Rozmawiamy z LECHEM GARDOCKIM, pierwszym prezesem Sądu Najwyższego - Chociaż istniejący obecnie mechanizm kontroli instancyjnej w sądownictwie znacznie ogranicza ryzyko wydawania błędnych orzeczeń, całkowite uniknięcie pomyłek popełnianych przez sędziów jest, niestety, niemożliwe.
Często sędziowie postrzegani są jako osoby nietykalne, poza jakąkolwiek kontrolą. Znam sędziego, który na uwagę prezesa, że zalega z pisaniem uzasadnień, odpowiadał, że jest niezawisły. Czy sędziowie nadużywają swojej niezależności?
- Większość sędziów wertuje akta nawet w sobotę i niedzielę, kosztem życia prywatnego. Ale zdarzają się osoby mniej obowiązkowe, jak w każdej grupie zawodowej. Należy pamiętać, że praca sędziego polega na stałym rozstrzyganiu. Decydują oni o prawach i wolności obywateli, którzy weszli w konflikt z prawem, co bywa stresujące. Oczywiście sędziowie muszą być niezawiśli. Jest więc dla mnie niezrozumiałe, dlaczego w ciągu ostatnich dwóch lat premier i prezydent wielokrotnie powtarzali, że sędziowie nie podlegają żadnej kontroli, że to jest władza od nikogo niezależna.
Sędziowie mają jednak więcej władzy niż prezydent.
- W pewnej sferze tak. Jeśli do kancelarii wpłynie skarga karna czy cywilna, prezydent nie może tych spraw osądzić. Nie można sobie wyobrazić prawdziwej władzy sądowniczej w państwie prawa, w której sędziowie nie są niezawiśli. Sędziowie muszą być niezawiśli, inaczej należałoby stworzyć superorgan, który kontrolowałby sądy. Jest nawet tendencja, aby Trybunał Konstytucyjny orzekał w konkretnych sprawach, nie tylko stwierdzał niekonstytucyjność. Ale przecież sąd konstytucyjny też może się pomylić. Istniejący mechanizm kontroli instancyjnej ogranicza ryzyko błędnych orzeczeń, ale całkowite uniknięcie pomyłek w pracy sądów jest niemożliwe.
Sędziowie domagają się podwyżek. Niektórzy, chcąc wywrzeć presję na administrację, odmawiają szkolenia aplikantów. Czy przyjęte formy są dozwolone?
- Porównania płacy w wymiarze sprawiedliwości do średniej krajowej pokazują, że poziom sędziowskich wynagrodzeń się zmniejsza. Te różnice widać zwłaszcza w dużych miastach. Sędziowie czują się takim obrotem sprawy pokrzywdzeni. Zmniejszenie składki na ZUS powiększyło płace w innych sektorach gospodarki, ale nie w sądownictwie, bo sędziowie nie płacą na ZUS. Formy protestu ograniczyły się do pojedynczych uchwał. I to jest forma, w moim przekonaniu, dopuszczalna.
MAREK ANTONI NOWICKI
z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
Dla dobrego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości duże znaczenie ma wynagrodzenie sędziów. Młodzi sędziowie nabierają doświadczenia, a następnie uciekają do innych zawodów prawniczych z przyczyn finansowych. Aby sędzia mógł spokojnie orzekać o losie ludzi, musi mieć komfort materialny. Aby nie musiał, studiując akta, zastanawiać się, czy wystarczy mu pieniędzy na opłacenie rachunków. Pamiętajmy, że sędzią się jest, a nie bywa. Jest to nie tylko zawód, ale niezwykle ważna rola społeczna. Sędzia musi mieć optymalne warunki do orzekania. Wtedy nie będzie musiał dorabiać po godzinach i będzie mniej narażony na pokusy.
Czy w ogóle strajk w sądzie jest możliwy?
- Nie, to byłoby poniżej godności sędziego. To forma etycznie niedopuszczalna.
A zaniechanie szkolenia aplikantów jest do przyjęcia?
- Sędzia powinien wykonywać swoje obowiązki, ale nie powinien wygłaszać agitacyjnych wykładów. Czym innym jest indywidualne pełnienie funkcji patrona aplikanta, od tego nie może się uchylić.
Ile powinien zarabiać sędzia, aby czuł się godnie? Podwójną krajową pensję?
- Nie wiem, ile dokładnie powinna wynosić pensja sędziego, ale na pewno więcej niż teraz. Nie raziłoby mnie, gdyby płace sędziów rejonowych zwiększyły się o 100 proc. Teraz zarabiają niecałe 5 tys. zł miesięcznie.
A ile powinien zarabiać sędzia sądu okręgowego? Jak się czują osoby w togach z fioletowymi wypustkami, które zarabiają trzy, cztery razy mniej niż adwokat lub notariusz?
- Sędzia sądu okręgowego powinien zarabiać odpowiednio więcej niż w rejonie. Natomiast porównywanie zarobków sędziów z zarobkami adwokatów nie posuwa dyskusji naprzód. Na całym świecie adwokaci. Za to sędziowie mają zapewnioną stabilność zatrudnienia, nie muszą ubiegać się o klientów, nie płacą składki ZUS, mają wysoki prestiż i 75 proc. wynagrodzenia jako uposażenie w stanie spoczynku. Ale chodzi o takie wynagrodzenie, by sędzia nie czuł się spychany na zarobkowy margines, by mógł prowadzić godne życie. Nie można zapominać, że jest to grupa zawodowa, która nie może, poza przedsięwzięciami czysto edukacyjnymi, trudnić się dodatkowymi zajęciami zarobkowymi.
