Zamawiający nie może wyłącznie na podstawie własnych symulacji uznać, że nie da się zrealizować inwestycji za zaproponowaną w ofercie kwotę – orzekła Krajowa Izba Odwoławcza.
Przetarg dotyczył budowy wałów przeciwpowodziowych. Najtańsza z ofert wzbudziła podejrzenia zamawiającego i zażądał on wyjaśnień dotyczących jej fragmentu. Po ich otrzymaniu sporządził symulację kosztorysu, posługując się Katalogami Nakładów Rzeczowych oraz Kosztorysowych Norm Nakładów Rzeczowych. Wyszło z niej, że cena została zaniżona o kilkaset tysięcy złotych. Na tej podstawie zamawiający odrzucił ofertę.
W odwołaniu przedsiębiorca przekonywał, że nie tylko nie zaniżył ceny, ale przewidział też 5 proc. marżę. Dołączył też swój kosztorys (wcześniej zamawiający go nie znał ze względu na ryczałtowy charakter zamówienia). Z kolei symulacji sporządzonej przez zamawiającego zarzucił wiele nieścisłości. Jak przekonywał, do pracy i stawek, których dotyczy zamówienie, nie ma obecnie narzuconych norm, dlatego też skalkulował ofertę na podstawie własnego wieloletniego doświadczenia i cen rynkowych.
Argumenty, a przede wszystkim kosztorys przekonały zamawiającego, który postanowił uwzględnić odwołanie sam z siebie. Z tym jednak nie zgodziła się firma, która przystąpiła do postępowania. Dlatego też sprawa musiała trafić na wokandę. Zarówno firma składająca odwołanie, jak i jej konkurent, który przyłączył się do postępowania przekonywali, że zamawiający powinien zawsze żądać wyjaśnień dotyczących ceny całkowitej oferty. Tu zaś ograniczył się do ściśle wskazanych elementów. Zdaniem KIO postąpił jednak słusznie.
– Zamawiający powinni wyjaśniać te elementy oferty, które wydają się im rażąco niskie i budzące wątpliwości co do możliwości wykonania przedmiotu zamówienia – podkreślił przewodniczący składu Piotr Kozłowski.
Jego zdaniem zamawiający nie miał natomiast prawa uznać ceny za rażąco niską. Tym bardziej że nie zakwestionował w żaden sposób otrzymanych wyjaśnień, tylko sporządził własną symulację.
ORZECZNICTWO
Wyrok KIO, sygn. akt KIO 328/15.