Jeszcze do niedawna otwieraliśmy nasze skrzynki z ufnością i radością. Teraz otwieramy je z irytacją. Po otwarciu drzwiczek zalewa nas potok niechcianych bezużytecznych ulotek i reklam.
Czasami trudno odnaleźć korespondencję, na której nam naprawdę zależy. Za tę wątpliwą przyjemność sami musieliśmy zapłacić. Teraz sami musimy walczyć z pocztowym spamem. Ustawodawca nie pomyślał o specjalnej ochronie użytkowników skrzynek. I jeśli szybko nie zmieni się prawo, będziemy powtarzać z rezygnacją za bohaterem filmu Dzień Świra: „Rossmann do mnie pisze, najtańsze diamenty w mieście...”.