekomendacja nie musi pochodzić od samorządów zawodowych, ale może być wystawiona np. przez grupę minimum 25 sędziów lub prokuratorów.
Trzy modele rad
Warto z tej okazji przyjrzeć się Europie, gdzie trend idzie raczej w stronę tworzenia takich rozwiązań instytucjonalnych, aby zapewnić sądownictwu niezależność. Jednym z takich instrumentów są właśnie rady sądownicze. W ostatnich 20 latach takie zgromadzenia utworzono w Holandii, Danii i Irlandii.
Wim Voermans, profesor prawa konstytucyjnego i administracyjnego z Universiteit Leiden w Holandii, wyróżnia trzy modele rad sądownictwa. Północnoeuropejski, gdzie ciała te działają bardziej jak wyspecjalizowane agencje do zarządzania sądownictwem, na rzecz których resort sprawiedliwości scedował część obowiązków związanych np. z kwestiami budżetowymi, administracyjnymi, informatyzacją i efektywnością sądownictwa. Chociaż w zakres ich kompetencji niekoniecznie wchodzi powoływanie sędziów, mimo wszystko są postrzegane jako bufor między sądownictwem a pozostałymi władzami. W modelu południowoeuropejskim rady zajmują się głównie nominacjami sędziowskimi, zostawiając kwestie techniczne w gestii rządu; są również silnie umocowane konstytucyjnie. Można również wyróżnić model jednolity, gdzie rady nie występują, a zarząd nad sądownictwem leży w gestii przeznaczonych do tego władz.
Północnoeuropejski
Sztandarowym przykładem pierwszego modelu jest Szwecja z Krajowym Urzędem Sądownictwa (Domstolsverket). Dysponuje on własnym budżetem, a także możliwością zaciągania zobowiązań. Nie zajmuje się on jednak nominacjami sędziowskimi, ale pełni funkcję sekretariatu dla odpowiedzialnego za to organu – Komisji Sędziowskiej (Domarnämnden). Grono to składa się z pięciu sędziów i dwóch prawników powoływanych przez ministra sprawiedliwości na wniosek stowarzyszeń zawodowych oraz dwóch członków powoływanych przez parlament. Nominacje sędziowskie podpisuje na wniosek komisji szef resortu sprawiedliwości.
Przykładami modelu północnoeuropejskiego są również Dania i Holandia, gdzie wzorowano się na rozwiązaniach szwedzkich. Co ciekawe, w obu krajach rady sądownictwa zostały utworzone niedawno; duńska Rada Sądownictwa (Domstolsstyrelsen) zaczęła pracę w 1999 r., zaś holenderska (Raad voor de rechtspraak) – w 2002 r. W tej pierwszej zasiada dziewięć osób, a skład i procedura wyboru jest odzwierciedleniem szwedzkich rozwiązań. W Holandii na czele rady stoją zaledwie cztery osoby, z czego dwie to sędziowie, nominowane na sześcioletnie kadencje przez monarchę.
W obydwu krajach działają również osobne ciała zajmujące się powoływaniem sędziów. W Danii jest to sześcioosobowa Rada Nominacji Sędziowskich (Dommerud navnelsesradet), w której zasiada trzech sędziów, adwokat oraz dwóch przedstawicieli powoływanych przez parlament. Minister sprawiedliwości nie jest związany kandydaturami wysuwanymi przez Radę, ale w praktyce ma małe pole do manewru, ponieważ rada rekomenduje zawsze jedną osobę na jedno stanowisko. W Holandii takim ciałem jest Narodowa Komisja Selekcji Sądownictwa (Landelijke selectiecommissie rechters), w której skład – oprócz przedstawicieli środowiska sędziowskiego – wchodzą również przedstawiciele biznesu, szkolnictwa wyższego i administracji. Jej członków z kolei powołuje Rada Sądownictwa.
Południowoeuropejski
Przykładem modelu południowoeuropejskiego są Włochy, gdzie – przez wzgląd na długą tradycję walki z zorganizowaną przestępczością – sądownictwo cieszy się szeroką autonomią. Tamtejsza Najwyższa Rada Sądownictwa (Consiglio superiore della magistratura) jest organem konstytucyjnym i ma monopol na powoływanie i przenoszenie sędziów, choć postępowanie dyscyplinarne ma prawo wszcząć też minister sprawiedliwości. W skład CSM wchodzi prezydent, prezes Sądu Kasacyjnego (najwyższego sądu w kraju) oraz prokurator generalny. Oprócz tego wybrani sędziowie i prokuratorzy (togati) oraz inni prawnicy (laici). Tych pierwszych wybierają w głosowaniu wszyscy sędziowie, tych drugich – parlament w tajnym głosowaniu. Konstytucja nie precyzuje, ilu wybranych członków zasiada w CSM, wskazuje natomiast, że togati mają dwa razy więcej miejsc w CSM niż laici.
Sędziowskie nominacje leżą w gestii rad sądowniczych również w innych krajach modelu południowoeuropejskiego. We Francji ciałem odpowiedzialnym za ich powoływanie jest Najwyższa Rada Sądownictwa (Conseil supérieur de la magistrature). W Hiszpanii – Rada Główna Władzy Sądowniczej (Consejo General del Poder Judicial). I właśnie Madryt stworzył rozwiązanie najbliższe tym przyjętym przez PiS.
CGPJ składa się z 20 członków: 12 sędziów i ośmiu przedstawicieli zawodów prawniczych o uznanej kompetencji i ponad 15-letniej praktyce. Przedstawicieli każdej z grup wybierają po połowie izba niższa i wyższa hiszpańskiego parlamentu. Niemniej jednak, w przypadku prawników wymagana jest większość 3/5 głosów w danej izbie, co zapisano w konstytucji. Co więcej, ustawa zasadnicza nakazuje również uregulowanie sprawy wyboru sędziów na drodze osobnej ustawy, przy czym musi być ona przyjęta większością 3/5 głosów. Obecnie parlament wybiera sędziów do rady z grona 36 kandydatów zgłoszonych przez stowarzyszenia sędziowskie.
Jednolity
Przedstawicielami trzeciego modelu są Niemcy, gdzie nie ma rady ds. sądownictwa. Dla przykładu, powoływaniem sędziów federalnych zajmują się komisje wyboru sędziów (Richterwahlausschuss), w których skład wchodzą federalny minister sprawiedliwości, szefowie takowych resortów z poszczególnych landów, a także posłowie w liczbie równej przedstawicielom władzy wykonawczej. System jest od dawna krytykowany nawet w samych Niemczech, mimo silnego poczucia niezależności tamtejszej władzy sądowniczej. Niemniej sam proces wyboru również jest poddany zewnętrznej kontroli, ponieważ kontrowersyjne nominacje mogą zostać skierowane do sądu, co zdarzało się w przeszłości. ⒸⓅ