Chodzi o śledztwo prowadzone przez rzeszowską prokuraturę regionalną; a sprawa dotyczy działania na szkodę Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Podejrzanych jest pięć osób, która na podstawie fikcyjnych umów miały przywłaszczyć nawet przeszło 10 mln zł. Ustalenia śledczych z CBA i prokuratury wskazują, że w ostatnich kilku latach wokół sądu stworzono sieć wielu firm powiązanych kapitałowo, towarzysko i rodzinnie z dyrektorem Sądu Apelacyjnego w Krakowie oraz dyrektorem Centrum Zakupów dla Sądownictwa, realizujących głównie fikcyjne zamówienia na świadczenie usług, analizy i opracowania.
16 grudnia minister sprawiedliwości odsunął w związku z tą sprawą od czynności służbowych prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Poinformowano wówczas, że z ustaleń śledczych wynika, iż Sobierajski "mógł dokonać czynów przestępczych, godzących w powagę sądu i istotne interesy służby oraz podważających społeczne zaufanie do całego wymiaru sprawiedliwości". Kilka dni później prezes SA w Krakowie podał się do dymisji oświadczając równocześnie, że informacje o tym, iż mógł wiedzieć lub mieć związek z procederem, są nieprawdziwe.
Jak poinformowano w piątek PAP w łódzkim sądzie apelacyjnym, w czwartek Sąd Dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Łodzi, który został wyznaczony przez pierwszego prezesa Sądu Najwyższego do rozpoznania tej sprawy, po wysłuchaniu sędziego Sobierajskiego i po zapoznaniu się z materiałami postępowania przygotowawczego nadesłanymi przez Prokuraturę Regionalną w Rzeszowie, podjął decyzję o dalszym zawieszeniu sędziego w wykonywaniu obowiązków sędziowskich do 12 kwietnia.
W tej sprawie zarzuty usłyszało pięć osób: dyrektor SA w Krakowie Andrzej P., dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa Marcin B. dwie osoby reprezentujące podmioty gospodarcze, które miały wykonywać fikcyjne usługi na rzecz sądu - Katarzyna N. i Jarosław T. oraz główna księgowa SA w Krakowie Marta K. Wszystkie zostały aresztowane.
Z szacunków śledczych wynika, że w rachubę wchodzi kwota nawet kilkudziesięciu milionów złotych, wyprowadzonych w wyniku przestępczego procederu z budżetu Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Według ustaleń Sąd Apelacyjny w Krakowie zawierał z zewnętrznymi firmami liczne umowy o świadczenie fikcyjnych usług. Firmy te zlecały następnie zamówione przez SA usługi pracownikom tego sądu, w tym jego ówczesnemu prezesowi. Miało się to dziać w latach 2013-16.