Wbrew zapewnieniom szefostwa prokuratury, że wyższe szczeble przejmują coraz więcej spraw z rejonów, w niektórych jednostkach regionalnych i okręgowych obciążenie śledczych spada.
Jolanta Szkilnik z Prokuratury Okręgowej w Sieradzu nie potrafi ukryć zdumienia, kiedy przeglądając dane krajówki o liczbie postępowań przypadających na jednego śledczego, widzi czarno na białym, że statystycznie pracuje coraz mniej. – Jestem ogromnie zaskoczona. U nas zawsze pracowało się po 10–12 godzin, nic się pod tym względem nie zmienia. A sprawy prowadzą wszyscy bez wyjątku, nawet szefowa – mówi Szkilnik. – I będzie coraz ciężej, bo ostatnio pięciu z 17 naszych prokuratorów zadeklarowało, że zamierza przejść w stan spoczynku – dodaje.
Jak wynika z najnowszych danych skompilowanych przez Prokuraturę Krajową, przeciętny śledczy z sieradzkiej jednostki prowadzi średnio 3,8 spraw (stan na 7 października), podczas gdy jeszcze trzy miesiące wcześniej miał w referacie 5,1 postępowań. – Te statystyki nie mają absolutnie żadnego przełożenia na rzeczywistość – przekonuje Szkilnik.
Wniosek, jaki nasuwa się po ich analizie, jest jeden: obowiązujący od połowy kwietnia nowy regulamin, zgodnie z którym jednostki okręgowe i regionalne mają przejmować od rejonów najbardziej skomplikowane postępowania dotyczące najpoważniejszych przestępstw (przede wszystkim sprawy gospodarcze i finansowo-skarbowe, sprawy o błędy medyczne i cyberprzestępstwa) i w ten sposób odciążać śledczych z dołów, nadal nie przynosi oczekiwanych efektów. Prokuratura Okręgowa w Sieradzu nie jest bowiem wyjątkiem. W ostatnich miesiącach obciążenie śledczych spadło w sumie w blisko jednej trzeciej jednostek okręgowych, a także w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie.
– To niemożliwe – śmieje się z niedowierzaniem Jacek Korycki z Prokuratury Okręgowej w Słupsku, kiedy mówimy mu, że liczba spraw przypadających na jednego prokuratora zmalała tam ponaddwukrotnie (z 4,1 do 1,7). Dopiero kiedy sam zagląda do statystyk, przyznaje, że rzeczywiście tak się stało, przy czym jest to właśnie spowodowane wprowadzeniem nowego regulaminu. – Zgodnie z nim postępowania muszą prowadzić wszyscy prokuratorzy jednostki. Z tego powodu średnie obciążenie sprawami się zmniejszyło, przy czym ich liczba mogła się zwiększyć – twierdzi prokurator Korycki. Podobnie tłumaczy te spadki sama Prokuratura Krajowa. – Oprócz tego, że wzrosła liczba prokuratorów prowadzących śledztwa, zmniejszenie obciążenia może wynikać także z faktu, że jednostki okręgowe przekazują na wyższe szczeble więcej spraw, niż same przejmują z prokuratur rejonowych. Co więcej niewykluczone, że w okresie między lipcem a październikiem wzrosła liczba spraw zakończonych – wyjaśnia Arkadiusz Jaraszek z PK. Przyznaje jednocześnie, że kierownictwo nadal nie jest do końca zadowolone z tego, jak przebiega przejmowanie spraw z rejonów.
– Bezspornym osiągnięciem jest to, że w sumie prokuratury okręgowe i regionalne przejęły ponad 3,6 tys. postępowań. Niestety wraz ze sprawami przejęły również prokuratorów, którzy przeszli na delegację. W rezultacie w jednostkach rejonowych pojawiła się spora wyrwa kadrowa, szacowana przez nas na około 400–500 etatów – zauważa Tomasz Salwa ze Związku Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP. Dla porównania w pierwszych trzech miesiącach obowiązywania nowego regulaminu niższe szczeble uwolniono od prowadzenia ponad 2,5 tys. śledztw.
Rekordzistkami pod tym względem są obecnie Prokuratura Okręgowa w Warszawie (aż 245 przejętych spraw) i Prokuratura Okręgowa w Gdańsku (239). Znajdują się one również w czołówce jednostek, w których śledczy statystycznie mają najwięcej pracy na pierwszej linii (odpowiednio 5,3 i 4,6 spraw na głowę). Najbardziej obciążenie wzrosło jednak w okręgach mających siedzibę w małych miastach, zwłaszcza w Zamościu (z 5,5 spraw do 7,2), Przemyślu (z 3,9 do 5,4) i Nowym Sączu (z 2,4 do 4,8). W przypadku większości jednostek regionalnych i okręgowych zwyżki te są jednak bardzo nieznaczne.