Siedmioosobowy skład SN uznał w środę, że prawo łaski może być stosowane wyłącznie wobec prawomocnie skazanych, a jego zastosowanie przed prawomocnym wyrokiem nie wywołuje skutków procesowych.
"Sąd Najwyższy swoim nie tylko kuriozalnym, ale skandalicznym stanowiskiem (...) broni złej sprawy. (...) Zamiast dbać o standardy, dbać o etykę, zająć pryncypialne i ponadpolityczne stanowisko, sąd (...) wydaje polityczne orzeczenie" – stwierdził Warchoł w Telewizji Republika.
Dodał, że "to sytuacja paradoksalna, kiedy bohater walki z korupcją, walki z mafią, staje się głównym kozłem ofiarnym - to postawienie porządku na głowie". "Oto ten Sąd Najwyższy, którego dotyczy sprawa korupcyjna prowadzona przez prokuraturę w tej chwili, wydaje tak kuriozalne i skandaliczne orzeczenie - uchwałę, która stanowi przekroczenie uprawnień" – stwierdził. Jak zaznaczył, "oczywiście to dotyczy zupełnie innej sprawy, ale pewnej problematyki walki z korupcją, problematyki transparentności, przejrzystości i uczciwości życia publicznego".
Wiceminister ocenił, że uchwała SN podważa prerogatywy prezydenta. "Prawo łaski, w odróżnieniu od ułaskawienia, które występuje w kodeksie postępowania karnego, określone jest w konstytucji. Artykuł 139 konstytucji stanowi, że prezydent ma prawo stosować prawo łaski. Bez limitacji, czy to jest w trakcie postepowania czy po jego zakończeniu" – powiedział.
Jak dodał, w zdaniu drugim tego przepisu wskazano, prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu. "Ustrojodawca konstytucyjny w zdaniu drugim ograniczył to prawo łaski. A zatem, nie ograniczył tego prawa łaski wobec wszystkich pozostałych osób, tylko wyłączył wobec skazanych przez Trybunał Stanu. Wszystkie pozostałe osoby, niezależnie od tego, czy postępowanie wobec nich się toczy, czy zostało zakończone mają prawo z tego prawa łaski skorzystać. Taka jest przeważająca narracja w doktrynie, w piśmiennictwie" – dodał.
Wiceminister podkreślił, że "żadna z władz nie może stać ponad każdą inną" oraz że "żaden organ nie może domniemywać swoich uprawnień i uzurpować władzy".
"Tu mamy do czynienia w czystej postaci z uzurpacją władzy przez Sąd Najwyższy. (...) SN nie wskazał żadnego przepisu na podstawie którego zawłaszczył sobie tę władzę. (...) Bo takiego przepisu po prostu nie ma. Sąd Najwyższy +wziął z sufitu+ swoje uprawnienie i je wszem i wobec ogłosił. Wypada nad tym ubolewać" – ocenił.
Jak dodał, "jest to asumpt do tego, że reforma (wymiaru sprawiedliwości - PAP) jest konieczna, jest potrzebna i nie można się ani o krok cofnąć w zmianach". "Trzeba tymi zmianami objąć Sąd Najwyższy, jako element pewnego systemu" – powiedział.
Siedmioro sędziów SN wydało w środę uchwałę w odpowiedzi na pytanie prawne związane z ułaskawieniem przez prezydenta Andrzeja Dudę obecnego ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego i innych b. szefów CBA m.in. obecnego zastępcy Kamińskiego - Macieja Wąsika, skazanych wcześniej nieprawomocnie za działania CBA w "aferze gruntowej" z 2007 r.
W świetle uchwały Sądu Najwyższego, aktu łaski prezydenta ws. b. szefów CBA nie ma – powiedział rzecznik SN sędzia Michał Laskowski. Jego zdaniem, ich proces wróci do etapu odwoławczego od skazującego wyroku sądu I instancji.
Wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha ocenił po orzeczeniu, że akt łaski wobec Kamińskiego jest skuteczny i został podjęty zgodnie z przepisami konstytucji.
Sam Kamiński – obecnie koordynator służb specjalnych - oświadczył w środę, że "żaden sąd, w tym Sąd Najwyższy nie ma uprawnień do oceny konstytucyjnych prerogatyw prezydenta". Jego zdaniem SN wydając takie rozstrzygnięcie "sam stawia się ponad prawem".
Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział, że rozważy skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego wniosku o zbadanie konstytucyjności przepisów, które legły u podstaw uchwały (PAP)