"Zasmuciła mnie uchwała SN, z której wynika, że to lokatorzy kamienic, które przejęli często wątpliwi właściciele, będą zmuszani przez czyścicieli kamienic do tego, żeby płacić zaległe, wieloletnie zobowiązania, związane z kontrowersjami co do statusu tych kamienic" - powiedział minister w radiowej Jedynce.
Dodał, że tej uchwale w jego imieniu sprzeciwiał się prokurator, ale Sąd Najwyższy tego nie uwzględnił. "Jeśli zajdzie potrzeba, zmienię prawo, nawet jeżeli będzie krzyk, bo muszę brać stronę słabszych, pokrzywdzonych. (...) A nie myślenie w kategoriach elit i często wątpliwych właścicieli kamienic, którzy zrobili wielką krzywdę, wyrzucając często tysiące ludzi na bruk. (...) Po to zaszła zmiana w Polsce, żeby takich ludzi ktoś bronił, a nie zostawił na pastwę losu, dlatego sprzeciwiam się uchwale Sądu Najwyższego i podejmę działania, aby zmienić sytuację" - powiedział.
Poinformował, że już w maju powinna ruszyć komisja weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji w Warszawie.
Chodzi o uchwałę Sądu Najwyższego, która została podjęta w środę przez skład siedmiu sędziów. Pierwsza napisała o niej "Rzeczpospolita". Z pytaniem do SN zwrócił się Sąd Apelacyjny w Warszawie, który rozpatruje sprawę dotyczącą warszawskiej kamienicy przy ul. Sandomierskiej. Rodzina właściciela - jak pisała gazeta - odzyskała w niej dziesięć lokali, pozostałe sześć wykupili lokatorzy. Kiedy ratusz oddał ją spadkobiercom dawnych właścicieli, ci wystąpili z roszczeniem o zapłatę 600 tys. zł za bezumowne korzystanie z nieruchomości za dziesięć lat (na tyle pozwala kodeks cywilny).
SN uznał, że były właściciel nieruchomości lub jego następca prawny "mogą wystąpić z roszczeniami z tytułu bezumownego korzystanie z kamienicy" na podstawie artykułów 224 i 225 Kodeksu cywilnego, czyli - jak interpretują prawnicy - żądać wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z nieruchomości od lokatorów zwracanych kamienic, a nie od władz Warszawy.
Jak napisała "Rzeczpospolita" wystąpienie z roszczeniami przeciw lokatorom może być trudne - bo trzeba będzie udowodnić, że działali w złej wierze i wiedzieli, że kamienica należy do prywatnej osoby wywłaszczonej na mocy dekretu Bieruta - ale równocześnie może posłużyć do wywierania nacisku na lokatorów, by się wyprowadzili.