A czy sędziowie czują, że znaleźli się w gorszej sytuacji?
- Tak, bo status społeczny sędziów się obniża.
Jak pan ocenia ubiegły rok w wymiarze sprawiedliwości?
- Były dwa trudne momenty. Jeden stworzony przez władzę wykonawczą i ustawodawczą - próba potraktowania sędziów pogardliwie przez wprowadzenie przepisu przewidującego 24-godzinny okres uchylania immunitetu. Władza wykonawcza chciała pokazać, kto tu rządzi. Całe szczęście, Trybunał Konstytucyjny uznał te przepisy za niekonstytucyjne. Drugi trudny moment przeżyłem, gdy pojawiły się wątpliwości, kto może delegować sędziego do innego sądu.
• To był problem prawny, który pojawił się w orzecznictwie Sądu Najwyższego.
- Istotnie. Sędziowie w sprawach karnych wiedzieli, że jeśli delegowanie sędziów przez podsekretarzy stanu, a nie ministra sprawiedliwości, było bezprawne, to by znaczyło, że w licznych sprawach sąd był nienależycie obsadzony albo w składzie sądzącym zasiadała osoba nieuprawniona. Oznaczałoby to prawo do wznowienia spraw nawet sprzed 20 lat. W czasie gdy obradowaliśmy nad tą sprawą w pełnym składzie, już wpływały wnioski o wznowienie postępowań.
Sąd Najwyższy nie był do końca konsekwentny, gdyż skład trzyosobowy stwierdził, że tylko minister może delegować sędziego do innego sądu.
- Orzeczenie bezprawności delegacji sędziów groziło katastrofą wymiaru sprawiedliwości, którą z pewnością przypisano by sędziom. Pełny skład Sądu Najwyższego zakwestionował jednak decyzję trzyosobowego składu.
Czy prawidłowy jest stan, w którym nadal mianuje się asesorów, mimo że Trybunał Konstytucyjny orzekł o ich niekonstytucyjności?
- Powinno się mianować asesorów tak, by mieli czas na odbycie asesury przed mianowaniem na sędziego. Wyjściem z sytuacji jest sprawna ocena już mianowanych asesorów.
ADAM BODNAR
sekretarz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
Helsińska Fundacja Praw Człowieka zwróciła się do ministra sprawiedliwości o wstrzymanie się z powołaniem 42 nowych asesorów sędziowskich. Fundacja przypomina, że Trybunał Konstytucyjny w zeszłym roku uznał, iż pełnienie funkcji sędziego przez asesorów narusza konstytucyjne prawo do sądu. Trybunał Konstytucyjny odroczył wejście w życie wyroku o 18 miesięcy, dając czas na nowelizację przepisów. Fundacja podkreśla, że wyrok oznacza przełamanie domniemania konstytucyjności przepisu, a to powinno powstrzymać ministra od kolejnych nominacji.
Czy jest jakaś uniwersalna recepta dla tych, którzy nie będą mogli zostać sędziami?
- Są dwie koncepcje rozwiązania sprawy asesorów. Projekt Krajowej Rady Sądownictwa z sędziami grodzkimi niższego szczebla i propozycja prezydencka - sędziowie na próbę na 3-4 lata. Słabością pierwszego projektu jest stworzenie kategorii gorszych sędziów z ograniczoną drogą awansu. Nie sprawdzili się, ale muszą być sędziami dla zasady. Drugie wyjście przypomina instytucje asesorów. Propozycja ta wymaga ponadto zmiany konstytucji.
Taki sędzia na próbę nie będzie zupełnie niezawisły.
- Tak, ale przynajmniej daje gwarancję, że rozwiązanie takie sprawdzi się w praktyce. Natomiast wadą propozycji KRS jest to, że po egzaminie sędziowskim zostaje się sędzią dożywotnio, bez żadnej praktyki, bez sprawdzenia umiejętności sądzenia, podejmowania decyzji. Opowiadam się jednak za propozycją prezydenta.
Prezydent wstrzymuje ostatnio nominacje sędziów. Czy są jakieś konkretne zarzuty wobec kandydatów?
- Nie. Prezydent wstrzymał się z decyzją wobec dziewięciu kandydatów, nawet ogłosił ich nazwiska w Monitorze Polskim, ale nie podaje powodów. Wydaje się, że prezydent powinien uzasadnić swoją decyzję, choć przepisy nic na ten temat nie mówią.
POWOŁYWANIE SĘDZIÓW
Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego wystąpił 28 lutego do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego pomiędzy Prezydentem RP i Krajową Radą Sądownictwa, który dotyczy uprawnień do opiniowania kandydatów na stanowisko sędziego. W swoim wniosku prezes SN domaga się ustalenia, czy postanowienie prezydenta dotyczące odmowy powołania na stanowisko sędziowskie może być uznane za wyrażenie negatywnej opinii o kandydatach przedstawionych przez Krajową Radę Sądownictwa.
KR
Czy w życiorysach tych ludzi są jakieś niewyjaśnione punkty?
- Nie. Przypuszczam, że zapewne prezydent inaczej ocenia przebieg kariery niż członkowie Krajowej Rady Sądownictwa.
4,5 tys. zł przeciętnie zarabia sędzia sądu rejonowego
2,3 proc. wyniesie w 2008 roku podwyżka inflacyjna dla sędziów
10 tys. sędziów jest w Polsce