Prawnicy z urzędów wojewódzkich wskazują na potrzebę dokonania zmian w przepisach, które pozwoliłyby im skutecznie dyscyplinować samorządowców bojkotujących sesje.
Radni coraz częściej bez wyraźnego powodu nie przychodzą na sesję lub posiedzenia komisji, co w efekcie paraliżuje pracę rady ze względu na brak wymaganego kworum. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce w gminie Spytkowice (Małopolskie). Na sesji nie pojawiło się aż 10 radnych. Wszystko wskazuje na to, że rajcy w ten sposób postanowili uchylić się od zajęcia stanowiska w sprawie planów budowy żwirowni na terenie gminy. Skończyło się na tym, że na podstawie statusu zostali ukarani obniżeniem diety do 50 proc.
Postępowaniem radnych oburzeni są mieszkańcy. Na forach internetowych pojawiają się nawet wpisy, że radni nie przyszli na sesję na wyraźne polecenie wójta. – To stek bzdur, a ja nie mam żadnego przełożenia na radnych – komentuje Mariusz Krystian, wójt gminy Spytkowice. Jednocześnie broni samorządowców. Twierdzi, że część z nich nie przyszła na sesję, bo przebywa za granicą, inni mogli się źle poczuć, a na przeszkodzie mogli stanąć także pracodawcy. – To, że firma zwalnia ze świadczenia pracy radnego na sesje i komisje, jest tylko teorią – dodaje.
Prawa i obowiązki radnych / Dziennik Gazeta Prawna
Inni też nie przychodzą
Zjawisko bojkotowania sesji przez radnych nie należy do rzadkości. Taka sytuacja miała kilkakrotnie miejsce m.in. w Warszawie. Ostatnio w 2014 r. radni PO nie przyszli na nadzwyczajne posiedzenie zwołane na wniosek opozycji w sprawie wysypiska śmieci, którego się domagali mieszkańcy. Posiedzenie się nie odbyło, bo zabrakło kworum. Z tego samego powodu rada Dziwnowa nie mogła podjąć uchwały w sprawie budowy mieszkań socjalnych za 1,2 mln zł. Przez absencję radnych nie odbywały się także sesje rad Myszkowa, Bytomia, a także posiedzenie rady powiatu olkuskiego.
Takimi praktykami jest oburzony Arkadiusz Czartoryski, przewodniczący sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych. Argumentuje, że radni nie mają prawa bojkotować sesji, z kolei przewodniczący rady województwa, powiatu czy gminy nie powinien przerywać posiedzenia bez wskazania powodu i przyczyn. – W takich sprawach z całą stanowczością powinien działać organ nadzorczy, którym jest wojewoda – stwierdza Arkadiusz Czartoryski.
Według niego te czynności powinny być zdecydowane i nie mogą się ograniczać do pozbawienia części diety. Jego zdaniem z tego powodu nie ma jednak potrzeby nowelizować przepisów, bo wojewoda może nawet doprowadzić do wygaszenia mandatu radnych, którzy niepoważnie traktują swój urząd.
Wojewodowie bezradni
Organy nadzorcze zwracają uwagę, że tak naprawdę są bezradne, jeśli samorządowcy bez podania wyraźnej przyczyny nie przychodzą na sesję czy posiedzenie komisji i w efekcie z powodu braku kworum trzeba ją odwołać.
– Nie mamy żadnych przepisów, które dałyby nam możliwość bezpośredniego dyscyplinowania poszczególnych radnych. Jeśli posiedzenia rady odbywają się raz na kwartał i są podejmowane uchwały, a jedynie czasami dochodzi do bojkotu sesji, to w takiej sytuacji jesteśmy bezradni – mówi Andrzej Tokarski, radca wojewody mazowieckiego. – O ile statut gminy nie przewiduje kar finansowych za nieusprawiedliwioną nieobecność, to w praktyce tego typu zachowania są bezkarne – dodaje.
Przy czym podkreśla, że bardziej władni są mieszkańcy. – Na Mazowszu mieliśmy kilka lat temu taką sytuację, że radni, którzy bojkotowali swoją pracę i wójta, zostali odwołani przez mieszkańców w referendum – podpowiada Andrzej Tokarski.
Także pracownicy innych urzędów wojewódzkich zwracają uwagę, że organ nadzoru, czyli wojewoda, nie ma możliwości szybko wygasić mandatów radnych, którzy bojkotują sesje rady.
– Pod pewnymi warunkami na podstawie art. 96 ustawy o samorządzie gminnym może dojść do rozwiązania rady przez Sejm i w to miejsce wprowadzany jest komisarz. Nie znam jednak takiego przypadku – podkreśla Mirosław Chrapusta, dyrektor wydziału prawnego i nadzoru w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim w Krakowie. – Z kolei na podstawie art. 97 ustawy o samorządzie gminnym w sytuacji bezskuteczności organów rady gminy organ nadzorczy może w drodze decyzji wprowadzić komisarza, ale automatycznie zastępuje on wójta i radę. Niestety w takich sytuacjach sprawa może się ciągnąć, bo strony odwołują się od takiej decyzji do sądu administracyjnego – twierdzi Mirosław Chrapusta, dyrektor wydziału prawnego i nadzoru w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim w Krakowie.
Dodaje, że przydałby się inny środek nadzorczy, np. w postaci nadania rygoru natychmiastowej wykonalności decyzji o wprowadzenia komisarza, bo inaczej dochodzi do paraliżu funkcjonowania gminy. Natomiast podkreśla, że wygaszenie mandatu radnego z powodu bojkotowania przez niego sesji jest de facto niewykonalne.
Konieczna nowelizacja
Eksperci podkreślają, że problem jest poważny i nie można nim obarczać wojewodów, a trzeba zdecydować się na zmianę przepisów.
– Tworząc ustawę o samorządzie, nikt nie przewidział, że radni będą bojkotować posiedzenia rady. Dlatego trzeba wprowadzić przy wojewodzie komisję dyscyplinarną i dodatkowo dotkliwe kary finansowe. A jeśli to by nie zadziałało, wojewoda powinien mieć możliwość wygaszenia mandatu radnego. Teraz nie ma takiej możliwości – podkreśla prof. Bogumił Szmulik, radca prawny, Kancelaria Radców Prawnych Szmulik i Wspólnicy sp. k.
Według niego przeprowadzenie referendum lub wprowadzenie komisarza jest procedurą, która się często ciągnie się latami. Inną propozycją jest ograniczenie o 2/3 liczby radnych, a pozostałym zaproponowanie pracy na etacie. – A wtedy nie byłoby problemu z przestrzeganiem dyscypliny – dodaje prof. Szmulik.
MSWiA na razie nie widzi potrzeby nowelizacji obowiązujących przepisów. W swoim stanowisku podkreśla, że resort nie ma prawnych podstaw do oceny działań organów gmin czy poszczególnych radnych. I podobnie jak przewodniczący sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych uważa, że działalność samorządu podlega nadzorowi organów nadzoru, w tym wojewody.