Trzecia rozprawa przed komisją weryfikacyjną zakończyła się trzecim ukaraniem Hanny Gronkiewicz-Waltz za niestawiennictwo i nieskładanie wyjaśnień. Prezydent Warszawy zapłacić ma już łącznie 9 tys. zł. Zapowiada jednak, że od decyzji gremium się odwoła.
W czwartek przed komisją prześwietlany był zwrot Chmielnej 70. To przedwojenna nazwa adresu na warszawskim Placu Defilad, tuż przy Pałacu Kultury i Nauki. Zgodnie z uchwalonym w 2010 r. przez radę miasta planem zagospodarowania przestrzennego pod tym adresem można wznieść wieżowiec. Roszczenia do nieruchomości nabyli: Marzena K. (ówczesna urzędniczka resortu sprawiedliwości), adwokat Grzegorz Majewski, były dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie oraz Janusz Piecyk. W procesie reprywatyzacji reprezentował ich przebywający obecnie w areszcie adwokat Robert N., który wyspecjalizował się w tego typu sprawach (prywatnie brat Marzeny K. i kolega mec. Majewskiego). Prawa do działki zostały nabyte m.in. od spadkobierców jej prawowitego właściciela Jana Holgera Martina, będącego obywatelem Danii.
Pojawia się pytanie, czy zwrot nieruchomości – o wartości szacowanej na 160 mln zł – powinien w ogóle mieć miejsce. Polskę oraz Danię łączyła bowiem umowa indeminizacyjna dotycząca uregulowania roszczeń do znajdującego się w Polsce mienia obywateli Danii.
Po raz pierwszy w rozprawie przed komisją uczestniczyli pełnomocnicy miasta. Prezydent Gronkiewicz-Waltz na zorganizowanej konferencji podkreśliła, że ich obecność zagwarantuje szybką ripostę na mijające się z prawdą wypowiedzi podczas posiedzenia komisji. Reprezentanci miasta zadawali również pytania przesłuchiwanym w czwartek świadkom.
Jako jeden z nich wezwany był Krzysztof Śledziewski, były urzędnik Biura Gospodarki Nieruchomościami w ratuszu, dyscyplinarnie zwolniony z pracy. Składając zeznania, podnosił, że w jego ocenie zwrot Chmielnej 70 nastąpił przedwcześnie, a miasto powinno wymóc na resorcie finansów informację o spłaceniu roszczeń Martina.