Tak więc na dworcach, przystankach czy placach zabaw dla dzieci palenie e-papierosów, podobnie jak i tych zawierających naturalny tytoń, już w połowie września będzie zakazane. Czy więc strażnicy miejscy i gminni ze zdwojoną energią ruszą, by na gorącym uczynku łapać tych, którzy łamią zakaz? Wszystko wskazuje na to, że nie. Dlaczego? Z danych statystycznych, które zdobyliśmy z kilku dużych miast, wynika, że albo samorządy się sprawą nie zajmują, albo w ogóle nie występuje problem palenia w miejscach publicznych. W rozmowach z nami przedstawiciele miast przyznali, że zakaz jest praktycznie martwy. W kilkusettysięcznych miastach wystawiany jest mniej niż jeden mandat z tego tytułu dziennie. Co więcej, mieszkańcy też nie skarżą się nadmiernie na naruszanie tych przepisów. W blisko dwumilionowej stolicy próśb o interwencję mającą na celu poskromienie palaczy było tylko 91. W porównaniu z 12 tys. wystąpień w związku z naruszeniem przepisów o spożywaniu alkoholu to zdumiewająco znikoma liczba.
Z tego wynika, że palacze mieszkańcom praktycznie nie przeszkadzają. Czy to znaczy, że wprowadzenie zakazu palenia e-papierosów, podobnie jak wcześniej papierosów, w ogóle nie ma sensu? Trudno to jednoznacznie rozstrzygnąć. Jednak od czasu wprowadzenia zakazu dla papierosów liczba palących na przystankach widocznie się zmniejszyła. Podobnie jak mam przez tytoniową mgiełkę sprawdzających, czy ich pociechy dobrze sobie radzą na huśtawkach i drabinkach. Również przytaczane przez Eurobarometr dane wykazują, że papierosy pali mniej Polaków niż jeszcze kilka lat temu, choć wciąż więcej niż średnio w Europie.
Martwi jednak to, że mimo ustawowych uprawnień samorządy nie kwapią się do rozszerzania zakazu na inne miejsca. Zastanawia się nad tym wprawdzie nadmorski Sopot, ale tylko dlatego, żeby niedopałkami nie zaśmiecać plaży. Szkoda, bo rady gmin i miast mogą samodzielnie wyznaczyć lokalny park, targowisko czy skwer jako strefy wolne od palenia. I warto pamiętać, że podjęcie takiej uchwały, mimo że fakultatywne, to jednak stanowi realizację zadań własnych gminy z art. 7 ust. 1 pkt 5 ustawy z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 594 ze zm.) w zakresie ochrony zdrowia. W rezultacie takie (ale egzekwowane) zakazy oznaczałyby zdrowsze społeczeństwo i tym samym mniej nakładów na służbę zdrowia.
lib(2016-08-26 16:03) Zgłoś naruszenie 10
nadgorliwość gorsza od faszyzmu...
OdpowiedzRoda(2016-08-26 13:59) Zgłoś naruszenie 12
Wapuję foofa od roku... Nie mam potrzeby robienia tego w miejscach publicznych. Ustawa jest słuszna, przynajmniej po części. Ale teraz przynajmniej może tyle młodych nie będzie wapowało.
Pokaż odpowiedzi (2)Odpowiedzrobin(2016-08-30 13:02) Zgłoś naruszenie 00
To jedna wielka farsa. Ja nie będę się tym przejmować i dalej będę wapował tabaque tak jak dawniej..
Alcia(2016-08-29 09:55) Zgłoś naruszenie 00
Też mam taką nadzieję, nie chcę żeby młodzi wapowali. Ja sama zaczęłam wapować tabaque po to by rzucić analogi. To po prostu zdrowsza alternatywa... Niech taką zostanie :)
artur(2016-08-29 11:07) Zgłoś naruszenie 00
Czyli mogę vapować ONE jak do tej pory i wygląda na to że nic się nie zmieni, dużo szumu o nic :P
Odpowiedz