Rozmawiamy z MIROSŁAWEM SEKUŁĄ, przewodniczącym sejmowej Komisji Przyjazne Państwo - Nieszczęście naszego systemu prawnego polega na tym, że uwzględnia on prawie wyłącznie interes urzędników i ministerstw. To oni piszą ustawy. Prawo jest dostosowane do interesów resortowych, branżowych urzędniczych, a nie obywatelskich.
ROZMOWA
• Czy to prawda, że każdy przedsiębiorca mógł lobbować w sejmowej Komisji Przyjazne Państwo za swoją nowelizacją ustawy?
- A co jest złego w tym, że przedsiębiorca zwraca się do posłów, żeby wyeliminowali jakiś absurd prawny lub uregulowali sprawę, o której zapomnieli resortowi legislatorzy. Przecież to jest jądro demokracji.
• Ale taka praktyka może naruszać interesy tych, którym zmiany nie odpowiadają.
- Nieszczęście naszego systemu prawnego polega na tym, że uwzględnia on prawie wyłącznie interes urzędników i ministerstw. To oni piszą ustawy. Prawo jest dostosowane do interesów resortowych, branżowych urzędniczych, a nie obywatelskich.
• Czy komisja dysponuje wiarygodnymi opiniami ekspertów, którzy piszą ekspertyzy prawne dla komisji?
- Z komisją współpracuje ponad 100 ekspertów. To naprawdę bardzo silne zaplecze.
• Może pan podać kilka nazwisk?
- Musiałbym wymienić wszystkich 100 ekspertów. Jeśli ktoś pracuje za darmo, to godny jest wyróżnienia, a wszyscy ci ludzie pracują społecznie. Komisja cieszy się popularnością wśród obywateli, bo reprezentuje interesy wielu grup. Zanim podejmiemy inicjatywę, przesyłamy ją do Biura Analiz Sejmowych oraz do Centrum Legislacyjnego Rządu. Potem decydujemy, czy podjąć inicjatywę legislacyjną. Dzięki komisji możliwe jest przedstawianie inicjatyw obywatelskich zmierzających do poprawienia prawa.
• Ile projektów rozpatrzyła komisja przez rok działalności?
- Przygotowaliśmy 250 projektów ustaw, z czego do laski marszałkowskiej wysłaliśmy ponad 100 nowelizacji, na ponad 500 różnych propozycji.
• Co zapisałby pan po stronie najważniejszych aktywów komisji?
- Doprowadziliśmy do nowelizacji prawa podatkowego a zwłaszcza Ordynacji podatkowej. Zniesiona została natychmiastową wykonalność decyzji podatkowych. Obowiązywała zasada - że najpierw trzeba zapłacić, a dopiero potem można się odwoływać. Taki przepis każdą firmę mógł doprowadzić do ruiny.
• Do tego urzędnicy kontroli skarbowej otrzymywali premie za odpowiednio wysoki wymiar podatku.
- Istotnie, skutek takiego rozwiązania był taki, że około 30 proc. decyzji podatkowych było uchylanych. Przypuszczam, że następne 30 proc. rezygnowało ze sporu z fiskusem, nawet jeśli byli przekonani o swojej racji. Te przepisy zmieniliśmy i nowe regulacje obowiązują od 1 stycznia. Decyzje podatkowe nie są już wymagalne w momencie ich wydania, a dopiero po postępowaniu odwoławczym lub sądowym. Równowaga między podatnikiem a urzędem skar- bowym zwiększyła się.
• Czy to jedyne wasze sukcesy?
- Nowelizacja ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych, która wprowadziła automatyzm w odrolnieniu gruntów położonych w obszarach miast. To naprawdę milowy kamień na drodze procesu inwestycyjnego.



• Mimo że jej przepisy zostały zawetowane przez prezydenta i samorządy się przeciw nim buntują?
- Samorządy buntują się przeciw nierównemu traktowaniu. W komisjach wynegocjowano, że w całej Polsce właściciele, którzy mają grunty IV, V i VI klasy, nie mają obowiązku odrolniać ich przed rozpoczęciem inwestycji. Sejm przyjął ustawę z poprawką, że tylko na terenach miast nie będzie już żadnych szczegółowych procedur, a grunty rolne zostaną przekształcone w tereny inwestycyjne automatycznie. Stąd obawa gmin wiejskich, że łatwiej będzie inwestować w mieście niż na wsi.
• Dlaczego to jest takie ważne?
- Dlatego, że dotyczy sfery praw obywatelskich i prawa własności. Uważam, że ciągle jeszcze w Polsce nie są one szanowane. Prawa właścicieli często są podporządkowywane prawom osób trzecich.
• Na przykład?
- Właściciel gruntu, który chce postawić nieruchomość na nim, musi czekać na zgodę urzędnika. Rażąco w ten sposób naruszano prawo własności. Drugi aspekt to kryterium gospodarcze. W rankingu Banku Światowego państw przyjaznych biznesowi jesteśmy na 74 pozycji. Jeśli zaś chodzi o łatwość procesu inwestycyjnego, to Polska zajmuje 156 miejsce na 178 państw.
• A trzeci sukces Komisji?
- Ułatwienia w procesie budowlanym. Nowelizacja prawa budowlanego zostanie uchwalona. Nie może być tak, że o tym, czy właściciel może coś zbudować, decydują urzędnik i sąsiedzi. Samorządy mają prawo nakładać ograniczenia, typu plan zagospodarowania przestrzennego. Do sukcesów komisji należy też uchwalenie nowelizacji ustawy o VAT, która obowiązuje od 1 grudnia 2008 r. Dogadaliśmy się z resortem finansów, aby ten podatek był przyjaźniejszy dla obywateli.
• Jakie stoją przed panem nowe wyzwania, jako przewodniczącym Komisji?
- Chciałbym namówić posłów i senatorów, aby odeszli od tworzenia zbyt kazuistycznego i represyjnego prawa.
• Czyli chce pan stworzyć szerokie pole do interpretacji urzędniczej?
- Nic w tym złego, nich będzie możliwość interpretacji. Urzędnik nie jest bezduszną maszyną. Urzędnik to ktoś, kto urządza państwo. Ma jak ogrodnik pielęgnować państwo, a nie myśleć stale, jak obronić się przed zarzutem, że wydał decyzję niezgodnie z prawem. Zbyt rzadko myśli natomiast, jak pomóc rozwijać się biznesowi, miastu, państwu.
• A konkretnie, którymi ustawami chciałby się pan zająć?
- Należy ułatwić prowadzenie inwestycji, poprzez nowelizację ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym. Wymagania postawione samorządom w zakresie planów zagospodarowania przestrzennego są zbyt wysokie. Tylko 17 proc. powierzchni kraju jest nimi objęte. Urzędnicy zorientowali, że mogą żyć bez tych planów i wydawać decyzje o warunkach zabudowy, czyli indywidualnie umawiać się z inwestorem, co mu wolno. Zagrożenie korupcją jest ogromne i został zablokowany obrót nieruchomościami.
• Czy zamierza pan nowelizować kodeksy?
- Tak. Kodeks pracy. Trzeba go uelastycznić. Nie przystaje do relacji mikroprzedsiębiorca - pracownik. Kodeks pracy dla małych firm jest kagańcem w rozwoju. Trzeba inaczej unormować np. porzucenie pracy w małych firmach.
• Mirosław Sekuła
prezes NIK w latach 2001-2007, poseł III i VI kadencji, ukończył studia na wydziale chemicznym