Trudnością jaką napotykają właściciele nieruchomości obciążonych urządzeniami przesyłowymi jest ustalenie co znaczy „odpowiednie wynagrodzenie”. Tu również twórcza praktyka orzecznictwa doprowadziła do wykładni, zgodnie z którą wynagrodzenie zostało przypisane do powierzchni jaką „czynnie” wykorzystuje przedsiębiorca przesyłowy do korzystania z nieruchomości.
- Krótko mówiąc, wynagrodzenie może dotyczyć jedynie wąskiej części nieruchomości, z której przedsiębiorca przesyłowy korzysta w sposób aktywny, tj. np. wchodzi na nią celem dokonywania czynności związanych z eksploatacją, czy drobnymi naprawami. Jak wskazują sądy, służebność przesyłu, a więc w konsekwencji wynagrodzenie nie obejmuje tzw. stref ochronnych, wyznaczanych w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego. Sądy wskazują, że czym innym jest ograniczenie wynikające z planu miejscowego (często mające nawet po 30 metrów szerokości, co nierzadko wyklucza zabudowę na danej działce), a czym innym jest kwestia powierzchni wykorzystywanej przez właściciela urządzenia przesyłowego, która ogranicza się zwyczajowo do np. rzutu linii energetycznych, czy wąskiego pasa wokół rury. Wąski pas służebności przekłada się później na relatywnie mniejsze wynagrodzenie z tytułu ustanowienia służebności przesyłu. Osobiście nie zgadzam się z poglądem wiążącym wynagrodzenie z powierzchnią obciążoną służebnością przesyłu - uważa Maciej Broniecki, radca prawny z Kancelarii Dauerman.
Jak twierdzi ekspert o ile zasadne jest tworzenie wąskich pasów służebności (co jest korzystne zarówno dla przedsiębiorcy, jak i właściciela nieruchomości), to już samo wynagrodzenie z tytułu ustanowienia służebności przesyłu powinno być powiązane ze wszystkimi ograniczeniami jakich doznaje właściciel gruntu. Tymczasem sądy próbują przerzucać odpowiedzialność materialną za ustanowienie służebności bądź na właścicieli nieruchomości (poprzez zmniejszenie wysokości wynagrodzenia), bądź na podmioty trzecie (konkretnie samorządy, które tworząc plany miejscowe „przyczyniły” się do ograniczenia praw właścicieli nieruchomości).
- Praktyka orzecznicza, która prowadzi do de facto wywłaszczenia części praw właścicieli nieruchomości poprzez ograniczenie ich ograniczonym prawem rzeczowym na skutek zasiedzenia, bądź ograniczenia wynagrodzenia poprzez ustalenie jego wysokości na podstawie wąskiego pasa służebności „czynnej” jest odbierana przez moich klientów jako rażąco niesprawiedliwa. Okazuje się bowiem, że na skutek zwłoki ustawodawcy zostali przez wiele lat pozbawieni skutecznego narzędzia do uregulowania stanu prawnego ich nieruchomości. Obecne tezy sądów, powstające dopiero na skutek wykładni, a nie jasnych przepisów prawa w ich ocenie nie spełniają zasad sprawiedliwości społecznej - podsumowuje Maciej Broniecki.