Możliwość wzruszania ostatecznej decyzji administracyjnej stanowi problem dla wielu przedsiębiorców

Rozmowa z Bogdanem Dąbrowskim, radcą prawnym z wydziału urbanistyki i architektury Urzędu Miasta Poznania

Procedura wydawania decyzji o warunkach zabudowy jest krytykowana jako korupcjogenna. Jakie są środki jej kontroli?

Podstawowym mechanizmem kontroli poprawności decyzji o warunkach zabudowy (DWZ) wydawanych przez wójta, burmistrza czy prezydenta jest odwołanie do samorządowego kolegium odwoławczego. Postępowanie administracyjne jest dwuinstancyjne. Strony postępowania mogą więc złożyć odwołanie bez konieczności jego uzasadniania. Wystarczy, że jest się niezadowolonym z treści decyzji i pragnie się, aby wydaną decyzję ocenił inny organ. Jednak wskazanie w odwołaniu przyczyn niezadowolenia jest jak najbardziej celowe – zwiększa szansę na otrzymanie rozstrzygnięcia po myśli składającego odwołanie, zwłaszcza gdy podniesione są istotne argumenty. Ponadto gdy organ odwoławczy utrzyma w mocy zakwestionowaną decyzję, stronom służy prawo złożenia skargi do sądu administracyjnego. Uruchomienie tej procedury przedłuża, nawet do kilku lat, stan niepewności inwestora co do trwałości rozstrzygnięcia.

Czy na normalnym trybie odwoławczym i ewentualnej skardze sądowej możliwości wzruszenia DWZ się kończą?

K.p.a. umożliwia uruchomienie nadzwyczajnych trybów uchylenia, zmiany lub stwierdzenie nieważności wydanych decyzji (DWZ) i to nawet jeśli obowiązują one już od lat. Dwie najczęściej wykorzystywane procedury to wznowienie postępowania przez organ, który dane rozstrzygnięcie wydał, i stwierdzenie nieważności decyzji ostatecznej przez organ drugiej instancji. Obie procedury mogą być podjęte zarówno z urzędu, jak i na wniosek osoby mającej w tym interes prawny.

Czy oznacza to, że wbrew narzekaniom na uznaniowość DWZ nie jest to arbitralna i niepodważalna decyzja?

Możliwości wzruszenia wydanej DWZ, zgodnie z obowiązującymi przepisami, są niemałe. Nawet po dziesięciu latach można wzruszyć ostateczną decyzję administracyjną. W przypadku decyzji dotyczących inwestycji w budownictwie, gdzie od rozstrzygnięcia zależą przedsięwzięcia o wielomilionowych budżetach, może to rodzić poważne problemy. Przykład zgodnego z prawem sprzeciwiania się podjętym decyzjom obserwowaliśmy pod Augustowem, gdzie planowano budowę autostrady, co wzbudziło kontrowersje podsycane przez obrońców przyrody.

Jakie skutki pociąga za sobą w praktyce kwestionowanie DWZ w kolegiach odwoławczych i w sądzie?

Skutkiem wprowadzenia dwuinstancyjnego sądownictwa administracyjnego jest wydłużenie okresu oczekiwania inwestorów na wyczerpanie przez adwersarzy wszelkich środków zaskarżenia. Wydaje się, że ustawodawca popełnił błąd, traktując skargę sądowo-administracyjną jako duplikat postępowania odwoławczego przed SKO. Lepiej byłoby zarezerwować tę drogę wyłącznie do orzekania, czy istnieją przesłanki do stwierdzenia rażącego naruszenia prawa przy wydaniu zakwestionowanej decyzji administracyjnej i ewentualnej jej kasacji. Pogląd powyższy potwierdzają obserwowane w latach 2006 – 2007 próby wykorzystania postępowań o stwierdzenie nieważności ostatecznych decyzji o pozwolenie na budowę.

A jak często dochodzi do wykorzystania prawnych możliwości weryfikacji DWZ?

Powyższe mechanizmy od lat funkcjonują w praktyce samorządowej. W administracyjnym postępowaniu nadzwyczajnym przed drugą instancją SKO, dotyczącym nieważności orzeczeń organu pierwszej instancji, organ ten nie ma możliwości obrony wydanego przez siebie rozstrzygnięcia. Dlaczego? Nie jest w nim stroną, choć ponosi wszelkie konsekwencje decyzji drugiej instancji.