"Również w naszym środowisku toczy się dyskusja, ale nad szczegółami. Nikt w naszym obozie nie ma wątpliwości, że bez realnych zmian w wymiarze sprawiedliwości nie da się naprawić Polski" - odpowiada Jaki na pytanie o spotkanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i premier Beaty Szydło w sprawie spowolnienia reformy sądownictwa.
Pytany o wątpliwości, jakie ma do tych zmian prezydent Andrzej Duda i wicepremier Jarosław Gowin (chodzi o kwestię wygaszania mandatów sędziów KRS - PAP), wiceminister sprawiedliwości mówi, że dotyczą one jednego punktu z całego pakietu wielu ustaw.
"Kadencje wszystkich instytucji, z wyjątkiem Trybunału, w naszej konstytucji są kadencjami grupowymi. Kadencja KRS do 2002 r. również była kadencją grupową, tylko z niewiadomych przyczyn sędziowie uznali, że zmienią je sobie na kadencje indywidualne. Problem polega na tym, że kadencje indywidualne są opisane w konstytucji tylko w przypadku jednego ciała. I jest nim TK. Inne ciała mają kadencję grupową, jak Sejm i Senat. I to jest niepodważalny argument prawny za wygaszeniem źle ustrojowo wykonywanych mandatów członków KRS. Mamy opinie prawne przesądzające tę kwestie" - powiedział Jaki.
Na uwagę dziennikarza, że artykuł 187 ust. 3 Konstytucji RP mówi, że kadencja wybranych członków KRS trwa cztery lata, Jaki powiedział, że ustawa nie mówi o tym, "jaki charakter ma ta kadencja" i "daje silny mandat parlamentowi do ustanowienia ustroju tej instytucji ustawą". "Gdyby te kadencje miały być indywidualne, byłoby to zapisane tak samo jak kilka punktów dalej w odniesieniu do TK" - twierdzi wiceminister.
Jaki podkreśla, że trzy władze mają być wobec siebie równe. "Gdyby pozostałe władze zorganizowały się dokładnie tak samo jak władza sądownicza, to państwo zamieniłoby się w organizm postępującej patologii" - twierdzi Jaki. Zapewnia, że system, który proponuje MS, to zabranie władzy nad sądami korporacjom i oddanie jej ludziom.