Jeden certyfikat mógłby zastąpić stos dokumentów, które teraz firmy muszą składać w każdym przetargu.
Chodzi zwłaszcza o standardowe zaświadczenia z urzędów skarbowych, ZUS czy Krajowego Rejestru Karnego. Dziś przygotowanie dokumentacji przetargowej jest wyjątkowo czasochłonne i kosztowne dla przedsiębiorców. Certyfikat zmniejszyłby uciążliwość procedur przetargowych. Systemy certyfikacji funkcjonują z powodzeniem w UE. Mogą z nich korzystać Węgrzy, Czesi czy Niemcy. Również w Polsce warto wprowadzić taką możliwość. Zmiana taka z pewnością ucieszyłaby wykonawców. Ale system certyfikacji pomógłby również zamawiającym – eliminując wiele kuriozalnych wojen sądowych o kolejności imion na dwóch różnych zaświadczeniach. Wszystko, co może ograniczyć biurokrację, jest dla zamówień publicznych dobre.