Trwa wysyp legislacyjnych pomysłów ministra sprawiedliwości. Po deregulacji zawodów, reformie sądów i prokuratury Jarosław Gowin wziął się do depenalizacji. Najpierw postanowił znieść kary za niektóre przestępstwa gospodarcze, teraz zaś za podanie nieprawdy w oświadczeniach majątkowych polityków.
Sławomir Wikariak, dziennikarz działu prawo
I tu, i tu argumentacja jest taka sama: przepisy te są bardzo rzadko stosowane, a celem ministra stało się wyeliminowanie martwych regulacji z ustaw. W 2010 r. tylko dwie osoby zostały skazane za podanie nieprawdy w oświadczeniu majątkowym. Czy dla dwóch wyroków rocznie warto więc utrzymywać karalność? Zdaniem ministra nie.
Idąc tym tropem, można by rozważyć zasadność utrzymywania karalności także innych czynów. Jak wynika z oficjalnych statystyk policyjnych, od czterech lat nie odnotowano ani jednego przypadku śmierci kobiety w wyniku aborcji.
Czy w tej sytuacji wciąż jest sens istnienia art. 154 kodeksu karnego, który przewiduje za czyn o takim skutku 12 lat więzienia? Może należałoby też usunąć art. 184 k.k. nakładający kary za niewłaściwe zabezpieczenie materiału promieniotwórczego, skoro w ubiegłym roku policja nie odnotowała ani jednego takiego przestępstwa.
Zawsze sądziłem, że kary mają odstraszać od łamania prawa. Jeśli nie są stosowane, to może to świadczyć albo o tym, że zrobiły to tak skutecznie, albo o tym, że organy ścigania mają problem z wykrywalnością. Nieważne, jak jest w tym przypadku.
Mała liczba wyroków skazujących nie jest powodem, by znosić karalność. A jeśli już, to należałoby jednocześnie wykreślić sam obowiązek składania oświadczeń majątkowych. Bo bez kar ten właśnie przepis stanie się martwą literą prawa.