Nie jest dopuszczalne pobieranie od przedsiębiorcy opłat za jakiekolwiek świadczenia związane ze standardową sprzedażą towarów ostatecznym odbiorcom.
TEZA Jeżeli na sprzedawcę, również w formie tzw. umów promocyjnych, zostają nałożone obowiązki dodatkowych świadczeń pieniężnych, należy domniemywać, że w ten sposób uiszczana jest w rzeczywistości zabroniona opłata za przyjęcie towaru do sprzedaży.
STAN FAKTYCZNY Syndyk (powód) domagał się od spółki (pozwana) zapłaty kwoty 726 zł. Wskazał, że świadczył na rzecz drugiej strony usługi marketingowe, za które w kwietniu 2014 r. wystawił fakturę i nie została opłacona. Strony zawarły porozumienie w sprawie sprzedaży i dystrybucji produktów, na mocy którego powód jako podmiot prowadzący hurtownię zobowiązał się do dystrybucji produktów kontrahenta. Ten ostatni za możliwość dystrybucji towarów w 2013 r. zobowiązał się zapłacić na rzecz hurtownika opłatę w wysokości 1 proc. retro od wysokości zakupów. Strony nie uzgodniły przedłużenia porozumienia na 2014 r. W kwietniu 2014 r. hurtownik wystawił zaś fakturę na kwotę 726 zł za usługę marketingową. Kwota stanowiła 1 proc. wartości ceny, za jaką hurtownik sprzedał klientom zewnętrznym towary zakupione uprzednio od kontrahenta, przy czym w kwocie tej mieściła się należność za towar sprzedany zarówno w 2013 r., jak i w 2014 r. i została naliczona jako rozliczenie tzw. rabatu retro na podstawie porozumienia. Była to opłata za możliwość dystrybucji. Spór sprowadzał się do oceny charakteru tej opłaty.
UZASADNIENIE Sąd okręgowy oddalił powództwo. Wyjaśnił, że opłatę należy oceniać w świetle art. 15 ust. 1 pkt 4 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (Dz.U. 1993 r. nr 47, poz. 211 ze zm.), zgodnie z którym czynem nieuczciwej konkurencji jest utrudnianie dostępu do rynku przez pobieranie innych niż marża handlowa opłat za przyjęcie towaru do sprzedaży. Chodziło o ukrócenie praktyk zmuszających przedsiębiorców do ponoszenia opłat przy sprzedaży towarów, niejednokrotnie pochłaniających znaczną część zysków z handlu, i wyeliminowanie sytuacji, w której zawarcie umowy sprzedaży zależy od dodatkowego świadczenia pieniężnego po stronie sprzedawcy. Umowa dotycząca czynu nieuczciwej konkurencji jako sprzeczna z zasadami współżycia społecznego, jest nieważna.
W typowej umowie sprzedaży do obowiązków sprzedawcy należy wyłącznie przeniesienie na rzecz kupującego własności i posiadania rzeczy, natomiast obowiązek zapłaty ceny obciąża kupującego. Jeżeli zatem na sprzedawcę, również w formie tzw. umów promocyjnych, zostają nałożone obowiązki dodatkowych świadczeń pieniężnych, należy domniemywać, że w ten sposób uiszczana jest zabroniona opłata za przyjęcie towaru do sprzedaży.
Sąd uznał, że opłata dochodzona przez powoda, tj. rabat retro naliczany proporcjonalnie do wartości sprzedanych przez hurtownika towarów uprzednio należących do pozwanego, stanowi niedozwoloną opłatę inną niż marża handlowa. Celem tego rabatu było pokrycie kosztów działalności powoda, był on bowiem ujmowany w przychodach, zaś za uiszczanie tej opłaty powód nie świadczył ekwiwalentnego świadczenia wzajemnego. Rabat retro stanowił zatem dodatkową opłatę naliczaną już od osiągniętego obrotu. W granicach swobody umów strony mogą negocjować ceny, których wysokość może zostać uzależniona od ilości zakupionego towaru. Zwiększony obrót służy bowiem obu stronom. Nawet jeśli rabat retro rozważać w tych kategoriach, to nie został jednak ustalony, np. od osiągnięcia określonego pułapu obrotów. Przeciwnie, był naliczany od każdej ilości obrotu. Stanowił dodatkowe obciążenie dostawcy. Naliczanie rabatu retro nie wynikało też z jakiejkolwiek ekwiwalentności świadczeń. Sprzedaż własnego towaru, uprzednio zakupionego u powoda nie może być traktowana jako usługa na rzecz dostawcy. Wysokość rabatu uzależniona była wyłącznie od ilości przyjętego od powoda towaru, bez jakichkolwiek świadczeń wzajemnych ze strony kupującego. Kupujący, odsprzedając towar finalnemu odbiorcy, nie spełniał natomiast żadnych świadczeń na rzecz pierwotnego dostawcy. Opłaty były pobierane wyłącznie jako procent od osiągniętego obrotu, nie nawiązywały do wykonania jakiejkolwiek usługi. Nie były uzależnione od zakresu, ilości, czasu trwania czy rodzaju rzekomych usług. Akceptacja rabatu retro stanowiła istotny warunek nawiązania współpracy i swoiste wynagrodzenie za sprzedaż produktów dostarczonych przez pozwanego. Nie miała uzasadnienia ekonomicznego ani prawnego, będąc świadczeniem nieekwiwalentnym. Brak jest zatem przesłanek uzasadniających pobranie opłaty. Wyrok jest prawomocny.
Wyrok Sądu Okręgowego w Rzeszowie z 30 września 2015 r., sygn. akt VI GC 189/15

KOMENTARZ EKSPERTA

Michał Paprocki, radca prawny z Kancelarii Radcowskiej Chmaj i Wspólnicy

Lektura ciekawego, bardzo rzeczowego i trafnego w części prawnej uzasadnienia, roznamiętnia. Chciałoby się przeczytać akta sądowe tej sprawy, sprawdzić, czy sąd prawidłowo ocenił dowody, ustalił stan faktyczny. Prima facie, jaskrawi się nieporadność strony powodowej. Chciałoby się rzec – „złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma”. Syndyk, poprzez zaniechania w postępowaniu dowodowym, brak wykazania ekwiwalentu świadczenia rabatu retro, de facto przyznał, że spółka utrudniała dostęp do rynku poprzez pobieranie innych niż marża handlowa opłat za przyjęcie towarów do sprzedaży. Pamiętać należy, że ciężar dowodu spoczywał na powodzie. W tym stanie rzeczy umowa dotycząca czynu nieuczciwej konkurencji jako sprzeczna z zasadami współżycia społecznego jest nieważna. Rozczarowanie potęguje fakt, że roszczenie powoda, odpowiednio wsparte dowodami i odrobiną strategii, winno znaleźć ochronę prawną. Strona pozwana w tej sprawie bardzo zręcznie wykorzystała dziurę w szykach strony powodowej.