Trwająca epidemia koronawirusa (SARS-CoV-2) to nie tylko rosnący problem medyczny, lecz także gospodarczy. Firmy na całym świecie, w tym polskie, obawiają się, że jeśli epidemia będzie dalej postępować, to może dojść do znacznych opóźnień w dostawie produktów z Państwa Środka. Wtedy zaś odbiorcy mogą mieć trudności w terminowym wykonaniu umów ze swoimi kontrahentami. Powstaje pytanie, czy i jak firmy będą mogły bronić się przed konsekwencjami? Kiedy będą mogły przywołać argument, że epidemia koronawirusa jest siłą wyższą?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, w pierwszej kolejności należy zidentyfikować, jakiemu prawu podlega umowa zawarta między przedsiębiorcami. Czasami ta kwestia jest wprost wskazana w kontrakcie. Jeżeli jest inaczej, a co najmniej jedna strona umowy nie jest polskim przedsiębiorcą, wówczas sąd lub trybunał arbitrażowy rozpatrujący sprawę będzie musiał ustalić prawo właściwe na podstawie odpowiednich norm kolizyjnoprawnych. Normy takie zawarte są w rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 593/2008 z 17 czerwca 2008 r. w sprawie prawa właściwego dla zobowiązań umownych. ‒ Zgodnie z jego treścią umowa sprzedaży towarów podlega wówczas prawu państwa, w którym sprzedawca ma miejsce zwykłego pobytu, a umowa o świadczenie usług prawu państwa, w którym usługodawca ma miejsce zwykłego pobytu (art. 4 ust. 1 pkt a i b). Od tej ogólnej zasady przewidziane są pewne wyjątki, z których najistotniejszy dotyczy umów konsumenckich. Kontrakty te zazwyczaj podlegają prawu państwa, w którym konsument ma miejsce zwykłego pobytu (art. 6 ust. 1) – wskazuje Piotr Golędzinowski, radca prawny w kancelarii Wardyński i Wspólnicy oraz jeden z autorów portalu Codozasady.pl.

Szczególne okoliczności

A co, jeżeli mamy do czynienia z dwoma kontrahentami polskimi? Otóż część kontraktów wprost wskazuje, że dostawca lub usługodawca gwarantuje wykonanie zlecenia w terminie, niezależnie od okoliczności. Wówczas nie pomoże tłumaczenie, że koronawirus uniemożliwił dostawy towarów i zobowiązana strona będzie musiała – o ile takowe zostały przewidziane – np. zapłacić kary umowne bądź naprawić powstałą szkodę. Jeśli jednak umowa nie zawiera tego typu szczególnych postanowień w tym zakresie, to należy przyjrzeć się przepisom kodeksu cywilnego. Artykuł 471 k.c. zawiera ogólną regulację dotyczącą odpowiedzialności za niewykonanie kontraktów. – Zgodnie z nim dłużnik obowiązany jest do naprawienia szkody, chyba że niewykonanie umowy jest następstwem okoliczności, za które nie ponosi on odpowiedzialności, na przykład tzw. siły wyższej – wskazuje mec. Piotr Golędzinowski. I dodaje, że wykazanie braku odpowiedzialności jest jednoznaczne z udowodnieniem, że realizacja umowy była niemożliwa z przyczyn, których nie można było w rozsądnych granicach przewidzieć lub im zapobiec.
Tomasz Prokop, radca prawny w kancelarii Chałas i Wspólnicy, wskazuje, że przejawami działania siły wyższej są m.in. katastrofy naturalne (powodzie, trzęsienia ziemi), ataki terrorystyczne, wojny, rewolty i zamieszki, akty terroryzmu, strajki, akty władzy publicznej czy inne nieprzewidziane kryzysy polityczne lub ekonomiczne. W orzecznictwie sądów polskich za siłę wyższą przyjmuje się powszechnie epidemie dotykające część lub całość inwentarza żywego w rolnictwie. Zjawisko siły wyższej w zasadzie wyłącza wszelką odpowiedzialność odszkodowawczą za niewykonanie lub nienależyte wykonanie zobowiązania, o ile strona jest ową siłą wyższą dotknięta, i tylko w zakresie, w jakim siła wyższa wpływa na zobowiązanie.
Zdaniem mec. Piotra Golędzinowskiego trwająca obecnie w Chinach epidemia koronawirusa i związane z nią środki bezpieczeństwa są takim szczególnym, niemożliwym wcześniej do przewidzenia zdarzeniem. Co jednak ważne, jeśli spółka chciałby się powołać na ten fakt, to musi udowodnić, że podjęła się wykonania zobowiązania, zanim dowiedziała się o szczególnej sytuacji, oraz że nie miała możliwości znalezienia podwykonawcy, który wykonałby zlecenie w podobnym terminie. ‒ Taką samą argumentację może podnosić dłużnik, w sytuacji gdy dana umowa przewiduje zamiast lub oprócz odszkodowania kary umowne za opóźnienie lub niewykonanie kontraktu – wskazuje mec. Piotr Golędzinowski.

Nadzwyczajna zmiana stosunków

Dostawca, który wie, że nie będzie w stanie wykonać umowy ze względu na nadzwyczajne okoliczności, może nie czekać na roszczenia zamawiającego i sam wystąpić do sądu lub trybunału arbitrażowego z roszczeniem o zmianę treści umowy wiążącej strony. Pozwala na to art. 357[1] k.c., zgodnie z którym, jeśli z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą, czego strony nie przewidywały przy zawarciu umowy, sąd może po rozważeniu interesów stron oznaczyć sposób wykonania zobowiązania lub nawet orzec o rozwiązaniu umowy. Nie ma też przeszkód, aby sąd zmienił termin wykonania umowy. Część kontraktu, która została już wykonana, nie podlega jednak modyfikacji. – Tego rodzaju postępowanie sądowe może trwać wiele miesięcy. W związku z tym warto rozważyć podjęcie starań o uzyskanie od sądu odpowiedniego zabezpieczenia regulującego stosunki stron na czas sporu – mówi mec. Piotr Golędzinowski.
Jednak, zdaniem mec. Tomasza Prokopa, obecnie nasilenie epidemii nie jest na tyle wysokie, aby mówić o nadzwyczajnych zmianach ekonomicznych lub gospodarczych o powszechnym zasięgu. Dlatego skorzystanie z konstrukcji nadzwyczajnej zmiany stosunków może nie być możliwe. – Tylko konkretne, skrajne przypadki mogą pozwalać na odmienną ocenę klasyfikację tej epidemii, np. zarażenie chorobą przedstawiciela strony umowy albo lokalizacja zakładu produkcyjnego w prowincji Hubei, której przede wszystkim dotyczy epidemia. Choć ocena sytuacji może ulec zmianie, jeżeli zasięg choroby osiągnie odpowiednio większe rozmiary – zaznacza mec. Tomasz Prokop.

Polubowne rozwiązanie sporów

Co istotne, zablokowanie dostaw przez jednego z podwykonawców może uniemożliwić wywiązanie się z kontaktów przez wiele podmiotów w ramach dłuższego łańcucha dostaw. Wówczas mogą powstać roszczenia pomiędzy wszystkimi podmiotami w takim łańcuchu. – W najgorszym przypadku może to doprowadzić do serii spraw sądowych lub arbitrażowych, z których każda będzie generować istotne koszty i dotyczyć podobnych zagadnień. Zanim do tego dojdzie, warto podjąć starania o polubowne rozwiązanie problemów, co z jednej strony ograniczy koszty, a z drugiej umożliwi dalszą, dobrą współpracę – radzi mec. Piotr Golędzinowski. ©℗
wAŻNE Epidemia SARS nie będzie uniwersalną wymówką. Warunkiem uznania jej za siłę wyższą będzie to, aby ognisko choroby dalej postępowało i doprowadziło do trudnych do przewidzenia zastojów w dostawie towarów z regionów objętych kwarantanną.
Podstawa prawna
• art. 4 ust. 1 pkt a i b, art. 6 ust. 1 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 593/2008 z 17 czerwca 2008 r. w sprawie prawa właściwego dla zobowiązań umownych (t.j. Dz.Urz. UE z 2008 r. L 177, s. 6)
• art. 3571, art. 471 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. ‒ Kodeks cywilny (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1145; ost.zm. Dz.U. z 2019 r. poz. 1495)