Orzekając w sprawie zwrotu kosztów dojazdu prawnika na rozprawę, należy ocenić, czy uzasadnione było ustanowienie pełnomocnika, który nie wykonuje zawodu w siedzibie sądu rozpoznającego sprawę - uznał SO w Poznaniu.

Powódka L. D. wniosła o zasądzenie od ubezpieczyciela na swoją rzecz 64 tys. złotych oraz zwrot kosztów procesu według spisu, który zrobiła. Jej roszczenie było podyktowane umyślnym naruszeniem przez ubezpieczonego kierowcę zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, w wyniku którego zginał jej mąż.

To zdarzenie kompletnie odmieniło jej życie. Nie była w stanie poradzić sobie z dalszym prowadzeniem gospodarstwa rolnego. Musiała podjąć również leczenie psychiatryczne, które kontynuuje do teraz.

W związku z zaistniałą sytuacją L.D. zwróciła się do pozwanego o wypłatę 100 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie jej dóbr osobistych spowodowane śmiercią męża. Ubezpieczyciel wypłacił jej jednak tylko16 tys. zł. Sprawa trafiła do sądu.

SO w Poznaniu uznał, że krzywda powódki wywołana startą męża jest znaczna i uznał jej roszczenie. Jednak zasądził na jej rzecz kwotę nie 100 tys., a 49 zł tys. zł.

Orzekając z kolei o kosztach procesu, nie uwzględnił dwukrotnego przejazdu na rozprawę pełnomocnika powódki (kwota 324,29 zł wykazana w spisie jako tzw. „kilometrówka”). Wskazał, że choć koszty dojazdu do sądu adwokata czy radcy prawnego należą do wydatków, o których mowa w art. 98 par. 3 k.p.c., to jednak nie oznacza to konieczności automatycznego zaliczenia ich do należności niezbędnych i celowych w rozumieniu art. 98 par. 1 k.p.c.

Zależy to bowiem od okoliczności konkretnej sprawy. W takim przypadku istotne jest, czy uzasadnione było ustanowienie pełnomocnika, który nie wykonuje zawodu w siedzibie sądu rozpoznającego sprawę. W ocenie sądu w niniejszym przypadku nic nie usprawiedliwiało takiego kroku.

Podkreślił też, że w spisie przedstawionym przez L.D. nie zostały ujęte żadne informacje, które pozwalałyby na ocenę istnienia podstaw faktycznych do przyznania kosztów przejazdu we wskazanej tam wysokości. Nie napisano, dlaczego pełnomocnik musiał dojechać akurat z tej miejscowości, ani samochodem z jaką pojemnością silnika się poruszał. Nie wskazano również dlaczego jego wydatki odpowiadały maksymalnej stawce tzw. „kilometrówki”, która wszak dotyczy sytuacji stałego wykorzystywania przez pracownika prywatnego samochodu do celów służbowych, a nie kilkukrotnego nawet użycia przez radcę prawnego swego samochodu w ramach wykonywania zawodu.

PS

Wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu ( sygn. XIV C 30/16)