Żaden wyborca nie lubi niemiłych niespodzianek. Dlatego do wyborów samorządowych praktycznie wszystkie miasta wstrzymywały się z podwyżkami opłat za użytkowanie wieczyste.
Teraz jednak, gdy emocje opadły, przyszła pora na łatanie dziur w lokalnych budżetach. Mieszkańcy stolicy już dostali koperty z podwyżkami użytkowania wieczystego. Niektórzy będą musieli zapłacić o tysiąc procent więcej niż rok temu.
Wszystko przez to, że opłaty za użytkowanie są aktualizowane raz na kilkadziesiąt lat. Dziś opłata za użytkowanie wieczyste może się zmieniać praktycznie co roku i nie ma górnej granicy podwyżki. Do tego, nawet jeśli uda nam się uzyskać korzystne rozstrzygnięcie przed sądem, nie mamy pewności, czy w przyszłym roku znów listonosz nie przyniesie nam złej nowiny. Dlatego nie wystarczy wprowadzić ograniczenia w zakresie częstotliwości podwyżek. Najwyższy czas także ustalić, że muszą być one rozłożone w czasie.
Wysokie opłaty uderzają w przedsiębiorców, w spółdzielnie mieszkaniowe, ale również w członków wspólnot. Wszyscy z dnia na dzień muszą stawić czoło nieprzewidzianym wydatkom. Oburza jednak nie tylko skala podwyżek, ale także tryb ich wprowadzania. Wszystko odbywa się w nieprzyjazny, urzędowy sposób. Przez zaskoczenie.