Nadzór finansowy chce ujednolicić praktyki w zakresie wypłaty zadośćuczynień. Do tej pory sądy i ubezpieczyciele bardzo różnie wyceniali ludzką krzywdę. W podobnych sprawach kwoty rekompensat różniły się o setki tysięcy złotych.
Nadzór finansowy chce ujednolicić praktyki w zakresie wypłaty zadośćuczynień. Do tej pory sądy i ubezpieczyciele bardzo różnie wyceniali ludzką krzywdę. W podobnych sprawach kwoty rekompensat różniły się o setki tysięcy złotych.
Tym obszarem różne podmioty zajmowały się przez wiele lat. Jak dotąd bezskutecznie – wskazywał na wczorajszym spotkaniu z dziennikarzami wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego prof. Lesław Gajek. Ale rekomendacje komisji na razie nie idą tak daleko, jak część branży podejrzewała. W 21 punktach KNF określiła tylko i aż procedurę ustalania i wypłaty zadośćuczynienia z tytułu szkód niemajątkowych poniesionych przez ofiary wypadków komunikacyjnych. Zakładano zaś, że urzędnicy zaproponują tabelę, w której wskazane zostanie, że np. ból z powodu utraty ręki jest wart 10 tys. zł, śmierć dziecka zaś przykładowo 400 tys. zł.
– Te rekomendacje to pierwszy krok. Planujemy następne – zapewnił prof. Gajek. Jego zdaniem, gdy utrze się jednolita procedura rozpatrywania spraw, będzie można wziąć się za problemy związane bezpośrednio z wysokością zadośćuczynień. KNF chce w szerokim kręgu – m.in. z udziałem resortu finansów, ubezpieczycieli czy rzecznika finansowego – wypracować projekt zmian w przepisach. Obecnie zadośćuczynienia za szkody niemajątkowe wypłacane są na podstawie bardzo enigmatycznych przepisów kodeksu cywilnego.
– Wiemy, że zmiana kodeksu cywilnego może być trudna, ale możliwe wydaje się wprowadzenie regulacji do innych ustaw – uważa prof. Gajek. Np. mogłaby powstać tabela jako załącznik do ustawy ubezpieczeniowej, na podstawie której towarzystwa przyznawałyby konkretne kwoty.
– To zły pomysł – uważa adwokat Radosław Płonka, ekspert BCC i wspólnik w kancelarii Płonka Ozga. Prawnik twierdzi, że zadośćuczynienia nie można wkładać w bezduszne urzędnicze ramy. – Co najwyżej można by wprowadzić tabelę, która określałaby minimalną wypłatę. Wskazywanie maksimum ograniczałoby prawa wielu osób, których sytuacje są nadzwyczajne – twierdzi mec. Płonka.
To jednak melodia przyszłości. Już teraz jednak zmiany sugerowane przez KNF są istotne. I tak np. komisja wskazała wyraźnie, że stopa życiowa poszkodowanego nie powinna mieć wpływu na wysokość zadośćuczynienia. Bez znaczenia dla określenia należnej kwoty powinno więc być, czy ofiara wypadku to dobrze zarabiający biznesmen, czy biedny rencista. Dookreślone zostaną też warunki wypłat dla rodziny za śmierć najbliższych. Właśnie ta kwestia wzbudza od lat wiele wątpliwości, także w orzecznictwie sądowym. Wystarczy przypomnieć głośną sprawę dotyczącą błędu popełnionego przez lekarzy przy porodzie, którego skutkiem była śmierć dziecka po 14 miesiącach życia. Sąd okręgowy przyznał milion złotych zadośćuczynienia rodzicom. Druga instancja jednak kwotę zmniejszyła do 200 tys. zł, wskazując, że po śmierci chodzi już tylko o prawa spadkobierców i nie ma powodu, by dostawali tak dużo. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego (sygn. I CSK 389/10). Ten zaś uznał, że obniżenie wypłaty było nieuzasadnione. I wskazał, że bez znaczenia dla wysokości świadczenia jest to, iż pieniądze otrzymali już rodzice, a nie samo dziecko. Tyle że nadal zakłady ubezpieczeń niejednokrotnie obniżają wypłaty, gdyż przysługują one rodzinie, a nie ofierze wypadku.
KNF w swych rekomendacjach wskazała również, że zakłady ubezpieczeń powinny zapewniać poszkodowanym pełną i zrozumiałą informację o sposobie ustalenia wysokości zadośćuczynienia.
Profesor Gajek twierdzi, że dzięki temu będą oni mieli pełniejszą informację o tym, co wpłynęło na wysokość kwoty. To zaś powinno ułatwić decyzję, czy warto pozywać ubezpieczyciela do sądu o większe pieniądze.
Rekomendacje powinny spowodować delikatny wzrost wypłacanych przez ubezpieczycieli kwot. Nie oznacza to jednak, że przedsiębiorcy na zmianach stracą. Obecnie bowiem nieprawidłowości przy ustalaniu i wypłacaniu zadośćuczynień narażają zakłady na straty finansowe związane z koniecznością ponoszenia kosztów obsługi prawnej przed sądem. A spraw jest coraz więcej, gdyż mocniej rozpychają się na nim tzw. kancelarie odszkodowawcze reprezentujące poszkodowanych.
I to właśnie te ostatnie mogą być przegranymi w wyniku ujednolicenia procedury, a następnie wypłacanych kwot. Jeśli bowiem rynek wypracuje pewne wspólne standardy, spraw sądowych będzie znacznie mniej. Stracą więc na tym głównie ci, którzy uzyskują procent od wywalczonych od ubezpieczycieli pieniędzy.
Rekomendacje KNF, wbrew mylącej nazwie, tworzą obowiązek po stronie zakładów ubezpieczeń. Komisja oczekuje, że zaczną być stosowane przez przedsiębiorców najpóźniej 31 grudnia 2016 r. Jeśli któryś zakład tego nie zrobi, będzie musiał wyjaśnić komisji powód zaniechania oraz wskazać, w jaki inny sposób zapewni realizację celu w postaci określenia przejrzystych kryteriów wypłaty zadośćuczynienia.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama